Będzie twardym reprezentantem gospodarki wobec wszystkich - mówi o Jerzym Hausnerze, od wczoraj wicepremierze ds. gospodarki, poranny Gość RMF prof. Marek Belka. Były minister finansów dodaje, że współpraca z nowym szefem resortu finansów, Andrzejem Raczką, powinna się układać dobrze.

Tomasz Skory: Styl, w jakim Grzegorz Kołodko pożegnał się rządem Leszka Millera, to jest coś, co pana zaskoczyło?

Marek Belka: Styl był chyba charakterystyczny dla profesora Kołodki.

Tomasz Skory: Niektórzy mówią: odpustowy, komiksowy.

Marek Belka: Nie, ja bym tak nie powiedział. Ja bym to określił: lekko pompatyczny.

Tomasz Skory: Pan zna wszystkie osoby dramatu, który obserwowaliśmy. Kto pana zdaniem ponosi większą winę za wstrząsy w rządzie, gospodarce: Kołodko – przez nieustępliwość, Miller – przez zgłaszanie nieuzgodnionych z Kołodką pomysłów, może Hausner?

Marek Belka: Nie mnie jest tutaj winnych określać – i nie daj Boże – hierarchizować: kto bardziej winien. Ale jest to rzeczywiście nieznośne dla pracy rządu, kiedy dwóch głównych polityków gospodarczych pozostaje ze sobą w konflikcie. Ale oczywiście nie pomaga przy tym styl premiera, który wstrzeliwuje propozycje z dziedziny konkretnego ministra, tym razem ministra finansów. Jak rozumiem - bez uzgodnienia z nim. Premier ma oczywiście prawa, ale nie dziwię się, że wówczas minister odchodzi.

Tomasz Skory: Czy sądzie pan, że Jerzy Hausner będzie dobrym sternikiem polskiej gospodarki? Przy premierze Millerze, przypomnijmy.

Marek Belka: Myślę, że po pierwsze: będzie twardym dyskutantem, twardym reprezentantem gospodarki wobec wszystkich, wobec partnerów społecznych w Komisji Trójstronnej, wobec innych ministrów i premiera. To jest naprawdę twardy człowiek, chociaż nie tak głośny. Natomiast drużyna ekonomiczna będzie bardziej spójna. Na pewno Hausner z Raczką, który ma objąć funkcję ministra finansów, jak wczoraj podano, będzie się dobrze rozumiał.

Tomasz Skory: Jak w tym wszystkim odnaleźć inicjatywę premiera: ten nieszczęsny podatek liniowy, który położył kreskę na ministrze Kołodce.

Marek Belka: Premier znał tę propozycję od dawna. Ja zresztą sam byłem świadkiem sytuacji, w której to samo grono, które tę propozycję sformułowało, czyli pracodawcy, wobec premiera i mnie mówili o podatku liniowym. Ja powiedziałem to, co w istocie mówiłem zawsze: że jest to zależne od pewnej decyzji politycznej. Ja nie uważam podatku liniowego jako panaceum na wszelkie trudności gospodarcze – tak jak entuzjaści tego podatku. Natomiast uważam, że może to być bardzo interesujące, użyteczne narzędzie polityczne, narzędzie dla osłony politycznej dla wielu rzeczy możliwych do zrobienia przy tej okazji z dziedziny finansów publicznych i systemu podatkowego.

Tomasz Skory: Innymi słowy: być może chodzi o szachowanie np. Platformy Obywatelskiej.

Marek Belka: Nie. Pan to od razu sprowadził do gry politycznej.

Tomasz Skory: Pan użył określenia „narzędzie polityczne”.

Marek Belka: Ale także przy polityce gospodarczej, przy reformie finansów publicznych, przy porządkowaniu sytemu podatkowego potrzebne są narzędzia polityczne, a ja to rozumiem jako narzędzie osłony politycznej. Podatek liniowy mógłby taką funkcję pełnić.

Tomasz Skory: Jeśli powiem, słowami Grzegorza Kołodki, że podatek liniowy w wydaniu socjaldemokratów, to "krzyżowanie lewicowego populizmu z prawicowym liberalizmem", to jak pan zareaguje?

Marek Belka: Ja to nie dogonię Grzegorza Kołodki w jego wspaniałych określeniach.

Tomasz Skory: Czy przesunięcie centrum decyzyjnego ws. gospodarki z Ministerstwa Finansów do Ministerstwa Gospodarki to jest rzeczywiście „skok na kasę”, zapowiedź sięgnięcia po większy deficyt budżetowy?

Marek Belka: Nie należy tego dramatyzować. Przecież wielokrotnie już tak było, że minister finansów nie był wicepremierem. Tak było z ministrem Osiatyńskim, z ministrem Baucem. Na przykład za ministra Osiatyńskiego – to był okres przyciśnięcia fiskalnego...

Tomasz Skory:... ale rząd był inaczej zbudowany. Panie profesorze, po dymisji Kołodki, mówił pan, że ministrem finansów powinien być ktoś bez wybujałych ambicji politycznych, za to specjalista ekonomista. Taki Andrzej Raczko jest?

Marek Belka: Taki właśnie jest.

Tomasz Skory: To jeden z pańskich przyjaciół. Czy pana zdaniem wpisze się w rolę administratora budżetu, księgowego, wykonującego polecenia Jerzego Hausnera?

Marek Belka: Często się mówi, że to będzie taki minister księgowy. Ja chciałbym powiedzieć, że minister finansów zawsze jest księgowym. Jest tylko księgowym bardziej lub mniej inteligentnym, mniej lub bardziej twardym. To dla mnie wcale nie jest obniżenie jego rangi. Ja uważam, że Andrzej Raczko ma szansę stać się twardym obrońcą interesów finansów państwa, interesów podatników. Tak to jest. Wprawdzie minister finansów odbierany jest przez wszystkich jako ten, który podnosi podatki, ale to jest jedyny minister, który broni podatników przed kolejnymi podwyżkami wydatków, które nie prowadzą nieuchronnie do podwyżki podatków. Ja myślę, że osoba doktora Raczki jest optymalna z punktu widzenia dzisiejszych potrzeb.

Tomasz Skory: Dziękuję bardzo.