Sejm zdąży zatwierdzić kandydata na nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego zanim upłynie kadencja Leszka Balcerowicza - tak obiecuje w Kontrwywiadzie RMF FM Aleksander Szczygło.

Konrad Piasecki: Panie ministrze czy zakamarki prezydenckiej duszy kryją przed panem jakiekolwiek tajemnice?

Aleksander Szczygło: Na pewno, zawsze tak jak w relacjach międzyludzkich.

Konrad Piasecki: A kiedy pan zamknie oczy i wejrzy w te zakamarki, to widzi pan w nich nazwisko kandydata na prezesa NBP?

Aleksander Szczygło: Trzy nazwiska kandydatów na prezesa NBP.

Konrad Piasecki: Trzy i spośród tych trzech będzie teraz wybór?

Aleksander Szczygło: Tak. W ciągu najbliższych kilku dni.

Konrad Piasecki: A te trzy nazwiska to?

Aleksander Szczygło: To są nazwiska, które są przede wszystkim nazwiskami osób, które są dobrze przygotowane do pełnienia tej funkcji.

Konrad Piasecki: To są nazwiska, które wymienia prasa: Jerzy Żyrzyński, Andrzej Sławiński, Andrzej Wojtyna?

Aleksander Szczygło: Nie będą potwierdzał, nie będę zaprzeczał. Ale myślę, że należy szukać w innych nazwiskach.

Konrad Piasecki: Czyli nie te? Dobrze. Załóżmy, że nie te. Ale czy w 38-milionowym narodzie tak trudno jest znaleźć nowego prezesa NBP, że te poszukiwania tak długo trwają? Bo trwają długo przyzyna pan.

Aleksander Szczygło: Myślę, że to jest sprawa kilku elementów. Po pierwsze tego, ażeby osoba, która ma objąć stanowisko prezesa NBP była osobą dobrze przygotowaną, czyli zarówno jeśli chodzi o doświadczenie, ale też i naukowe przygotowanie. Po drugie, żeby prezentowała zdroworozsądkowe podejście do spraw gospodarczych, do spraw związanych z kursem złotówki, do wejścia Polski do strefy euro. To jest tak, że wbrew temu co się mówi, wytworzyła się swego rodzaju koteria osób, które albo z przekonania, albo ze swego rodzaju oceny sytuacji dochodzi do wniosku, że lepiej nie przeciwstawiać się np. tej grupie osób, która jest skupiona wokół obecnego prezesa NBP.

Konrad Piasecki: Czyli trudność poszukiwań wynika z tego, że szukacie „antybalcerowicza”?

Aleksander Szczygło: Nie „antybalcerowicza”, tylko kogoś kto ma bardzo zdroworozsądkowe podejście do rzeczywistości.

Konrad Piasecki: A nad tymi poszukiwaniami zaciążyło to hasło „Balcerowicz musi odejść”? Mówię oczywiście o haśle w sensie symbolicznym, tzn. że nowy prezes musi być różny jeśli chodzi o koncepcję, jeżeli chodzi o wizję niż ten, który jest dzisiaj.

Aleksander Szczygło: Jeżeli się zna dorobek pana profesora Leszka Balcerowicza zarówno jako prezesa NBP, ale też wcześniej jako ministra finansów, to rzeczywiste jest to przesłanka, która musi być brana pod uwagę.

Konrad Piasecki: Czyli szukacie kogoś innego?

Aleksander Szczygło: Znaleźliśmy kogoś zupełnie innego.

Konrad Piasecki: A kiedy on zostanie ogłoszony, ten ktoś?

Aleksander Szczygło: W ciągu kilku dni.

Konrad Piasecki: A czy jest możliwy wakat na tym stanowisku prezesa NBP?

Aleksander Szczygło: Z formalnego punktu widzenia jest możliwy przez jeden, dwa dni, jeżeli wyboru się nie dokona.

Konrad Piasecki: Bo doskonale pan wie, że jeżeli dzisiaj ten kandydat nie zostanie zgłoszony, to ten wakat będzie z przyczyn ustawowo-konstytucyjnych.

Aleksander Szczygło: Nie. Nie będzie, dlatego że regulamin Sejmu, który określa sposób dokonywania wyboru przez Sejm, wcześniej przesłuchania przed komisją odpowiednią sejmową, prawdopodobnie też spotkania z klubami, bo kluby wyraziły taką chęć. Nie widzę tutaj żadnych przeszkód.

Konrad Piasecki: Ale musi minąć 7 dni między momentem zgłoszenia a momentem wyboru. Jeśli do 2 dodamy 7, to wychodzi 9, a 10 prezes odchodzi.

