„Lekarze popełnili wiele błędów. Jest mi wstyd za to, co się stało” – powiedział Główny Lekarz Weterynarii Andrzej Komorowski. 30 stycznia, we wsi Sierniki, lekarze uśpili 69 psów i kotów. Weterynarze zostali zawieszeni w czynnościach.

Zwierzęta uśpiono z powodu wykrycia na terenie wsi wścieklizny. Komorowski zbadał sposób postępowania powiatowego lekarza weterynarii w Obornikach Wielkopolskich Ryszarda Wołoszyna i wojewódzkiego lekarza weterynarii w Poznaniu Tadeusza Banacha. Z jego ustaleń wynika, że lekarze popełnili wiele błędów. Chodzi m.in. o to, że pierwsze działania w związku ze wścieklizną podjęto dopiero po ponad dwóch dobach od zabicia dziwnie zachowującego się jenota, który miał wściekliznę; lekarz nie ustalił też liczby zwierząt, które mogły kontaktować się z zarażonym zwierzęciem, a zostały zaszczepione przeciw wściekliźnie; brak było badań klinicznych, które stwierdzałyby, czy uśpione później psy i koty, rzeczywiście zaraziły się wścieklizną. Zwierzęta po prostu uśpiono. I to bardzo szybko. Mieszkańców o decyzji uśpienia ich zwierząt powiadomiono 30 stycznia w południe – dwie godziny później musieli przyprowadzić swoje zwierzęta. Komorowski przypomniał, że część (24) z 80 psów była szczepiona w czerwcu 2000 r. przeciw wściekliźnie i szczepionka ta działa rok, a nawet dłużej. "Te zwierzęta, które były zaszczepione, z całą pewnością nie musiały być usypiane" – powiedział i zarzucił też powiatowemu lekarzowi, że nie zdecydował o trzymiesięcznej kwarantannie i obserwacji zwierząt. Główny Lekarz Weterynarii Kraju Komorowski dopatrzył się też uchybień administracyjnych: decyzje o uśpieniu zwierząt nie przekazano właścicielom, jak każe prawo, a wyłącznie urzędnikom. Decyzja była przez to bezprawna. Dlatego właściciele zwierząt mogą mieć uzasadnione roszczenia z tytułu poniesionych strat – twierdzi Komorowski:

Zdaniem Andrzeja Komorowskiego właściciele uśpionych, wbrew wszelkim zasadom zwierząt, będą mogli występować o naprawienie swoich krzywd do sądu. "Ponieważ decyzja o usypianiu psów została unieważniona, rodzi to pewne skutki prawne i właściciele zwierząt mogą występować z indywidualnymi roszczeniami" - przyznał Główny Lekarz. "Zawsze postępuje się w ten sposób, że jeżeli ktoś poniósł jakąś stratę, a udowodni się, iż ktoś jest winny tej straty, to strata ma być wyrównana" - powiedział Komorowski.

Przypomnijmy: 24 stycznia w Siernikach pojawił się dziwnie zachowujący się jenot, który został zabity. Nieżywe zwierzę leżało przez parę godzin na placu w pobliżu sklepu. Miały z nim kontakt miejscowe psy. Następnego dnia rano zwłoki jenota przewieziono do pracowni Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Poznaniu. 26 stycznia o godz. 14 - telefonicznie powiadomiono powiatowego i wojewódzkiego lekarzy weterynarii o dodatnich wynikach badań na wściekliznę. 29 stycznia została powołana komisja, która "zlustrowała" wieś. Obliczyła ona, że ok. 80 zwierząt potencjalnie było zagrożonych wścieklizną. Tego samego dnia podjęto decyzję o uśpieniu zwierząt w rejonie zapowietrzonym wścieklizną. Wykonanie zlecono w trybie natychmiastowym weterynarzowi Krzysztofowi Nowakowi. O tej decyzji mieszkańcy wsi zostali powiadomieni 30 stycznia na zebraniu wiejskim w południe. W ciągu dwóch godzin mieszkańcy mieli doprowadzić swoje zwierzęta do wykopanego przez koparkę za wsią dołu. W sumie uśpionych zostało zastrzykiem z morbitalu 61 psów i 8 kotów. Zdezynfekowane zwłoki zakopano w jednym dole. Decydując o uśpieniu, nie brano pod uwagę tego, czy zwierzęta były pogryzione przez jenota oraz czy miały szczepienia ochronne przeciw wściekliźnie. Komorowski ustalił, że zwierzęta przyprowadzały dzieci i to przy nich podawano usypiający zastrzyk.

foto RMF FM

06:45