Jest mała szansa, że za naszego życia te zjawiska się powtórzą. Ale tu nie ma żadnych reguł. Mogą wystąpić za 200 lat, za 20 lat, mogą za 2 lata. To wszystko zależy od charakteru i miejsca gromadzenia się naprężeń - mówi w rozmowie z RMF sejsmolog, profesor Sławomir Gibowicz.

Konrad Piasecki: Panie profesorze trzęsienie ziemi w Polsce to brzmi jak żart.

Sławomir Gibowicz: Nie. To nie brzmi jak żart, bo trzęsienia ziemi w Polsce bywają głównie na południu Polski. Natomiast trzęsienie ziemi w północnej Polsce, a ścisłej u wybrzeży północnej Polski to jest rzadkość.

Konrad Piasecki: Ale trzęsienia ziemi o takiej sile bywają?

Sławomir Gibowicz: Bywają nawet silniejsze. Z historycznych kronik, z informacji zebranych przez historyków w ubiegłych wiekach wiemy, że w XVIII wieku np. na Podkarpaciu było trzęsienie ziemi znacznie silniejsze od tego dzisiejszego.

Konrad Piasecki: Ma pan pewność i przekonanie, że te wstrząsy, które obserwowaliśmy dzisiaj to były wstrząsy spowodowane przyczynami naturalnymi?

Sławomir Gibowicz: Proszę pana pewności na początku 100-procentowej nie miałem z bardzo prostego powodu – zapisane fale sejsmiczne przez nasze stacje nie różnią się wiele, czy pochodzą od naturalnego trzęsienia ziemi, czy głębokiego, dużego wybuchu jakichś materiałów. Dopiero wnikliwa analiza oparta na wielu stacjach z całej Europy mogłaby ten problem rozstrzygnąć. Natomiast na pierwszy rzut oka, po zlokalizowaniu tego wstrząsu, po obejrzeniu naszych sejsmogramów moje przekonanie, że to jest naturalne zjawisko. To przekonanie potwierdza fakt, że wystąpiło drugie trzęsienie ziemi. Pierwsze wystąpiło o 13:06, drugie wystąpiło o 15:32 i jeżeli dwa kolejne trzęsienia w odstępie paru godzin występują w pobliżu siebie to jest to dla mnie zjawisko naturalne.

Konrad Piasecki: Mogą się powtórzyć te wstrząsy?

Sławomir Gibowicz: Mogą się powtarzać. Jest tzw. pojęcie dubletów trzęsień ziemi – temat bardzo pasjonujący. Rzadko się to zdarza. Są rejony świata, gdzie takie dublety występują. One stanowią od 15-20 procent wszystkich trzęsień.

Konrad Piasecki: Skoro są dublety – tak jak w tym przypadku – to może być i triplet?

Sławomir Gibowicz: Może być i triplet, ale chyba u nas już nie wystąpi. Normalnie po dużym trzęsieniu ziemi powinny występować wstrząsy następcze. One mogą występować przez kilka dni. Przy dużym trzęsieniu ziemi przez kilka tygodni, nawet miesięcy, ale są one słabsze. Natomiast tutaj mamy troszeczkę silniejsze. Patrzyłem na sejsmogramy te ze stacji w Suwałkach, ze stacji w Kalwarii Pacławskiej, ze stacji w Książu – mamy takich stacji kilka w całej Polsce. Z zapisów wynika, że ten drugi wstrząs był nieznacznie silniejszy. Więc jeśli pierwsze trzęsienie oceniamy w skali Richtera na około 5, to ten drugi miałaby 5,2.

Konrad Piasecki: Na szczęście cały czas te trzęsienia, z którymi mamy do czynienia możemy potraktować w pewnym sensie w kategoriach ciekawostki. Czy może być tak, że w Polsce dojdzie do trzęsienie ziemia, które będzie miało tragiczne efekty?

Sławomir Gibowicz: Zawsze na takie proste pytanie nie ma prostych odpowiedzi. Oczywiście to co się teraz dzieje na północy Polski możemy traktować jako ciekawostkę. Być może w jakichś budynkach starszych wystąpiły jakieś zarysowania, rysy, ale nie grozi nam żadna katastrofa. Natomiast nie jest wykluczone, że na południu Polski być może wystąpi nie niszczące, dramatyczne, ogromne trzęsienie ziemi, ale wystarczająco duże, żeby spowodować znaczne szkody materialne.

Konrad Piasecki: Ale nie będzie nigdy tak jak w katastroficznych filmach?

Sławomir Gibowicz: Nigdy nie będzie tak jak w katastroficznych filmach. Jesteśmy na zewnątrz głównych procesów sejsmogenetycznych kuli ziemskiej.

Konrad Piasecki: Ale jeśli do tej pory były trzęsienia ziemi tylko w południowej Polsce, to co się stało, że nagle w północnej Polsce?

Sławomir Gibowicz: Nieprawda, że były tylko w południowej Polsce. W tym naszym historycznym katalogu, który został pracowicie zebrany wiele lat temu przez jednego z pracowników naszego instytutu, wynikałoby, że w ubiegłych wiekach mieliśmy również drobne wstrząsy na Pomorzu Północnym w rejonie Wałcza szczególnie, w rejonie Koszalina drobne trzęsienia występowały. Co się stało? Ja to tłumaczę w bardzo prosty sposób. Mianowicie Półwysep Skandynawski od kilku tysięcy lat stale podnosi się do góry. To są ruchy rzędy kilku milimetrów pionowo, kilku milimetrów rocznie, ale wystarczy na to, żeby w ciągu kilkudziesięciu, czy kilkuset lat zgromadzić naprężenia, które się rozładowują w postaci trzęsień ziemi. Trzęsienie ziemi to jest akt rozładowania naprężeń nagromadzonych we wnętrzu skorupy ziemskiej. W całej Skandynawii są doskonale znane słabe trzęsienia ziemi występujące dosyć często na skutek tego ruchu podnoszenia się Półwyspu. My jesteśmy na obrzeżu tych zjawisk i o nas te procesy tez mogą zaczepiać. Ja widzę wyjaśnienie, dlaczego występują te trzęsienia ziemi u nas na północy.

Konrad Piasecki: Czy za naszego życia takie trzęsienia na północy Polski jeszcze wystąpią?

Sławomir Gibowicz: Powiedziałbym, że jest mała szansa, że za naszego życia te zjawiska się powtórzą. Ale tu nie ma żadnych reguł. Mogą wystąpić za 200 lat. Mogą wystąpić za 20 lat, mogą za dwa lata. To wszystko zależy od charakteru i miejsca gromadzenia się naprężeń.

Konrad Piasecki: Ale uspokaja pan. Gorzej, silniejszych trzęsień nie będzie?

Sławomir Gibowicz: Nie powinno być i przede wszystkim nie ma powodów najmniejszych do paniki. Mogą być najwyżej zarysowania drobne w budynkach. Nie ma mowy o jakiejś niszczącej sile, która spowoduje katastrofy budowlane czy coś takiego.

Konrad Piasecki: Dziękuje za rozmowę.

Fot. Marcin Wójcicki RMF