Wczoraj zmarła we Lwowie śp. Janina Zamojska. Była żywą legendą tego miasta, a zarazem kustoszem polskiego dziedzictwa narodowego.

Tutaj się urodziła, tutaj przeżyła okupację sowiecką i niemiecką. Tutaj też pozostała, gdy w wyniku zdrady Amerykanów i Anglików w Jałcie w 1945 roku gród "Semper Fidelis" wraz z Kresami Wschodnimi został oddany jako łup wojenny stalinowskiemu ZSRR. W latach powojennych odegrała ona wspaniałą rolę jako animatorka środowiska lwowskich Polaków i kustosz dziedzictwa narodowego. Szczególnie troszczyła o młodzież, dbając o naukę języka ojczystego i wychowanie religijne, co wiązało się z wieloma niebezpieczeństwami. Swej aktywności nie zaniechała także po 1991 r., kiedy to jej rodzinne miasto znalazło się w granicach niepodległej Ukrainy. Jej gościnny dom, zachowany w stylu okresu międzywojennego, był nie tylko "lwowskim salonem", ale i przystanią dla osób przyjeżdżających z Polski.

Z panią Janiną Zamojską zetknąłem się po raz pierwszy w 1975 r., gdy jako maturzysta pojechałem ze swoim ojcem do Lwowa. Zaskoczyła mnie ona wtedy życzliwością i otwartością. Poza tym, pomimo panującego wszędzie przygnębienia (jak i ogromnej biedy) zachowała elegancję i nienaganne maniery, a przy tym piękną polszczyznę z kresowym akcentem. Jakby była z innego świata. Zaskoczyła mnie także świetną znajomością historii i kultury kresowej. Od razu przypomniała mi, że jej katechetą w Gimnazjum Sióstr Nazaretanek był brat stryjeczny mego dziadka, ks. Leon Isakowicz, wówczas wikary w katedrze ormiańskiej we Lwowie, a następnie proboszcz parafii ormiańskiej w Stanisławowie. Wiele o nim opowiadała, podając liczne szczegóły z jego życia, których do tej pory nie znałem. Z kolei w czasie spotkań w latach 90. mówiła tak mnie, jak i innym osobom, o szczegółach tajnych przenosin trumny arcybiskupa ormiańskokatolickiego Józefa Teodorowicza. Ten wybitny duchowny, poseł i senator Drugie Rzeczypospolitej, został pochowany w 1938 r. w alei zasłużonych na Cmentarzu Obrońców Lwowa. Po wojnie w obawie przed profanacją ze strony komunistów jego doczesne szczątki grupa parafian przeniosła w nocy do prywatnego grobowca jednej z rodzin lwowskich na Cmentarzu Łyczakowskim. Na swoje miejsce wróciły one dopiero w 2011 r., bo władze miejskie, opanowane przez banderowców, przez bardzo długi czas to blokowały. O tym wszystkim pani Janina opowiadała też w filmie dokumentalnym o Teodorowiczu pt. "Ormiańskie serce dla Polski".

O dacie i miejscu pogrzebu śp. Janiny Zamojskiej poinformuję osobno.