Problemy koalicyjne PO i PiS w Warszawie to jeszcze nie koniec współpracy między ugrupowaniami – mówi Lech Kaczyński, prezydent stolicy. Co więcej – dodaje gość RMF – dobre stosunki między obiema partiami da się jeszcze naprawić.

Konrad Piasecki: Panie prezydencie, czy koniec koalicji Platformy i PiS-u w Warszawie oznacza koniec przyjaźni, koniec współpracy i koniec marzeń o wspólnej koalicji powyborczej?

Lech Kaczyński: Tu jednoznacznie mogę powiedzieć, że nie. Ja w ogóle o końcu koalicji jeszcze nic nie wiem. Kolega Wojciech Kozak jest szefem mazowieckim - bardzo niedawno wybranym na szefa mazowieckiej Platformy - ale sprawy warszawskie są istotne w skali całego kraju, więc nie wiem, czy jego słowa o zerwaniu koalicji są słowami, które należy potraktować jako rzeczywiste zerwanie koalicji.

Konrad Piasecki: On kilkadziesiąt minut temu ogłosił, że koalicja jest zerwana. Myśli pan, że zrobił to na własną rękę, bez konsultacji z liderami Platformy?

Lech Kaczyński: Podstawowe pytanie: czy Jan Rokita, Donald Tusk - czy formalnie Donald Tusk, Jan Rokita - mają zamiar powiedzieć „Wojciech Kozak albo śmierć”?

Konrad Piasecki: Rozmawiał pan z Janem Rokitą.

Lech Kaczyński: Rozmawiałem. Natomiast deklaracje Wojciecha Kozaka - człowieka, którego skądinąd osobiście lubię, bo jest bardzo sympatyczny – że myśmy już zerwali koalicję - i to mimo jego ciągłych szczypań – nawet jak chce Legię budować, to też źle mu – to są deklaracje, które Polsce nie służą.

Konrad Piasecki: Ale jeśli popieracie wniosek o jego odwołanie, to ciężko, aby się Wojciech Kozak nie zdenerwował.

Lech Kaczyński: Wojciech Kozak jest wysokiego stopnia działaczem politycznym – był prezydentem prawie 2-milionowego miasta – i może się wypowiedzieć w swoim imieniu, w swoim imieniu może się zdenerwować. Ja mu się osobiście nie dziwię. Natomiast w imieniu swojej partii... Być może partia poprze to stanowisko, a wtedy źle wróżę, jeśli chodzi o nasz kraj.

Konrad Piasecki: A jeśli PO rzeczywiście powie: „Wojciech Kozak albo śmierć”, to to oznacza, że z taką Platformą PiS nie będzie współpracował?

Lech Kaczyński: Z taką Platformą byłoby w Warszawie współpracować niezmiernie trudno.

Konrad Piasecki: A z taką Platformą w skali kraju?

Lech Kaczyński: To jest problem bardzo skomplikowany. Z całą szczerością mówię publicznie, mówię prywatnie, nawet puszczając mimo uszu różne aroganckie wypowiedzi, różne wypowiedzi wskazujące na swoiste puszenie się – nie chodzi tu o puszenie ze względu na bardzo dobre istotnie wyniki w badaniach opinii publicznej, tylko jeżeli np. Donald Tusk mówi, poucza Jarosława Kaczyńskiego, co jest dobrym smakiem, a co nie – no to powstaje pytanie, jakie on ma do tego podstawy. Mówiąc najdelikatniej, nie mamy kompleksu, ale to jest niezmierne, wręcz delikatne określenie...

Konrad Piasecki: Natomiast Jarosław Kaczyński mówi o tym, że Donald Tusk chce upamiętnić oprawców hitlerowskich ze Sztutowa...

Lech Kaczyński: To pan bardzo niedokładnie cytuje Jarosława Kaczyńskiego. A po drugie, ten problem, który jest problemem Gdańska, dość specyficznym, to rzeczywiście nieprawdopodobny skandal. Tak samo jak skandalem jest oficjalny kalendarz miasta Gdańska na 2004. Z tej opinii my się nie wycofamy.

Konrad Piasecki: A liderzy Platformy mówią, że jesteście zazdrośnikami, że wam puszczają nerwy. Kiedy widzicie w sondażach, jak PO jest wyżej, a PiS jest niżej to się zaczynacie denerwować. A nerwy są złym doradcą politycznym.

Lech Kaczyński: Sądzę, że koledzy z Platformy tutaj sami zachowują się nerwowo. Dla mnie ta postawa Platformy jest pewnym problemem, bo jeżeli koledzy z PO tak sprawę widzą, to znaczy, że należą do ludzi, którzy nie widzą belki w swoim oku, a widzą źdźbło w oku innych. To, co się działo w Warszawie, to nie myśmy wymyślili, to była dość powszechna sprawa. Dość powszechnie znana sprawa, parsa dużo o tym mówiła. Otóż ja powiem to, co powiedziałem Janowi Marii Rokicie bezpośrednio – przy obecnej dynamice wewnętrznej, przy tym, że głównym winnym w sprawie tzw. mostowej jest pani Ławniczak-Hertel - to ludzie, którzy się lepiej znają, może to do ataku śmiechu doprowadzić - jeśli to ma być prefiguracją przyszłej splatformionej sprawiedliwości, to nie jest ona w Polsce zdolna doprowadzić do wielkich zmian, a wziąwszy pod uwagę arogancję, którą już dzisiaj wykazują działacze Platformy, mimo że jeszcze nie wygrali wyborów – weźmy pod uwagę wywiady pani Zyty Gilowskiej, niektóre wypowiedzi, nieszczęsne zupełnie Donalda Tuska, to nie dotyczy Jana Rokity – to trzeba powiedzieć - to ja się boję, że to nie będzie odnowa Polski, tylko to będzie pewna doza arogancji, układ, który jest z pewnością lepszy od obecnego - każdy jest lepszy, ale dobry nie będzie.

Konrad Piasecki: Panie prezydencie, jeśli stosunki między panami Kwaśniewskim i Millerem są określane „tak szorstka przyjaźń jak papier ścierny”, to jak określić dzisiaj stosunki między PiS-em a Platformą?

Lech Kaczyński: Ja myślę, że one w dalszym ciągu są dużo, dużo lepsze. Co więcej – ja rozumiem, że je się da poprawić. Myślę, że podejmiemy tu, tzn. Jan Rokita przekona swojego szefa, bo nie on jest szefem Platformy, ja przekonam swojego szefa i jakoś zaczniemy rozmawiać i to da pewne rezultaty.

Konrad Piasecki: Dziękuję za rozmowę.