Szary Kowalski 1 maja 2004 roku w niewielkim stopniu odczuje, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej – uważa Krzysztof Bobiński z Fundacji Unia-Polska. To będą zmiany ważne dla przedsiębiorstw, administracji - dodaje gość Faktów.

Konrad Piasecki: Perspektywa, że to już tylko 100 dni dzieli nas od Unii nie wpędza pana w popłoch, strach, a nawet przygnębienie?

Krzysztof Bobiński: No nie przygnębienie. Trochę popłoch i strach, bo to tak uwidacznia raptem, że to jest niedługo.

Konrad Piasecki: 100 dni, a my w lesie.

Krzysztof Bobiński: Chwileczkę, trzeba powiedzieć, że sporo zrobiono, tzn. bardzo dużo zrobiono i np. jeśli mówimy o administracji, zwłaszcza lokalnej, to jest sporo ludzi tam przeszkolonych, którzy mniej więcej wiedzą na czym to wszystko polega.

Konrad Piasecki: Ale mniej, czy więcej?

Krzysztof Bobiński: Średnio i myślę, że na te projekty, które np. są przewidywane na lata 2004-2006 to tej wiedzy wystarczy, chociaż mogą być wpadki, ale te wpadki dopiero wyjdą później. Problem jest inny – ogólny stan wiedzy i profesjonalizmu administracji, bo tak naprawdę to nie mogą być wysepki, tylko wszyscy muszą sporo wiedzieć.

Konrad Piasecki: Polska jest nieprzygotowana do wykorzystania unijnych pieniędzy – tak ostrzega nas Parlament Europejski. Panie Krzysztofie, czy nie będzie tak, że ten wielki sen o miliardach, które spłyną do nas z Brukseli okaże się tylko i wyłącznie snem?

Krzysztof Bobiński: To od nas zależy, bo wiadomo było od dawna, że miliardy dopiero się pojawią w okresie 2007-2013. Żeby one się pojawiły, to są potrzebne dwie rzeczy – rzeczywiście ta administracja musi być sprawna i musi być zdolna do wykorzystywania tych pieniędzy, a po drugie musimy mieć pomysły, musimy wiedzieć, co my chcemy osiągnąć za te pieniądze, a z tym jest nienajlepiej.

Konrad Piasecki: Czy nie będzie tak, że tych pieniędzy po prostu nie dostaniemy, że do kasy unijnej więcej będziemy wkładać, niż z niej wyjmować?

Krzysztof Bobiński: Tak nie może być, bo po prostu te sumy, które są przewidziane dla nowych krajów, w tych rozmowach, które już się zaczynają toczyć o tym okresie 2007-2013, sporo jest dla nas zapisane i to będzie więcej niż nasza składka, to co będziemy wpłacać, więc tak nie będzie.

Konrad Piasecki: Ale do 2007 roku 3 lata jeszcze.

Krzysztof Bobiński: Wszystko jest możliwe. Myślę, że z pomocą Pana Boga i z większym wysiłkiem od tego, który w tej chwili jest prowadzony, to może się udać.

Konrad Piasecki: Jeśli są zaniedbania, to są to zaniedbania na poziomie gmin, powiatów, województw, czy na poziomie rządowym, parlamentarnym, na poziomie ustaw, odpowiednich rozporządzeń?

Krzysztof Bobiński: O czym mówimy – są różne rzeczy, które się będą działy 1 maja. Po pierwsze – musimy mieć już zapisane w naszych ustawach wszystkie ustawy europejskie, które są potrzebne. Tu jest szansa, że zdążymy, bo już rząd jednak sporo tych ustaw wypchnął, jeszcze tam chyba 12 musi być zrobionych i muszą przejść przez parlament. Wydaje się, że 100 dni to jest rzeczywiście trochę mało, na ale może zdążą. Jest wielki problem z rozporządzeniami, to jest to, co jest jakby dopisane do ustawy, tutaj są bardzo duże zaległości w ministerstwach – za to odpowiadają ministerstwa - i z tym możemy nie zdążyć. Jakie są konsekwencje – konsekwencje są takie, że 1 maja będziemy niegotowi, zaczną nas ciągać do sądu europejskiego, czy przedsiębiorstwa zagraniczne zaczną nas skarżyć w sądach polskich, że nie jesteśmy przygotowani, że oni nie mają takich samych warunków jak w UE.

Konrad Piasecki: No jest jeszcze jeden problem, cała ta historia związana z rejestracją gospodarstw rolnych, no bo tutaj też jesteśmy daleko.

Krzysztof Bobiński: To jest wielki problem. Ostatnio znowu ważny urzędnik się zmienił w Agencji Modernizacji i Rozwoju Rolnictwa. I jak rozmawiałem z kimś z władz UE, powiedział on, że dobrze, niech się zmieniają, tylko niech nie zmieniają projektów za każdym razem, tylko prowadzą ten sam projekt, który już był. Tutaj jest rzeczywiście jakiś problem, ale minister Olejniczak może da sobie z tym radę, bo jest młody i prężny.

Konrad Piasecki: Dzisiaj ten niepokój o to, czy nie staniemy się płatnikiem netto, czyli czy nie będzie tak, że włożymy więcej, niż wyjmiemy, podsyciła we mnie minister Danuta Hübner. Razem obserwowaliśmy ją na komisji europejskiej; posłowie opozycji strasznie chcieli wymusić na niej taką deklarację, że jeśli Polska będzie płatnikiem netto, to ona poda się do dymisji, że przestanie być komisarzem europejskim, a Danuta Hübner wyraźnie nie chciała takiej deklaracji złożyć, co znaczy, że obawia się, że może jednak będziemy.

Krzysztof Bobiński: Dało się zauważyć, że nie chce ryzykować. Tłumaczmy to tak, że ona przecież będąc w Brukseli nie będzie miała żadnego na to wpływu, więc nie chce własną głową płacić za to, co nie zostanie zrobione w Polsce. Ale rzeczywiście mogła być bardziej pozytywna w tej sprawie.

Konrad Piasecki: Czy za 100 dni, to będzie 1 maja 2004 roku, Kowalski zauważy w jakikolwiek sposób, że stał się już „Eurokowalskim”?

Krzysztof Bobiński: Myślę, że zauważy w tym sensie, że jeśli już szary Kowalski będzie chciał się wybrać do innego kraju unijnego i będzie miał nowy dowód, to będzie mógł pojechać z nowym dowodem, a nie z paszportem. Będą inne zmiany – mi się wydaje, że będą jakieś ruchy cen, ale tak naprawdę to będą zmiany ważne dla przedsiębiorstw, administracji i tutaj dopiero się zacznie zabawa.