Co najmniej kilkanaście pokoleń zajmowało się kamieniarstwem. Głównie Ukraińcy. Gdy wysiedlono ich z tych ziem w ramach akcji Wisła w 1947 roku – parali się tym już wyłącznie Polacy. Teraz ten zawód upadł, bo po pierwsze nikt już nie robi nagrobków z piaskowca, po wtóre młodzi nie garną się do tej pracy. Historia kamieniarzy z Brusna na Podkarpaciu zaczęła się w XVI wieku.

Właśnie tu XVI wieku, a dokładniej w miejscowości Brusno, mieszkańcy zaczęli najpierw wyrywać kamień i obrabiać go do celów młynarskich. Najpierw powstawały kamienie żarnowe, a później ktoś wpadł na pomysł, że oto kamień niezwykle trwały, a pamięć o przodkach również powinna być trwała. Zaczęto więc tworzyć takie prymitywne krzyże, a potem coraz bardziej, bardziej doskonałe i tak jak tutaj na tym cmentarzu - opowiada dr Marek Wiśniewski, regionalista.

Powstała wspaniała sztuka ludowa, która rozprzestrzeniała się w promieniu nawet 180 kilometrów. A to oznacza, że wyroby musiały być wysokiej jakości. Niegdyś to była ogromna odległość do pokonania - dodaje. 

Kamieniarstwem zajmowały się całe rodziny, klany rodzinne. Wiedza przechodziła z ojca na syna.

Najsłynniejszy z kamieniarzy, Grzegorz Kuźniewicz, jako mało dziecko podpatrywał rodzeństwo, podpatrywał starszych mieszkańców. Również i on brał scyzoryk, kawałek drewienka.

Przypadkowo spotkał go tutaj znany lwowski architekt prof. Zachariewicz. Wziął go do Lwowa, ufundował stypendium, wysłał go do szkół i oddał pod opieką najbardziej znanego rzeźbiarza Lwowskiego Juliana Markowskiego. Tenże doświadczony fachowiec najpierw kształcił go u siebie, a potem wysłał go do szkół. Kuźniewicz studiował m.in. we Włoszech, później w Stanach Zjednoczonych. Wrócił przed I wojną, ale ze względu na brak pracy (np. we Lwowie w tym czasie było ok. 120 kamieniarzy), wyjechał do Odessy. Tam pracował, jako zegarmistrz.

Po wojnie wraca tutaj, chociaż ma liczne propozycje pracy m.in. w Poznaniu, jako wykładowca-rzeźbiarz, odmawia. Zostaje tutaj, tworzy pomniki ten, przy którym tutaj stoimy Horyńcu Zdroju. Za wykonanie tego pomniku Polacy byli mu bardzo wdzięczni i kiedy była zawierucha wojenna, kiedy przyszła akcja Wisła. Władze polskie zaproponowały mu zostanie tutaj, na tej ziemi. Odmówił, wyjechał ze swoimi pobratymcami, koło Lwowa do takiej miejscowości Haraczivka, gdzie rok później zmarł - opowiada dr Marek Wiśniewski.

Grzegorz Kuźniewicz, oprócz tego, że fantastycznie rzeźbił, również pięknie malował. Między innymi cerkiew w Cieszanowie wymalowana jest jego ręką. Jest tam postać świętego Pawła - jego autoportret, to wiemy miej więcej jak wyglądał - dodaje Wiśniewski.

Jego spuścizna jest duża. Nagrobki rozjeżdżały się specjalnymi wozami przygotowanymi do transportu dzieł w promieniu grubo ponad 100 kilometrów od Brusna Starego, Brusna Nowego, gdzie były tworzone.