Odstrzał zdziczałych koni, których populacja gwałtownie wzrosła w ostatnich latach, zaaprobował parlament australijskiej Nowej Południowej Walii. Projekt popierają grupy miłośników rodzimej przyrody, argumentując, że wolno żyjące rumaki są zagrożeniem dla gatunków pierwotnie zasiedlających kontynent australijski.

Jak podaje "The Sydney Morning Herald", odstrzał zwierząt - nazywanych w Australii brumby - będzie odbywał się z powietrza. Obejmie teren Parku Narodowego Kościuszki, zlokalizowanego wokół najwyższego szczytu Australii (Góra Kościuszki wnosi się na 2228 m n.p.m.).

Według danych przekazanych przez rząd stanowy Nowej Południowej Walii, pogłowie zdziczałych koni w parku wzrosło w zeszłym roku do niemal 19 tys. osobników. Tymczasem dane z 2016 r. pokazywały, że na tym terenie znajdowało się około 6 tys. dzikich wierzchowców. Populacja koni wzrasta w tak błyskawicznym tempie, że bez jakiejkolwiek ludzkiej ingerencji za 10 lat w Parku Narodowym Kościuszki mogłoby żyć już 50 tys. tych zwierząt. 

To smutne, że nasz kraj przedkłada zdziczałe gatunki nad gatunki rodzime. Współczesna Australia nie identyfikuje się z gatunkami, które tu ewoluowały, ale miejmy nadzieję, że to się teraz zmieni - skomentował decyzję o odstrzale koni Richard Swain, ambasador rady ds. gatunków inwazyjnych, cytowany przez "The Sydney Morning Herald".

Gazeta wyjaśnia, że zdziczałe konie niszczą drogi wodne i busz, przyczyniając się do wyginięcia rodzimych gatunków zwierząt i roślin (m.in. żaby corroboree, szczura szerokozębnego i rzadkich storczyków alpejskich). Powodują też wyceniane na miliardy dolarów szkody w rolnictwie Nowej Południowej Walii.

Poprzednio zabijanie ze śmigłowców brumby odbyło się w 2000 r. (zastrzelono wówczas 600 zdziczałych koni). Akcja spotkała się jednak z ogromnymi protestami inspirowanymi przez obrońców zwierząt. Okazało się, że jeszcze po wielu dniach od postrzelenia ranione konie dogorywały w męczarniach. Pokłosiem tej akcji było wstrzymanie na ponad dwie dekady tej metody tępienia brumby.

Zgodnie z decyzją podjętą teraz w NPW, w Parku Narodowym Kościuszki odstrzelonych ma zostać ok. 16 tys. zdziczały koni.

Szacuje się, że pogłowie brumby na kontynencie wynosi ok. 400 tys. sztuk rumaków. Do takich rozmiarów rozmnożyła się w stanie dzikim populacja koni przywiezionych w XVIII w. przez europejskich kolonizatorów.

Australia ma również problem z innymi zdziczałymi gatunkami zwierząt. Jak podaje "The Sydney Morning Herald", w latach 2020-2023 wytępiono ponad 190 tys. świń, które wydostały się z hodowli i rozmnożyły w interiorze. Podobny problem stanowią zdziczałe wielbłądy sprowadzone na kontynent w XIX w. na fali gorączki złota.

Przeciwnicy tej drastycznej metody likwidacji nadmiaru zdziczałych osobników argumentują, że padlina odstrzelonych zwierząt zalega w terenie, ale w czasie powodzi może być zniesiona przez wezbrane rzeki okresowe w pobliże ludzkich siedzib, co grozi wywołaniem epidemii.