"Polski Ład nie zostawia pieniędzy w budżecie. Więcej pieniędzy zostanie u ludzi" - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Henryk Kowalczyk. " Polsce podatki są degresywne, czyli maleje skala podatkowa, wraz ze wzrostem zarobków i dochodów – w żadnym kraju tak nie ma" – dodał poseł Prawa i Sprawiedliwości, zaznaczając jednocześnie, że „Polski Ład zawiera m.in. takie rozwiązania, które pozwalają ‘uchwycić’ duże firmy, które unikają płacenia podatków”.

Gorąca dyskusja miała miejsce podczas Porannej rozmowy w RMF FM. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Henryk Kowalczyk, który był gościem Roberta Mazurka, m.in. tłumaczył założenia Polskiego Ładu.

Na Polskim Ładzie stracę pewnie kilkanaście złotych miesięcznie - stwierdził na antenie RMF FM polityk. 

Wprowadziliśmy dużym sklepom podatek od powierzchni handlowych. To było clue naszej deklaracji wyborczej - zaznaczył Kowalczyk.

Kowalczyk: "Mieszkanie+" nie wyszło

Wprowadzamy podatek od dużych korporacji - 0,4 proc., po to, żeby wspomniane przez pana Orange czy Auchan ten podatek płaciło i nie unikało tego podatku. Natomiast to, że sklepiki małe rzeczywiście się zamykają, to jest efekt naszego otwarcia i wpuszczenia tych korporacji zachodnich. I to nie myśmy zrobili, ale oczywiście jesteśmy w Unii Europejskiej, wiec nawet tej tamy postawić nie możemy. Możemy tylko i wyłącznie regulować podatkami, co aktywnie robimy - stwierdził Henryk Kowalczyk w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM.

W programie padło też o program "Mieszkanie+". 

Sam program "Mieszkanie+" nie jest programem idealnym. Ten program nie wyszedł w tym systemie, w którym miał być. Natomiast budownictwo i warunki do budownictwa są w tej chwili znakomite - powiedział poseł PiS-u.

Przeczytaj całą rozmowę Roberta Mazurka z Henrykiem Kowalczykiem

Robert Mazurek, RMF FM: Dzień dobry panu - zwracam się do Henryka Kowalczyka, byłego ministra skarbu, byłego ministra środowiska. W ogóle byłego ministra. Posła Prawa i Sprawiedliwości.

Henryk Kowalczyk: Dzień dobry. Witam pana redaktora, witam państwa.

A przede wszystkim, nie, przepraszam. To jeszcze raz. Dzień dobry panu. Witam najbogatszego Polaka! Tak powinienem pana przywitać.

Z powodu Komisji Finansów Publicznych?

Nie. Jest pan najbogatszym Polakiem, dlatego że PiS ogłosił, że tylko najbogatsi Polacy stracą na Polskim Ładzie, a pan straci. Ile pan straci? Już pan policzył?

To pewnie będzie kilkanaście złotych.

Miesięcznie, tak? Kilkanaście?

Ale pragnę przypomnieć, że w tej grupie najbogatszych jestem od miesiąca. Ale ja z wielką chęcią zapłacę ten podatek po to, żeby on był sprawiedliwy wobec innych.

Mam przed sobą wyliczenia. Bo rząd Prawa i Sprawiedliwości mówi, że na tym "Polskim ładzie" zyskają właściwie wszyscy, jak leci. To sprawdźmy konkrety, dobrze? Ci, którzy są na etacie, rzeczywiście ogromna większość zyska. Trzeba zarabiać bowiem 8 600 zł na rękę i powyżej, żeby na tym stracić, tak?

Tak. Do 13 tys. brutto właściwie to jest albo neutralne albo z korzyścią. Natomiast powyżej zaczyna się trochę dokładać.