Aleksander Szczygło: Ale jeżeli wziąć pod uwagę szybkość prac Sejmu to nie sądzę, żeby to było jakiekolwiek zagrożenie.

Konrad Piasecki: Dzisiaj, jutro, pojutrze to nazwisko usłyszymy wreszcie?

Aleksander Szczygło: Dzisiaj, jutro, pojutrze.

Konrad Piasecki: A co zdecyduje ostatecznie o wyborze? Rzut monetą?

Aleksander Szczygło: Przede wszystkim kompetencje i zdrowy rozsądek.

Konrad Piasecki: Ale jak ma się już trzech, to rozumiem, że oni są kompetentni.

Aleksander Szczygło: Kompetencje i zdrowy rozsądek.

Konrad Piasecki: Sprawdza się teraz ich przeszłość? Bo zdaje się, że na tym potknął się poprzedni kandydat.

Aleksander Szczygło: Nic mi o tym nie wiadomo.

Konrad Piasecki: Żeby na tym się potknął, czy żeby sprawdzać przeszłość teraz?

Aleksander Szczygło: Ani jedno ani drugie.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, dlaczego Polacy tak źle oceniają Lecha Kaczyńskiego?

Aleksander Szczygło: Myślę, że oceniają lepiej niż kilka miesięcy temu, bo następuje powolny, ale jednak wyraźny spadek ocen negatywnych; zwiększenie ocen pozytywnych. Nie jest to jakiś szokowy wzrost, ale jednak. Myślę też, że w Polsce po pierwsze mieliśmy do czynienia w ubiegłym roku z sytuacją, w której zmiany jakie należało przeprowadzać wywołują i wywołały ogromne emocje i konieczność opowiadania się po jednej, albo drugiej stronie.

Konrad Piasecki: Ale może błędem było to, co pan powiedział – ta konieczność opowiadania się po jednej lub drugiej stronie? A może tej konieczności wcale nie było? Każdy inny prezydent do tej pory przyzwyczajał nas, że jest takim człowiekiem, który stoi mniej więcej po środku: jest koncyliacyjny, nie rozstrzyga żadnych sporów, nie opowiada się po stronie żadnej z partii… A tym razem Lech Kaczyński dosyć wyraźnie mówi, gdzie leżą jego emocje, gdzie leży jego serce.

Aleksander Szczygło: To nie chodzi o opowiadanie się po stronie jakiejkolwiek partii, tylko po stronie konieczności zmian w Polsce. Po stronie tych, którzy chcą rozbijać i rozbijają wszelkiego rodzaju nieprawidłowości w funkcjonowaniu państwa, w tworzeniu nowych struktur.

Konrad Piasecki: Jeśli ktoś rozbija nieprawidłowości, to budzi złe skojarzenia i budzi złe emocje?

Aleksander Szczygło: Przekaz, jaki się z tego wyłania jest tego rodzaju, że „było tak spokojnie, było tak dobrze, po co to zmieniać? Przecież wszystko dobrze funkcjonowało.”

Konrad Piasecki: Czyli prezydent-rewolucjonista?

Aleksander Szczygło: Nie, prezydent nie jest rewolucjonistą. Jak znam go osobiście – jest raczej ewolucjonistą, ale w wypadku niektórych rzeczy, które trzeba zrobić, należy je robić jednorazowo i bardzo zdecydowanie.

Konrad Piasecki: Czy pan uważa, że jest to kwestia charakteru Lecha Kaczyńskiego, że on będzie zawsze budził te złe skojarzenia i złe emocje, czy też można to inną polityką jakoś zmienić?

Aleksander Szczygło: Nie. Charakter prezydenta jest bardzo łagodny. Myślę, że tu jest przede wszystkim apel do większości mediów, żeby zachowały dystans do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak przez 10 lat zachowywały dystans do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. I to jest takie noworoczne życzenia dla świata dziennikarskiego: żeby pamiętały, że z taką jaskrawością, czy nawet zaciekłością, nie oceniały działań Aleksandra Kwaśniewskiego, mimo że na to zasługiwały, a od roku to się zmieniło w stosunku do nowego prezydenta.

Konrad Piasecki: To ja noworocznie przypomnę, że pierwszy rok prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego i jego stosunki z mediami po aferze magisterskiej były fatalne, a mimo to po pierwszym roku prezydentury Aleksander Kwaśniewski miał dużo lepsze oceny niż Lech Kaczyński. Dziękuję bardzo.