To nie politycy powinni dyktować dziennikarzom kodeksy etyczne - mówi Maciej Iłowiecki, były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, wiceszef Rady Etyki Mediów, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.

Kamil Durczok: W Polsce nie ma wolnych mediów – to jest opinia szefa PiS. Pan jest także dziennikarzem. Czy poczuł się pan obrażony?

Maciej Iłowiecki: Najpierw dziennikarzem, od 40 lat. Trzeba sprecyzować, co to znaczy wolne media, bo można powiedzieć, że jest u nas pełna wolność słowa, poza prawnymi, niewielkimi ograniczeniami. Natomiast mówimy o zależności mediów.

Kamil Durczok: Od kogo zależą media w Polsce?

Maciej Iłowiecki: Od swoich szefów i właścicieli. W dużym stopniu jednak.

Kamil Durczok: Ale na czym ta zależność polega? Na tym, że nie mogę zadać panu pytania takiego, na jakie miałbym ochotę, bo mi ktoś każe?

Maciej Iłowiecki: Nie, pan może, bo pan należy do gwiazd dziennikarskich i pan ma już taką pozycję, że pan może wszędzie o wszystko pytać. Nie mówię tego, jako zarzut – to jest pewien fakt. Na całym świecie media są w takich obcęgach: z jednej strony to są wymagania rynku, czyli trzeba działać tak, by zysk był jak największy i to jest zrozumiałe. Ale z drugiej strony trzeba działać tak, jak sobie życzą tego właściciele, szefowie i itd.

Kamil Durczok: Coś mi się wydaje jednak, że Jarosław Kaczyński wczoraj w Krakowie miał coś innego na myśli, zaliczając „Gazetę Wyborczą” do gazet niepoważnych – tak się gazecie wyraził. Chyba myślał o tym, co gazeta pisze, a nie jaki stopień swobody mają dziennikarze.

Maciej Iłowiecki: Pewnie myślał rzeczywiście o tym, co pisze. I muszę powiedzieć, że jak najbardziej poważną jest gazetą, ponieważ ma bardzo wyraźny wpływ na opinię publiczną w Polsce, choć z tą opinią w Polsce nie jest najlepiej.

Kamil Durczok: Ale to jest komplement pod adresem „Gazety Wyborczej” bądź innych mediów, które mają wpływ na opinię publiczną. Może tak naprawdę u źródeł tego ataku – bo wydaje mi się, że jest to atak polityków na media – leżą proste sondaże, które pokazują, że ludzie ufają mediom, a nie ufają politykom.

Maciej Iłowiecki: Należę do tej mniejszości, która nie ufa za bardzo sondażom. Te sondaże stały się troszkę idolem mediów i jedne są prawidłowe, ale inne są źle skonstruowane. To można bardzo łatwo wykazać. Jak słyszę np., że robimy sondaż sms-owy i proszę mi powiedzieć, czy koncerny gospodarcze mogą mieć wpływ na media? Jak pan myśli, jak ludzie odpowiedzą? Że nie mogą, że nie powinny. To nie jest pytanie.

Kamil Durczok: Ale czy to jest podstawa tej wojny, która w tej chwili się rozpoczęła między światem polityki a mediami? W tej chwili to jest ostry konflikt.

Maciej Iłowiecki: Tak konflikt zawsze istnieje – dziennikarze mają patrzeć władzy na ręce, mają ją kontrolować - to jest bardzo wysokie uprawnienie. Ale proszę zwrócić uwagę, że mamy niesłychanie wielkie uprawnienia do kontroli właściwie wszystkiego, natomiast nas nikt nie kontroluje. Na szczęście.

Kamil Durczok: Jak to nikt? Począwszy od redaktora naczelnego, który decyduje, czy jesteśmy zatrudniani po instytucję, której jest pan wiceszefem, czyli Radę Etyki Mediów, która wydaje orzeczenia w sprawach spornych, do której – co więcej – odwołują się sami dziennikarze, jak w przypadku ostatniego konfliktu w „Wiadomościach”.

Maciej Iłowiecki: Bardzo często się odwołują dziennikarze, politycy. Jest teraz taki napływ, że rzeczywiście widać, że ma to może jakieś znaczenie. Aczkolwiek to nie jest kontrola – to jest zwrócenie uwagi na to, co w przekazie jest ewentualnie niezgodne z etyką dziennikarską. Przy czym my zawsze musimy pisać w naszych oświadczeniach: „jeżeli jest prawdą…”

Kamil Durczok: A wyobraża pan sobie inne rozwiązanie w takim razie? Narodowy Ośrodek Monitorowania Mediów?

Maciej Iłowiecki: Takie instytucje, które jakby wyłania samo środowisko, bo to nawet jest szersze środowisko, bo to i wydawcy – to jest wyłaniane przez Konferencje Mediów Polskich. Może to powinno takie ciało pochodzić z wyboru wszystkich dziennikarzy, ale też pan wie, jakie są podziały – jednak i polityczne. Powiedziałbym taką nieprzyjemną tezę dla naszego środowiska: my nie potrafimy być solidarni nawet w sprawach własnych uprawnień.

Kamil Durczok: A czy będzie my solidarni w pańskiej opinii teraz kiedy zaostrza się ten spór między polityką. Jakie pan widzi w ogóle wyjście z tej sytuacji?

Maciej Iłowiecki: Będziemy jeszcze bardziej podzieleni, bo niektórzy nas będą uważać, że to jest niesprawiedliwe. Inni będą uważać, że są jak najbardziej sprawiedliwe.

Kamil Durczok: Na to liczą politycy?

Maciej Iłowiecki: Myślę, że nie zdają sobie sprawy – to też muszę powiedzieć z przykrością, bo sam głosowałem na PiS myśląc, że będzie on razem z PO. Popieram samą ideę oczyszczenia naszego życia publicznego z wielu rzeczy, które nie powinny w nim istnieć, które są zaszłościami politycznymi, historycznymi. Ale to powinny być bardzo ostrożne metody – nie żadną cenzurą.

Kamil Durczok: Pytanie, czy politycy powinni pisać dziennikarzom kodeksy etyczne, bo dziennikarze z pewnością kodeksów etycznych politykom nie pisali. Dziękuję za rozmowę.