Komisja Europejska próbuje po cichu zliberalizować prawo dotyczące megaciężarówek. Tak, aby takie kolosy mogły wjeżdżać także do Polski. To pojazdy o ponad 20 ton cięższe i o ponad 6 m dłuższe od obecnie dozwolonych. Taki najazd gigantów mógłby mieć opłakane skutki dla polskich dróg.

Megaciężarówki mogą jeździć w niektórych krajach, ale nie wolno im przekraczać granicy tych państw. Gdyby takie kolosy, ważące 60 ton i długie na 25 metrów mogły wjeżdżać także do Polski, prawdopodobnie całkowicie rozjechałyby nasze i tak dosyć kiepskie drogi. Zablokowałyby miasta, bo przecież nie ma w Polsce wielu obwodnic, więc można wyobrazić sobie, co by się działo na wąskich zakrętach w niejednym mieście.

Zwolennicy megaciężarówek argumentują, że dzięki nim zmniejszyłaby się ilość szkodliwych emisji do atmosfery. To jednak mało przekonujące, ponieważ stojące w korkach auta spalałyby więcej. Byłoby z pewnością także więcej wypadków na niedostosowanych drogach.

Już teraz polskie drogi cierpią z powodu ciężarówek standardowych rozmiarów. Problem dotyczy zwłaszcza niewielkich miejscowości, leżących niedaleko płatnych dróg. Tiry uciekają przed e-mytem i rozjeżdżają lokalne trasy. Dziur w jezdni jest przez to kilka razy więcej.

Rosja niechętna polskim przewoźnikom

Gigantyczne ciężarówki byłyby także konkurencją dla naszych mniejszych przewoźników. A polscy transportowcy już przegrywają rywalizację z Rosjanami. Polska i Rosja co roku ustalają liczbę zezwoleń na przewozy towarowe. Na rosyjskich granicach one są skrupulatnie sprawdzane. Na polskie terytorium rosyjskie ciężarówki swobodnie wjeżdżają nocą przez Budzisko. Nikt nie sprawdza ich pozwoleń, bo Inspektorat Transportu Drogowego nie pracuje od 22 do 6 rano oraz w weekendy. Ta rzeka nocnych tirów z Litwy przez nikogo niekontrolowana zmierza najczęściej do Kaliningradu. Ciężarówki mają 8 godzin na spokojne pokonanie polskiego terytorium.

Równocześnie w samej Rosji dąży się do wyeliminowania zagranicznych przewoźników. W Dumie trwają prace nad zwiększeniem kar dla nich. Grzywna za brak odpowiedniego zezwolenia ma wzrosnąć 45-krotnie. Rosjanie utrzymują, że są dyskryminowani w Polsce, bo nie mogą odzyskać podatku VAT za kupione paliwo, a nie wolno im wjeżdżać na teren Unii z pełnymi zbiornikami.