Zacznę od tego, że nawet nie wiem dlaczego w ogóle się na to zdecydowałem. Pomysł kolegów z rmf24.pl, by z marszu napisać egzamin maturalny z matematyki, powinienem był odrzucić od razu. Pod jakimkolwiek pretekstem. W swoim dobrze pojętym interesie. No, ale trudno. Zdecydowałem się i... zdałem. Ale oczywiście nie na takim poziomie, jakbym chciał.

Postanowiłem się rzeczywiście nie przygotowywać, przejrzałem tylko ze dwa arkusze próbne, by wiedzieć, czego się spodziewać. Syn, były maturzysta, powiedział mi jeszcze, że mogę używać tablic wzorów i kalkulatora, więc wydawało się, że jakoś będzie. Na dobry początek pomyliłem się od razu w pierwszym zadaniu, na szczęście zauważyłem w porę to "o" na końcu zdania i zdołałem się poprawić. Ale zrobiło się trochę nerwowo.

Wynikiem nie jestem zachwycony, bo nie zdążyłem z wielomianami i co najśmieszniejsze z zadaniem na prędkość, drogę i czas, wyraźnie z dwóch niewiadomych właśnie czasu mi tu brakło. Wydaje mi się, że test nie był trudniejszy, niż się spodziewałem, ale widzę, że przydałaby się jednak pewna praktyka, trochę ćwiczeń, bo poza wszystkim innym zupełnie odzwyczaiłem się od ręcznego pisania.

Doświadczenie przyznam okazało się nie takie łatwe, jak na pierwszy rzut oka by się wydawało i nie tak całkiem pozbawione emocji. Przy zadaniach otwartych na przykład, nie bardzo wiedziałem, jak je opisywać. Z tego, co widzę w rozwiązaniach ekspertów na naszej stronie, w zadaniach zamkniętych mam jeden błąd na 25. W jednym miejscu nie zaznaczyłem też odpowiedzi, ale mam dobry wynik wskazany w brudnopisie.

Wyraźnie jednak grzebałem się w tej pierwszej części na tyle, że na otwarte zadania zostało mi za mało czasu. Tu nie wiedziałem, ile to jest 15 razy 4, tam zapomniałem o siódemce, jeszcze gdzie indziej brakło mi dwójki. Niczego nie zdołałem sprawdzić, więc jak za pierwszym razem napisałem, tak zostało. Gdyby to była prawdziwa matura, byłbym zły. I tak mi nie do śmiechu, ale ponieważ nie jest to prawdziwy egzamin, mogę udawać, że nic się nie stało. I traktować to jako zabawę. W końcu oceny z prawdziwej matury nikt mi nie zabierze. A te wielomiany chyba muszę jeszcze poćwiczyć, podobnie jak wsiadanie do pociągu. I mnożenie.

PS. Mimo wszystko mój entuzjazm do matematyki przywróconej na maturze nie słabnie. Jeśli będzie dobrze nauczana, maturzyści będą z niej mieli w życiu wiele pożytku. Nawet jeśli teraz im się wydaje, że nie. Wiem, co mówię. Dziś nawet jakby lepiej niż zwykle.

Rozwiązania zadań, które pojawiły się na maturze podstawowej z matematyki zaproponowali prof. Edward Tutaj i dr Jakub Byszewski z Instytutu Matematyki UJ