Ale zaczyna być zabawnie, gdy ktoś płaci podatek liniowy. Czyli jest na np. swojej działalności. Tu już powyżej 5 tys. brutto, czyli 4 tys. zł na rękę. Wtedy zaczyna się dokładać.

Tylko, że podatek liniowy jest podatkiem bardzo preferencyjnym. A do tej pory był jeszcze bardziej preferencyjny. Bo tu właściwie nie podatek jest istotą, tylko składka zdrowotna.

Cały czas mówimy o składce zdrowotnej. Tak naprawdę jak ktoś ma skalę podatkową, to powyżej 6 tys. Wie pan, to ja mam do pana jedno pytanie. Chodzi pan do lekarza?

Chodzę. 

To jak mu pan spojrzy w oczy prosto, to mu pan powie: "Pan jest najbogatszym Polakiem i dlatego po pana przyszliśmy."

Nie.

Tak. Bo oni na tym stracą.

W Polsce podatki są do tej pory degresywne, czyli maleje skala podatkowa wraz ze wzrostem zarobków i dochodów. I to nie jest w porządku. W żadnym kraju tak nie ma.

To niech pan teraz powie naszym słuchaczom, że lekarze to najbogatsi ludzie w Polsce i dlatego trzeba im dołożyć.

Nie, nie są najbogatszymi ludźmi w Polsce. Ale ktoś, jak dużo pracuje, to należy do grupy tych zamożnych.

No właśnie, jak ktoś dużo pracuje, to my mu wtedy "domiar".

Uczciwie, proporcjonalnie, tyle samo procent zapłaci co każdy inny. Do tej pory procentowo płacił mniej. Dlaczego osoby najmniej zarabiające miały płacić łącznie tych różnych obciążeń - składką zdrowotną, podatkami, blisko 40 proc., a ci, którzy zarabiali najwięcej, płacili choćby 19,5 proc.

Panie pośle, dlatego że brakuje pieniędzy w budżecie, trzeba sięgnąć po nasze pieniądze. Ja to wszystko rozumiem.

Nie zgodzę się z tym, panie redaktorze.

Pan się nie zgodzi, ale na to wychodzi.

Nie wychodzi, dlatego że "Polski Ład" nie zostawia pieniędzy w budżecie, więc budżet traci. Nawet w stosunku do łącznego obciążenia - podatki i składka zdrowotna, to i tak więcej pieniędzy zostanie u ludzi, niż w tym centralnym budżecie.

Panie pośle, mam przyjaciela lekarza, on bardzo dużo pracuje. Jest ojcem wielodzietnej rodziny, jest lekarzem na prowincji, bierze dyżur za dyżurem, zarabia rzeczywiście bardzo godnie. On płaci miesięcznie 10 tys. zł, nawet więcej - kilkanaście tysięcy złotych podatku. Bardzo dobrze, bo rzeczywiście pracuje facet jak szalony.

Ale ile procentowo płaci tego podatku? 19 proc.

Tak.

No właśnie. A ci najmniej zarabiający płacą 40 proc.

Ale sekundkę. On nie ma żadnego etatu, w związku z tym jest bez ochrony, jak nie pracuje to nie zarabia i nie ma żadnego urlopu, ani niczego innego, ale ja nie o tym chcę rozmawiać. Nie o tym, że mu tak źle. On tak wybrał i tak ma. Natomiast, czy pan wie, ile sieć hipermarketów Auchan zapłaciła w zeszłym roku podatku w złotówkach?

Nie, nie wiem, ale to symboliczne.

To ja panu powiem. 120 tys. złotych. Mój przyjaciel, lekarz z prowincji, proszę państwa, w zeszły, roku więcej podatku, niż całe Auchan. Nie jeden sklep - cała sieć hipermarketów.

Ale już udało nam się, co prawda z wielkim bólem, bo Komisja Europejska to blokowała, po pierwsze wdrożyć podatek od wielkopowierzchniowych sieci handlowych, więc to już nie jest 120 tys. złotych.

