Tomasz Skory: Pytania są dwa. Pierwsze jest najistotniejsze. Czemu drużyna, która zakwalifikowała się do Mistrzostw Świata przegrywa z Białorusią tak haniebnie 4:1?

Michał Listkiewicz: Dlatego, że taki jest sport. Składa się i ze zwycięstw i z porażek. Myślę, że to jest całkiem naturalne, że ta porażka kiedyś musiała przyjść.

Tomasz Skory: Ale musi też mieć jakąś przyczynę.

Michał Listkiewicz: Przyczyna: dekoncentracja, zmęczenie zawodników nie tylko meczem ale również tym fetowaniem, nieustającymi gratulacjami, konferencjami prasowymi itd. Mnie to przypomina Manchester United, najlepszy zespół europejski, który po zdobyciu mistrzostwa Anglii przegrał trzy mecze z rzędu na tej samej zasadzie.

Tomasz Skory: Jedna z dzisiejszych gazet napisała: „Jechali do Mińska prosto z 3-dniowgo wesela, i chociaż mówili, że wiedzą gdzie i po co jadą – musiało im jeszcze szumieć w głowie”. Za dużo balowania?

Michał Listkiewicz: Balowania nie było zawodnicy prowadzili się bardzo dobrze, są to profesjonaliści. Natomiast popełnili dwa szkolne, kardynalne wręcz błędy i to się zemściło. Tak na chłodno obejrzałem dziś ten mecz na kasecie wideo i gdyby wyciąć bramki, które padły to przebieg gry wcale nie był taki jednostronny.

Tomasz Skory: Pan potwierdza słowa jednego z piłkarzy: „Nasza gra nie była zła, były tylko błędy w najprostszych sytuacjach, tam gdzie się traci bramki. To trochę żałosne szczerze mówiąc.

Michał Listkiewicz: Nie. To się zdarza w sporcie i w piłce nożnej przede wszystkim. Powtarzam wielkie drużyny przegrywają, dlaczego nie miałaby przegrać Polska, która na razie jeszcze wielką drużyna nie jest.

Tomasz Skory: Czyli według pana to jest upojenie wcześniejszymi sukcesami – meczem z Norwegią?

Michał Listkiewicz: Jest to zmęczenie, pewna dekoncentracja, podświadome jakieś odpuszczenie, ale obiecuję, że 6 października znowu zagramy wspaniały mecz z Ukrainą.

Tomasz Skory: I to nie będzie wesoły futbol.

Michał Listkiewicz: Radosny futbol jest dobry, ale nie w eliminacjach Mistrzostw Świata.

Tomasz Skory: Po meczu powiedział pan, że jest pan optymistą, bo zawodnicy są wkurzeni na samych siebie. Czy były już jakieś poważne motywujące rozmowy pana z trenerem, trenera z zawodnikami?

Michał Listkiewicz: Nie było takiej potrzeby. Zawodnicy byli tak wściekli w szatni na samych siebie, że rozmowy już są niepotrzebne. Oni wiedzą jakie błędy zrobili i jak głupio zagrali ten mecz i na pewno się to nie powtórzy.

Tomasz Skory: Jak w dowcipie: „Już ty wiesz co”.

Michał Listkiewicz: Tak dokładnie.

Tomasz Skory: Kibice boją się, że na Mistrzostwach Świata też może zdarzyć się dekoncentracja, ten radosny futbol. Po wygranych meczach przegrane. Zapewni pan, że tak nie będzie?

Michał Listkiewicz: Takie ryzyko oczywiście istnieje, ale ten wczorajszy mecz i jego przebieg pomoże w tym aby tę szansę ograniczyć do minimum. Trener Jerzy Engel jest za dobrym trenerem żeby nie wyciągnąć wniosków z tego co się działo.

Tomasz Skory: Pan będzie obserwował Mistrzostwa Świata na miejscu w Korei, Japonii. Większość Polaków jest jednak zdana na telewizję. Czy według prezesa ZPN to jest w porządku, żeby mecze reprezentacji były dostępne w kanale nie ogólnodostępnym?

Michał Listkiewicz: Nie jest to w porządku, ale PZPN może tylko wyrażać swoje zdanie i na tym koniec.

Tomasz Skory: Proszę wyrazić swoje zdanie jakoś dobitniej.

Michał Listkiewicz: Moje zdanie jest takie, że mecze reprezentacji Polski, finał i otwarcie powinny być w paśmie ogólnodostępnym. Natomiast pozostałe mecze zależnie od woli stacji telewizyjnej.

Tomasz Skory: A nie może pan zadeklarować w imieniu PZPN, że nie tyle powinno tak być co, że tak będzie?

Michał Listkiewicz: Nie mogę zadeklarować, bo nasz głos jest tu najmniej ważny.

Tomasz Skory: No jakże? PZPN jest członkiem FIFA, a FIFA domaga się właśnie tej pełnej transmisji i ogólnodostępnej.

Michał Listkiewicz: Tak, ale wszystkie rozmowy toczą się i będą się toczyć na poziomie dużo wyższym niż PZPN, tzn. bezpośrednio między FIFA, właścicielem praw czyli Kirchem i Polsatem. Podobnie jak nikt z nami nie konsultował tej umowy w momencie jej podpisywania.

Tomasz Skory: Mówiąc krótko jest pan bezsilny?

Michał Listkiewicz: Tak to wygląda. Mogę apelować, mogę wyrażać swoje zdanie, prosić i tyle. Aczkolwiek jestem przekonany, że sprawa rozstrzygnie się pomyślnie. Nie niecierpliwmy się. Jest jeszcze dużo czasu...

Tomasz Skory: I Zygmunt Solorz zarobi swoje, albo sprzedając dekodery – do czego w istocie zmierza, albo uzyskując odszkodowanie z tytułu rozwiązania umowy o transmisję.

Michał Listkiewicz: Ja uważam, ze ma pełne prawo zarobić swoje skoro wydał swoje. Dziwię się tylko, że inne polskie stacje telewizyjne nie rywalizowały o te prawa. Widocznie nie wierzyły, że reprezentacja Polski zagra w finałach.

Tomasz Skory: Mistrzostwa Świata w pubach z dekoderami, albo u znajomych, którzy mają dekoder. To jest koszmar.

Michał Listkiewicz: Nie jest to wizja najlepsza, aczkolwiek w niektórych krajach np. w Anglii już tak się dzieje w odniesieniu do niektórych rozgrywek piłkarskich. Myślę, że należy w tej chwili ostudzić emocje i poczekać do 1 grudnia. Wtedy jest losowanie grup. Będziemy wiedzieli gdzie gramy, z kim gramy, o której godzinie i podejrzewam, że do końca roku sprawa się wyjaśni ku zadowoleniu kibiców.