Czasem mam takie wrażenie, że pytanie o to, jak jeść drób to najważniejsze zagadnienie savoir-vivre’u. Chyba najczęściej pytają mnie o to uczestnicy moich szkoleń i czytelnicy wszelakich tekstów. Trudno się dziwić. To właśnie w tym miejscu czołowo zderzają się nasze dwie skłonności: do wygody i pragmatyzmy oraz do elegancji i nie przekraczania granic dobrego zachowania. A jak brzmi odpowiedź?

Czasem mam takie wrażenie, że pytanie o to, jak jeść drób to najważniejsze zagadnienie savoir-vivre’u. Chyba najczęściej pytają mnie o to uczestnicy moich szkoleń i czytelnicy wszelakich tekstów. Trudno się dziwić. To właśnie w tym miejscu czołowo zderzają się nasze dwie skłonności: do wygody i pragmatyzmy oraz do elegancji i nie przekraczania granic dobrego zachowania. A jak brzmi odpowiedź?
Savoir-vivre: jak jeść drób? /PA/Tim Goode /PAP/EPA

Generalnie powiada się, że im elegantsze jest przyjęcie, tym bardziej ograniczony powinien być kontakt naszych rąk z jedzeniem. Weźmy takie jabłko... Przechadzając się rankiem w kuchni podczas rodzinnego śniadania włożymy je pod kran, umyjemy, osuszymy i beztrosko schrupiemy. Na kawie u znajomych lepiej będzie pokroić je na ćwiartki, wybrać gniazda nasienne i zjeść. Na bardzo eleganckim przyjęciu tak przygotowany owoc zjedlibyśmy nie rękami, ale nożem i widelcem... Pamiętam, że w jakimś poradniku przeczytałem nawet radę, by jabłko już na etapie obierania trzymać nie ręką, ale właśnie nabite na widelec i w tym układzie (nad talerzem, oczywiście) kroić je na ćwiartki. Prawdziwa ekwilibrystyka...

Podobnie jest z drobiem. W domu podczas rodzinnego obiadu czy kolacji, jeśli tak lubimy, śmiało możemy udka czy skrzydełka zjadać rękami. Możemy, co wcale nie oznacza, że musimy czy powinniśmy. Osobiście radziłbym, by nawet we własnej kuchni czy jadalni posługiwać się jednak sztućcami przy jedzeniu tej potrawy. Ostatecznie, jak się powiada, kto we własnym domu nie zachowuje się, jak u królowej Elżbiety na herbatce, ten u królowej na przyjęciu będzie zachowywał się, jak we własnym domu... Nasze rodzime przysłowie oddaje to w nieco prostszy sposób: “Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał".

Swoją drogą, jeśli decydujemy się na jedzenie drobiu rękami, powinniśmy podać biesiadnikom specjalne miseczki z ciepłą wodą i plastrem cytryny, w których mogliby po posiłku opłukać palce. Należałoby też pamiętać o serwecie, i to raczej wykonanej z materiału niż z papieru, który szybko się pod wpływem wody rozpuści... Czy w tej sytuacji jedzenie rękami naprawdę uznamy za łatwiejsze?

Po sztućce warto sięgać z jeszcze jednego powodu. Jedzenie drobiu nożem i widelcem nie jest czynnością łatwą. Skrzętnie trzeba omijać kości, a kawałki mięsa odcinać w taki sposób, by jak najwięcej jednak zjeść, a nie zostawić na talerzu. Dobrze tę umiejętność opanować do perfekcji. Powiada się, że udko czy skrzydełko powinniśmy przy pomocy sztućców jeść do momentu, w którym kontynuowanie tej czynności zaczęłoby przypominać operację chirurgiczną. Dobrze więc nabrać wprawy...

Podsumujmy. W domu w rodzinnym gronie, jeśli wszyscy tak lubimy, jemy drób rękami, od czasu do czasu trenując jednak technikę posługiwania się sztućcami. Jeśli do tego samego stołu siadamy z gośćmi lub sami w gości się wybieramy - za skrzydełka i udka zabieramy się wyłącznie przy użyciu noża i widelca. W restauracji tak samo.