Panie pośle to ja panu zaraz powiem... Mówimy o roku 2020. Orange Polska - gigant telekomunikacyjny płaci wie pan ile procentowo podatku? 0,12 proc.

Panie redaktorze, bo pan porównuje jabłko z wiśnią. Tego nie da się porównać. Nie da się porównać firmy i podatku CIT z podatkiem PIT. Pan redaktor porównuje dwie różne rzeczy, więc proszę tego nie porównywać. Jeśli mamy dyskutować poważnie o podatkach - porównajmy PIT w stosunku do osób różnego rodzaju.

Pokazuję panu, kto w Polsce naprawdę płaci podatki. Otóż panie pośle, ja mam te wyliczenia, które na mnie robią szokujące wrażenie. Otóż proszę państwa, w latach 2015-2019, przed covidem i tymi dramatycznymi sytuacjami związanymi z tarczą antykryzysową, Orange Polska w ciągu 5 lat, uwaga, miał przychodu prawie 64 miliardów złotych. To nie jest dochód. Zapłacił podatku 77 mln złotych. W tym samym czasie wie pan ile dostali (Orange) pomocy publicznej? 760 mln. Oni zapłacili 1/10 pomocy publicznej.

Panie redaktorze, natomiast my mówimy o dwóch rzeczach. Z jednej strony mówimy o firmach i podatku CIT - to jest zupełnie co innego, niż podatek PIT od przychodów osób fizycznych. Nie da się porównywać dwóch rzeczy. Tym sposobem można by powiedzieć tak - to policzmy ile zapłacili podatku PIT wszyscy pracownicy Orange, wtedy byłoby zupełnie inaczej.

Ale co pan mówi...

Nie no, bo pan porównuje podatek CIT z PIT-em. Nie można tego porównywać, to są dwa różne podatki.

Nie, panie pośle, ja nie porównuje CIT-u do PIT-u...

A jakie zestawienie pan zrobił? Lekarza i Auchan. Nie można tak robić panie redaktorze.

Państwo to usłyszeli, żeby to wybrzmiało. Jeśli lekarz w Polsce płaci więcej podatku, niż całe...

Nie, nie absolutnie.

Ale panie pośle, pan pozwoli, że dokończę. Niż całe Auchan to jest to słuszne, bo tamci płacą CIT, a on płaci PIT?

Nie jest słuszne. Polski Ład m.in. zawiera też rozwiązanie takie, żeby 'uchwycić' firmy te duże, które nie płacą podatku.

Panie pośle, obiecaliście. Pamięta pan 2015 rok?

Pamiętam.

Powinien pan pamiętać, bo w tym został pan ministrem. To były złote lata dla pana panie pośle. Szliście do wyborów głosząc np. to, że wreszcie PiS zajmie się pomocą dla tych drobnych sklepikarzy, którzy są przez wielkie sieci hipermarketów wykańczani. To ja panu powiem, jak im pomagacie, pan pozwoli.

Nie to będą tendencyjne... Ja powiem to, co zrobiliśmy.

Efekt jest taki, że w 2017 roku mieliśmy 35 tys. małych sklepów spożywczych, po 2 latach pod koniec 2019 roku, jeszcze przed pandemią, wiecie ile mieliśmy małych sklepów spożywczych? 30 tys.

Czy pan mnie zaprosił, żeby swoje statystyki głosić? Czy żebym ja odpowiedział?

To nie są moje statystyki. Prawda jest taka, że wzrosła liczba hipermerketów, wzrosła liczba dyskontów. Za to najmniejsi sklepikarze upadają.

Panie redaktorze, ja bardzo przepraszam, ale jeśli tak dalej pójdzie to wyjdę ze studia. Ja bardzo przepraszam, ja jestem bardzo kulturalny i grzeczny, ale nie może być tak, że pan mówi, a mi nie pozwala nawet wyjaśnić.