„Produkcja polskich testów (na koronawirusa – RMF FM) już ruszyła. Cały test jest opracowywane we współpracy z firmami. Jedną z tych firm jest Future Synthesis z Poznania. Ta firma przeprowadza wielkoskalowe syntezy kwasów nukleinowych, czyli DNA do tego, żeby móc wyławiać wirusy w wymazach pacjentów” – powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM dr hab. Maciej Figiel z Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk z Poznania, członek zespołu naukowców, którzy stworzyli polski test na koronawirusa.

Pytany o to, gdzie trafią wyprodukowane w Polsce testy, mówił: Mamy nadzieję, że trafią one wszędzie tam, gdzie są braki testów, czyli do stacji diagnostycznych, do wojewódzkich stacji sanepidu, do laboratoriów np. policyjnych - wszędzie tam, gdzie są potrzebne. Dopytywany o to, czy testy będą mogły być wykorzystywane w komercyjnych badaniach, stwierdził: Będą mogły być wykorzystywane w komercyjnych badaniach, natomiast pierwszą partię 150 tys. tych testów w zasadzie kupił rząd

Muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o czas, to te testy zasadniczo nie różnią się od testów, które były wcześniej stosowane. Logistyka jest taka, że pobiera się próbkę w szpitalu, trzeba ją przetransportować do stacji - tam, gdzie będzie testowana, to jest jakieś dwie godziny,  trzeba wyizolować materiał genetyczny wirusa - to są dwie godziny, przeprowadzić właściwą detekcję tego materiału wirusowego. Po 6, 7, może 8 godzinach od pobrania materiału jest wynik - tak na pytanie o to, ile będzie trzeba czekać na wynik polskiego testu na koronawirusa odpowiedział Figiel.

Naukowiec w rozmowie z Marcinem Zaborskim stwierdził, że nie ma na świecie testów, które dają stuprocentową pewność, że jesteśmy chorzy na koronawirusa. Nasz test nie odbiega jednak od innych testów (...). On ma jeszcze dodatkową cechę, że za jego pomocą można ocenić czy materiał genetyczny został pobrany właściwie: czy był dobrze przechowywany, czy nie był stary.

"Będziemy mogli jak detektywi śledzić tego wirusa, wiedzieć skąd do nas przyszedł i jak się zmienił"

Dwa tygodnie zajęło nam konstruowanie tego testu. Ten test był wyprodukowany bardzo szybko, ponieważ obserwowaliśmy przyrost pacjentów i zdawaliśmy sobie sprawę, że tutaj nie ma miejsca na jakieś wielkie badania - mówił dr hab. Maciej Figiel w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.


Figiel poinformował na co Instytut Chemii Bioorganicznej PAN przeznaczy 15 mln zł, które otrzymał z budżetu państwa. Część z tych pieniędzy będzie przeznaczona na zakup testów, kolejna część na dalszy rozwój tego testu, bo ten wirus się zmienia -  mówił naukowiec. Wirusy nabierają różnych cech, ich materiał genetyczny się zmienia, trzeba dalej poszukiwać nowych małych kawałków DNA, które będą się łączyć i wyszukiwać tego wirusa. A dodatkowo chcielibyśmy wiedzieć, jak ten wirus rozprzestrzenia się w Polsce. Czyli chcielibyśmy poznać genomy tego wirusa z różnych części Polski, z różnych miejsc, od różnych pacjentów. Wtedy będziemy mogli jak detektywi śledzić tego wirusa, wiedzieć skąd do nas przyszedł i jak się zmienił - dodał.


Marcin Zaborski zapytał też, ile czasu potrzeba na wyprodukowanie 150 tys. testów na koronawirusa. Potrzeba co najmniej trzech tygodni, żeby to wyprodukować. Ale nie martwiłbym się tym, ponieważ nawet jeżeli osiągnęlibyśmy 50 tys. testów w ciągu tygodnia, to będzie bardzo duża liczba - odpowiedział Figiel.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: 7202 zakażonych i 263 zmarłych z powodu koronawirusa. Ruszyła produkcja polskich testów [RELACJA]