Akcja ratunkowa na Zatoce Gdańskiej w okolicach ujścia Wisły. Rano ratownicy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR brali udział w poszukiwaniu załogi jachtu Tjorven. Udało się uratować cztery osoby.

Ok. godz. 9:30 załoga jachtu Tjorven nadała droga radiową sygnał mayday, odebrała go stacja nabrzeża - powiedział rzecznik Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) Rafał Goeck. Podkreślił, że "jedyne co udało się przekazać załodze przed zatonięciem jachtu, że są w rejonie ujścia Wisły i po tym komunikacie łączność z nimi się urwała".

Po otrzymaniu sygnału na poszukiwania wyruszyły jednostki ze Świbna, Sztutowa oraz statek ratowniczy "Wiatr". Na brzeg zostały skierowane lokalne straże pożarne. Poszukiwania rozpoczęto w rejonie Świbna i Wyspy Sobieszewskiej - mówił rzecznik SAR.

W trakcie poszukiwań zgłosił się do służb świadek, który będąc na plaży zauważył wystrzelone czerwone race. Po tej informacji udało się ustalić kierunek, w którym powinny iść poszukiwania zaginionych - przekazał Goeck. Ratownicy odnaleźli jedną osobę w wodzie. Przekazała nam informację, że wraz z nią na jachcie były jeszcze trzy inne osoby i one o własnych siłach dotarły na wypłycenie, na tak zwaną Mewią Łachę - przekazał Goeck.

Na miejsce przyleciał śmigłowiec LPR, jego załoga zaopiekowała się poszkodowanymi na miejscu. Wszyscy o własnych siłach wrócili do domów.