Brytyjska prasa dużo uwagi poświęca dzisiaj irackiej broni masowego rażenia, której - wiele na to wskazuje - w ogóle nie było, a która stała się główną przyczyną wojny w Iraku. Pytanie, dlaczego do tej pory jej nie znaleziono pojawiło się także podczas dzisiejszej wizyty brytyjskiego premiera w Warszawie.

Jak donosi "The Times" zarówno brytyjski premier, jak i amerykański prezydent znaleźli się w ogniu coraz bardziej natarczywych pytań o iracką broń. Na razie jedynym, bardzo wątpliwym zresztą, dowodem na jej istnienie w Iraku były odkryte dwa ruchome laboratoria.

Do szeregu wątpliwości, czy były więc podstawy do ataku na Irak, wczoraj dołączono kolejną. Okazało się, że bunkier, który zaatakowano w pierwszą noc wojny, a w którym miał przebywać Saddam Husajn... w ogóle nie istniał. A to dowodziłoby, że amerykańskie i brytyjskie służby wywiadowcze nie są - mówiąc delikatnie - niezawodne.

Wywiadom obu państw zarzuca się ponadto, że fabrykowały dowody lub manipulowały nimi - w zależności od potrzeb decydentów. W Stanach Zjednoczonych coraz bardziej popularna staje się hipoteza, że to CIA naciskana przez polityków koloryzowała raporty o rzekomej irackiej broni masowego rażenia.

Pytanie: dlaczego Amerykanie do tej pory nie znaleźli irackiej broni powróciło także podczas dzisiejszej wizyty brytyjskiego premiera Tony’ego Blaira w Warszawie. Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:

Foto: Archiwum RMF

22:10