Kolejne ekipy rządowe całkowicie zaniechały starań o odnalezienie i uczczenie ofiar ludobójstwa, wrzuconych do "dołów śmierci" na Kresach Wschodnich. Zawiódł w tej prawie także Prezydent RP i szef MSZ.

Kolejne ekipy rządowe całkowicie zaniechały starań o odnalezienie i uczczenie ofiar ludobójstwa, wrzuconych do "dołów śmierci" na Kresach Wschodnich. Zawiódł w tej prawie także Prezydent RP i szef MSZ.
zdj. ilustracyjne /Darek Delmanowicz /PAP

W uroczystość Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny, czyli liturgiczne Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, polscy katolicy, jak i osoby o innych przekonaniach, udadzą się na cmentarze w kraju oraz poza jego obecnymi granicami. Władze Trzeciej Rzeczypospolitej oraz liczne organizacje społeczne i patriotyczne uczyniły bardzo wiele, aby zadbać o nekropolie, na których pochowani zostali żołnierze z różnych epok. Zadbano też o godne pochówki ofiar terroru niemieckiego i rosyjskiego, także  reżymu komunistycznego. Chwała im za to!

Niestety kolejne ekipy rządowe prawie całkowicie zaniechały starań o odnalezienie i uczczenie polskich obywateli leżących w "dołach śmierci" na Kresach Wschodnich, Chodzi tutaj o masowe mogiły ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach i i innych narodowościach przez zbrodniarzy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz SS Galizien i innych ukraińskich formacji kolaboranckich. Wprawdzie po 1991 roku powstało kilkanaście upamiętnień, ale do dziś aż prawie 90 procent ofiar nie doczekało się chrześcijańskiego pochówku. Na wspomnianych "dołach śmierci" nie ustawiono nawet krzyża, choć większość ofiar ginęła w straszliwych męczarniach z imieniem Jezusa i Maryi na ustach.

Ten brak troski o upamiętnienie Polaków na Wschodzie, którzy ginęli tylko dlatego, że byli Polakami, to ogromny wyrzut polskiego establishmentu politycznego. Zwłaszcza dla takich partii jak Unia Demokratyczna  vel Unia Wolności (i jej kolejne mutacje), Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwości, które, choć wywodzą się z obozu "Solidarności" i chętnie odwołują się dewizy Bóg - Honor - Ojczyzna, to w tej sprawie zawiodły. Wprawdzie PiS w 2013 i 2016 roku głosował w Sejmie i Senacie za uchwałą o ludobójstwie na Kresach, ale w tym roku marszałek Marek Kuchciński (swego czasu odznaczony przez władze Ukrainy) wrzucił do sejmowej "zamrażalki" projekty ustaw przygotowane przez Kukiz’15 i PSL, dotyczące uczczenia ofiar oraz zakazu szerzenia w Polsce zbrodniczej ideologii banderowskiej.

Z kolei rząd, głównie poprzez nieudolne działania ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego i ambasadora RP w Kijowie Jana Piekło, przyjął postawę "na kolanach" wobec prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki i szefa ukraińskiego IPN Wołodomyra Wiatrowycza, gloryfikatorów ludobójczej UPA. Co więcej, w ciągu ostatnich dwóch lat polski MSZ nie uczynił absolutnie nic, aby odbyły się ekshumacje ofiar, choć z kieszeni polskiego podatnika ustawicznie pompowane są miliony złotych do ukraińskiego budżetu (czytaj: do kieszeni oligarchów). Dziś ekshumacje te zostały oficjalnie zakazane przez władze ukraińskie, bo jak mówi stare powiedzenie "na pochyłe drzewo każda koza wejdzie". No i wchodzi, jak chce i kiedy chce. A przecież ktoś niedawno zapowiadał, że Polska "powstanie z kolan".

Zawiódł także pan prezydent Andrzej Duda, który pomimo swoich deklaracji z kampanii wyborczej, nie tylko, że od dwóch lat omija rodziny ofiar ludobójstwa wielkim łukiem, ale i nabiera wody w usta w chwili, gdy powinien głośno i publicznie stanąć w obronie pamięci pomordowanych obywateli Rzeczypospolitej. Niestety także w czasie swoich kolejnych wizyt na Ukrainie milczał w tej sprawie jak zaklęty. Nie odwiedził też masowych mogił na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Podobnie zachowali się m.in. marszałek Stanisław Karczewski i wicepremier Piotr Gliński.

No cóż, nigdy "warszawka" i "krakówek" nie miały serca do Kresów, tak wschodnich, jak i zachodnich. Poza tym, obecny obóz władzy, o ile w wielu sprawach występuje przeciw  "poprawności politycznej", to w tej kwestii dał się zakuć w jej kajdan. Niestety postawa części władz Kościoła katolickiego i Cerkwi greckokatolickiej wobec pamięci o pomordowanych księżach i wiernych też, mówiąc najdelikatniej, nie jest najlepsza.

Ale o tym, jak i o apelu o zapalenie o Zniczy Pamięci, będzie w felietonie za dwa dni.