Deptaki, chodniki, parkowe alejki pełne się latem spacerowiczów pałaszujących lody. W ostatnim czasie chociażby w Krakowie otwarto kilka lodziarni, które prześcigają się nie tylko w oryginalności proponowanych smaków, ale i - na całe szczęście! - jakości produktu. A co o lodach mówi savoir-vivre? Liźnijmy więc albo lepiej “pochylmy” się nad tym tematem dziś.

Deptaki, chodniki, parkowe alejki pełne się latem spacerowiczów pałaszujących lody. W ostatnim czasie chociażby w Krakowie otwarto kilka lodziarni, które prześcigają się nie tylko w oryginalności proponowanych smaków, ale i - na całe szczęście! - jakości produktu. A co o lodach mówi savoir-vivre? Liźnijmy więc albo lepiej “pochylmy” się nad tym tematem dziś.
W czasie spaceru w eleganckich kreacjach, jeśli spodziewamy się, że spotkamy szefa, klienta, partnera biznesowego albo naszego największego wroga - lepiej lodów nie jeść. /MCPHOTO's/PAP/DPA /PAP

Savoir-vivre przede wszystkim odradza jedzenia w trakcie poruszania się. Co innego jednak pochłanianie czegoś na wzór kebaba lub hamburgera, a co innego podjadanie np. cukierków czy prażonych orzechów. Lody to rozwiązanie ryzykowne. W ciepły dzień szybko się topią, przez co przypadkiem mogą wylądować na spodniach czy bluzce. Ale nie na tym chciałbym się tutaj skupić.


Jeśli już się zdecydujemy na jedzenie lodów w czasie spaceru, to oprócz trzech gałek w ulubionych smakach dobrze wyposażyć się w plastykową łyżeczkę czy charakterystyczną łopatkę. Lizanie lodów na spacerze przystoi jeszcze w wieku lat sześciu, ale później powinno bezwzględnie ustąpić miejsca szlifowaniu technik posługiwania się sztućcami, również tymi w plastykowym wydaniu. Doradzam też zamawianie lodów raczej w niejadalnych kubeczkach niż słodkich wafelkach. Dla wielu osób przyjemność ze zjadania tych drugich nie podlega wprawdzie żadnej wątpliwości, ale wiąże się z pewnym niebezpieczeństwem. Nie dość, że się taki odgryzany wafelek kruszy, to jeszcze w trakcie jego zjadania jakiś fragment może spaść na ubranie... Z kolei wafelki gorszej jakości mają tendencje do przeciekania. Znowu wracamy do plam, którymi kończyliśmy poprzedni akapit.

Jedzenie lodów na patyku jest równie niewygodne, szczególnie jeśli rozgryza się grubą warstwę czekolady, której fragmenty spadają nam pod nogi. W tym wypadku nie pomoże plastykowa łopatka. Trzeba gryźć albo... wystawiać język i lizać, tudzież zanurzać lód w ustach... Nie. Jednak nie.

W czasie spaceru w eleganckich kreacjach, jeśli spodziewamy się, że spotkamy szefa, klienta, partnera biznesowego albo naszego największego wroga - lepiej lodów nie jeść. Po co niepotrzebnie ryzykować... Niezależnie od tego zawsze lepiej też jeść je łyżeczką niż lizać.

A jeśli już zdecydujemy się zjeść lody w lodziarni, to tutaj większej filozofii nie ma. Lody podane w pucharku je się łyżeczką. Lody podane na płaskim talerzu z owocami (częsty przypadek eleganckich przyjęć) zjada się łyżeczką i widelcem. Łyżeczkę trzyma się w prawej ręce, a widelec - w lewej i używa się go do przytrzymywania owoców przy nabieraniu ich na łyżkę. W przeciwnym wypadku uciekałyby po całym talerzu. Już tylko dla formalności wspomnijmy na koniec o szarlotce z lodami, którą jemy widelczykiem i łyżeczką. Ciasto - widelczykiem, lody - łyżeczką.