Nietypowe kłopoty ma ze swoim dwuletnim synkiem pewna brytyjka - pisze londyński "Daily Mail".

Harry Fairweather emituje bezwiednie tak silne fale magnetyczne, że uruchamia systemy alarmowe. Po kilku podobnych przypadkach, gdy matka musiała udowadniać ochronie sklepu, że jej syn niczego nie ukradł, malec trafił na badania lekarskie. Specjaliści nie potrafili jednak wytłumaczyć, skąd biorą się jego magnetyczne zdolności. Na szczęście personel sklepów z najbliższej okolicy, gdzie mieszka chłopiec, przyzwyczaił się już do fałszywych alarmów. Szef jednego z supemarketów na dźwięk dzwonka mówi po prostu - "Cześć Harry".

18:00