"Największe referendum w sprawie aborcji odbyło się na ulicach polskich miast jesienią 2020 roku. Duże miasta, małe miasta, polskie wsie masowo protestowały. Młode kobiety, starsze kobiety, mężczyźni. To było referendum" – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM wiceprzewodniczący klubu Lewicy Tomasz Trela pytany, dlaczego Lewica nie chce referendum w sprawie aborcji. "Uczestniczyłem w tych protestach, ludzie mówili: trzeba wprowadzić prawo do aborcji, żeby to kobieta decydowała. Dla nas to jest wyznacznik" - dodawał gość Roberta Mazurka.

Parlamentarzystki i parlamentarzyści rozmawiają z ludźmi, oni nam sugerują, a my mamy obowiązek i naszą powinność, jeżeli mamy mandat społeczny, żeby wypełniać to zobowiązanie wobec ludzi. Dlatego jako Lewica mówimy kategorycznie i jednoznacznie: jesteśmy za tym, żeby kobieta decydowała (ws. aborcji - przyp. red.) i za tym podniesiemy ręce - podkreślał.

Robert Mazurek pytał, dlaczego w roku 2016 Lewica chciała referendum, a teraz nie.

To był błąd. Powiedział o tym Włodzimierz Czarzasty, będąc ostatnio w Szczecinie, mówi to Tomasz Trela, będąc dzisiaj u pana. (...) Trzeba przegłosować ustawę, trzeba przekonać prezydenta, żeby tę ustawę podpisał - jeżeli nie tego, to kolejnego - i trzeba wprowadzić w życie - zaznaczał.

"Partia, która wygrywa wybory, ma prawo wskazać kandydata na premiera"

Prowadzący rozmowę pytał także, czy Lewica zgodzi się, żeby Donald Tusk został premierem, jeśli opozycja wygra jesienne wybory parlamentarne. Posłanka partii Razem Paulina Matysiak mówiła niedawno, że jej ugrupowanie postawi weto tej kandydaturze.

Dla mnie jest bardzo oczywiste, że partia, która wygrywa wybory, ma prawo wskazać kandydata na premiera. Jeżeli PO wygra wybory i wskaże Tuska, a my będziemy współrządzić, to Donald Tusk będzie premierem - przekonywał. Mówił także, że jest to sprawa drugorzędna. Pierwszorzędna jest taka, żeby wygrać wybory i żeby móc wskazać kandydata na premiera - zaznaczał.

Robert Mazurek pytał również swojego gościa, czy mieszkanie to prawo, czy towar.

Mieszkanie jest prawem, a nie towarem. Państwo powinno budować mieszkania na wynajem. Są niektórzy obywatele, którzy wolą się zadłużyć, wolą skorzystać z kredytu i mieć swoją własność. A ja mówię o mieszkaniach, które nie będą własnością obywatela. Będą własnością państwa, a obywatel będzie mógł z niego skorzystać, wynajmując je od państwa. Mówię o budowaniu mieszkań komunalnych, które mogą robić samorządy, mówię o budowaniu mieszkań, które może robić np. agencja rządowa - dodawał gość Porannej rozmowy w RMF FM.

"Będziemy budować mieszkania komunalne"

Jeśli Lewica będzie współrządzić naszym krajem, będziemy budować mieszkania komunalne- mówił Tomasz Trela w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM. Dlaczego więc Trela nie budował mieszkań komunalnych, gdy był wiceprezydentem Łodzi? Gdy przeznaczymy na budownictwo mieszkaniowe z budżetu państwa co najmniej 20 mld zł rocznie i Łódź zgłosi się po te pieniądze, to dostanie pieniądze na budownictwo mieszkaniowe - odpowiedział poseł Lewicy. 

Gość RMF FM był też pytany o swój spór z 2021 r. liderem Lewicy Włodzimierzem Czarzastym. Trela zarzucał wtedy Czarzastemu, że stosuje metody PiS-u. Włodku, nie idź drogą Jarosława Kaczyńskiego. Włodku, opamiętaj się - apelował Trela w lipcu 2021 r. Wyjaśniliśmy sobie tę sprawę jak faceci. Idziemy dalej, robimy politykę, Lewica jest najważniejsza - odpowiadał dziś łódzki poseł, pytany o tamte wydarzenia. Czy Trela przeprosił szefa Lewicy? Nie było potrzeby przepraszania - zapewnił poseł. 

Trela był też pytany o spadające sondaże Lewicy, która jesienią 2019 r. weszła do Sejmu z wynikiem ponad 12 proc. Dziś oddanie głosu na partię, której Tomasz Trela jest wiceprzewodniczącym, deklaruje ok. 8 proc. Polaków. Musimy zapierdzielać i robimy to cały czas. Mamy siedem miesięcy, żeby odrobić do tych 12 proc. i przekonać kolejnych ludzi. I ja uważam, że to zrobimy- zapewnia łódzki poseł. 

W programie pojawił się też wątek zgrzytu między Tomaszem Trelą a mistrzynią świata w karate z 2018 r. Dorotą Banaszczyk. Trela jako wiceprezydent Łodzi obiecał młodej zawodniczce nagrodę 20 tys. zł za zdobycie mistrzostwa. Jak się okazało, kobieta nigdy tych pieniędzy nie obejrzała. Z tego co pamiętam pani Dorota osobiście tych pieniędzy nie dostała, bo był problem proceduralny, natomiast 20 tys. zł dostał związek (karate - przyp. red.) - mówił Trela.

Poseł przyznał też, że nie powinien składać obietnicy, której nie mógł zrealizować. Gdybym wiedział, że pani Dorota, która była mistrzynią świata, ze względów formalnych nie będzie mogła dostać tej nagrody, nigdy bym tak nie powiedział publicznie. Źle się stało, bo w życiu nie powinienem był powiedzieć, ze ktoś może dostać nagrodę, kiedy jej nie może dostać. To jest wprowadzanie w błąd, które nie powinno mieć miejsca. I co do tego nie mam wątpliwości - mówił.