Szantażowanie i mobbing w radomskiej straży miejskiej? Komendant straży miejskiej w Radomiu gnębi nas każdego dnia. Mamy dosyć. Takich skarg funkcjonariuszy wysłuchał nasz reporter.

Komendant każdemu strażnikowi składa prostą propozycję: będziesz donosił na kolegów, będziemy żyli w zgodzie. Nie będziesz, zaczną się kłopoty. I konsekwentnie spełnia swoją obietnicę.

Przeciwko komendantowi buntuje się niewielu, każdy boi się o pracę w mieście, gdzie jest 30-procentowe bezrobocie. Kilka osób zgodziło się jednak anonimowo porozmawiać z naszym reporterem. Np. o reakcji komendanta na zwolnienie z ćwiczeń.

Nasza koleżanka napisała, że w tym dniu była niedysponowana. Wylądowała na dywaniku u komendanta. Ten wyjął kalendarz i powiedzieł, że wg jego wyliczeń, w tym dniu nie mogła mieć okresu.

Strażnicy muszą wypisywać mandat za każde przewinienie, pouczać może tylko komendant. Przychodzi radny, lekarz, jakiś tam adwokat i pouczenia są - mówi nam strażnik. Nie więc sensu karać radnego, bo każdy z nich po wizycie u komendanta z mandatem, wychodzi z pouczeniem i uśmiechem na ustach.

Jeden ze strażników poskarżył się na swojego szefa u prezydenta. Zarzucił on swojemu byłemu przełożonemu, że ten znęcał się nad nim psychicznie i utrudniał normalną pracę, nie udostępniając wymaganego sprzętu. Włodarz miasta nakazał kontrolę.

Tę przeprowadzono, ale sekretarz urzędu miasta znalazł tylko jedno naruszenie przepisów – zbyt wcześnie, bez zachowania terminu urządzono egzamin poprawkowy dla strażników. To wprawdzie nie komendant ustalił termin, ale znając przepisy, mógł reagować. Sformułowano więc zalecenie, by więcej się to nie powtórzyło.

Wszystkie zarzuty, które zostały postawione w stosunku do mojej osoby, nie potwierdziły się - mówi komendant. A strażnicy narzekają, bo jestem wymagający – tłumaczy.

Ale cóż skoro i kontrolujący, i miejscy radni mogą liczyć na pomocną dłoń. Zaparkowałem i rzeczywiście miałem wezwanie, ale to zostało anulowane - przyznaje jeden z rajców. A prawo anulowania ma tylko komendant i jego zastępców.

Wprawdzie mobbing trudno jest udowodnić, ale im więcej osób zdecyduje się o tym mówić, tym szanse ukarania winnych rosną.