Bogdan Rymanowski: Oto fragment opinii czytelnik „Trybuny”: „PSL zachowuje się jak niewierna żona, przy ołtarzu mówi do męża „będę cię kochała do końca życia”, a po odejściu od ołtarza idzie do łóżka z sąsiadem”. Podpisał by się pan pod tym?

Krzysztof Janik: W moim wieku to są już zajęcia czysto hipotetyczne, intelektualne więc nie potrafię praktycznie ocenić przydatności takiej opinii, ale spora część naszego elektoratu, czytelników „Trybuny” ma w pamięci jeszcze poprzednią koalicję i bardzo często też zachowania niektórych posłów PSL odbiera jako stanowisko całej partii. To nie jest prawdą. Chcę powiedzieć, że Jarosław Kalinowski, kierownictwo PSL w zasadniczych sprawach jest lojalnym koalicjantem i nie ma z tym problemów.

Bogdan Rymanowski: Zwłaszcza jeżeli chodzi o termin wyborów samorządowych, o lustrację...

Krzysztof Janik: W tej sprawie powtórzę tom, co już kiedyś powiedziałem: jeśli ktoś inaczej ocenia swoje szansę w wyborach, to ma do tego prawo. Ale ja uważam, że PSL zrobił błąd – jest to ruch przeciwko własnym interesom.

Bogdan Rymanowski: Czy wicepremier Kalinowski „wyszedł przed orkiestrę” ostrzegając Brukselę, w Brukseli, że jeśli dopłaty dla rolników nie będą wyższe, to my będziemy mieli nadal cła na produkty z Unii?

Krzysztof Janik: Chciałbym ustawić się po stronie premiera Kalinowskiego i powiedzieć tak: po pierwsze, jego propozycja nie jest niczym szokującym, Unia ma takie doświadczenie – Hiszpania, Portugalia, Grecja jak wchodziły do Unii, to te dopłaty też były niższe niż obowiązujące w Unii i przez czas dojścia do tych dopłat, stopniowo jak rosły dopłaty, te państwa luzowały swoją politykę celną. Otóż istotą rolnictwa unijnego jest konkurencja i równoprawność tej konkurencji. Jeśli zatem nasz rynek będzie mniej konkurencyjny, bo będą niższe dopłaty, to trzeba go chronić cłami i to powiedział przedwczoraj Kalinowski merytorycznie, natomiast w warstwie werbalno-wizualnej był bardziej stanowczy i być może właśnie to zszokowało wielu obserwatorów.

Bogdan Rymanowski: Zszokowało nie tylko obserwatorów, bo także koleżankę z rządu pana wicepremiera Kalinowskiego, panią Danutę Huebner. Skoro ustawia się pan po stronie wicepremiera Kalinowskiego, to rozumiem, że ustawia się pan przeciwko pani minister, która powiedział, że wicepremier występuje we własnym imieniu, a nie w imieniu rządu.

Krzysztof Janik: Bardzo proszę tu nie budować opozycji merytorycznej. Pani minister jest wybitnym dyplomatą, niezwykle elegancką kobietą, dla której używanie pięści dla podkreślenia racji w ogóle nie wchodzi w grę.

Bogdan Rymanowski: Nie mówię, że ma używać pięści, ale czy powinna dezawuować własnego wicepremiera z rządu?

Krzysztof Janik: Myśmy wczoraj o tym rozmawiali. To jest prawo obserwatorów, ale każdy kocha wyostrzać konflikt. Natomiast ta różnica dotyczyła niewielkiego fragmentu, że forma i być może nadmiernie radykalna treść wystąpienia pana premiera Kalinowskiego była pewnym zaskoczeniem.

Bogdan Rymanowski: Kto powiedział za dużo? Minister Huebner krytykując wicepremiera Kalinowskiego, czy wicepremier krytykując Brukselę?

Krzysztof Janik: Moim zadaniem to jest pytanie, które nie dotyczy istoty problemu. Odpowiedziałbym tak: ochronę polskiego rynku, także poprzez instrumenty celne, rozpatrujemy ją jako rząd.

Bogdan Rymanowski: Ucieka pan od tego pytania? Kto „wyszedł przed orkiestrę”?

Krzysztof Janik: O 4,5 mm minister Huebner i o 4,2 mm premier Kalinowski.

Bogdan Rymanowski: Cieszy się pan, że UOP będzie zlikwidowany i w służbach będzie porządek, będzie tak jak chciał SLD?

Krzysztof Janik: Nie wiem czy będzie porządek, ale chcę powiedzieć, że wszędzie w Europie funkcję wywiadowczą i kontrwywiadowczą się rozdziela. Tak jest w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech. Sądzę, że to jest dobre rozwiązanie, natomiast czy ostatnie – nie wiem, bo zmienia się sytuacja międzynarodowa i być może trzeba będzie nadal pracować nad modelem służb.

Bogdan Rymanowski: Dlaczego w kolegium ds. służb nie ma ani jednego miejsca zagwarantowanego dla opozycji?

Krzysztof Janik: Kolegium ds. służb jest organem czysto rządowym i wchodzi w jego skład premier, minister spraw zagranicznych, wewnętrznych i obrony narodowej. Jest to organ bieżącego monitorowania działalności służb. W tych ustawach wprowadzamy dwie nowe instytucje: wspólnotę informacyjną, która będzie nową formą wymiany informacji zdobytych przez służby i umacniamy rolę sejmowej komisji ds. służb specjalnych, a tam ciągle jest aktualna zasada, że przedstawiciel opozycji jest przewodniczącym.

Bogdan Rymanowski: Ale w kolegium nie będzie przedstawiciela opozycji i trudno się dziwić opozycji, że ma o to do rządu pretensje. Przypomnę panu cytat ze Zbigniew Siemiątkowskiego sprzed półtora roku: „Miarą naszej wiarygodności będzie sytuacja, w której Leszek Miller, premier rządu będzie konsultował powołanie szefów służb z liderami opozycji i opozycyjnym przewodniczącym speckomisji”. Praktyka ostatnich 4 miesięcy świadczy o tym, że o żadnej wiarygodności nie ma mowy.

Krzysztof Janik: Jeszcze szefów nowych służb nie ma. Jest ciągle tylko pełniący obowiązki, natomiast w momencie kiedy przez Sejm przejdą ustawy i przejdziemy do organizacji tych służb, to sejmowa komisja będzie opiniować i kandydatury i będzie mogła zapoznać się z planami tych ludzi. Intencją naszą jest to, aby przestać budować służbę partyjną, żeby w te służby wprowadzić tyle zabezpieczeń, żeby żaden kolejny rząd nie mógł ich wykorzystywać.

Bogdan Rymanowski: Zwłaszcza 3-letnia kadencja, że następny rząd, jeśli byłby to rząd obecnej opozycji, to nie miałby zbyt wiele do powiedzenia w tych służbach.

Krzysztof Janik: W 7 urzędach obowiązuje kadencyjność i to od 5 do 7 lat. Wprowadził ją rząd pana premiera Buzka i my to szanujemy, respektujemy.

Foto: Marcin Wójcicki RMF Warszawa