Już ponad miesiąc minęło od amerykańskiego uderzenia na Irak, reżim Saddama Husajna upadł, wojska Stanów Zjednoczonych kontrolują cały kraj, ale do tej pory nie udało się im znaleźć ani dyktatora ani dowodów na to, że Irak miał broń masowego rażenia i zakazane przez ONZ rakiety do jej przenoszenia.

Dlatego teraz Amerykanie chcą zmienić sposób prowadzenia poszukiwań. Do tej pory opierano się na danych wywiadowczych pochodzących jeszcze sprzed wojny. Z tysiąca podejrzanych ośrodków wytypowano sto, które należy sprawdzić w pierwszej kolejności.

Kontrole przeprowadzono na razie w 80 z nich, ale nie przyniosły one żadnych rewelacji.

Teraz eksperci chcą wyrzucić starą listę do kosza i sporządzić kolejną, opierając się na nowych informacjach przekazanych przez Irakijczyków.

Władze w Waszyngtonie chcą też przygotować opinię publiczną na to, że nie znajdzie się konkretnych dowodów winy Iraku - na przykład głowic wypełnionych gazem bojowym.

Mogą to być jedynie poszlaki, że taka broń istniała, ale została zniszczona lub ukryto ją tuż przed wybuchem wojny.

Foto Archwium RMF

03:45