Siatkarz PSG Stali Nysa Michał Gierżot znalazł się na liście powołanych do siatkarskiej kadry. Dla młodego zawodnika, który w trakcie sezonu zbierał od ekspertów bardzo pozytywne recenzje to będzie pierwsze spotkanie z seniorską reprezentacją: „Trener Grbić poinformował mnie, że się widzimy 8 maja, ale nie określił na razie mojej roli. Ja liczę się ze wszystkim i na wszystko będę gotowy” – mówi Gierżot w rozmowie z Patrykiem Serwańskim.

Głośno o Michale Gierżocie po raz pierwszy zrobiło się za sprawą występów w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Siatkarz był kapitanem kadry U21, która zdobył brązowy medal mistrzostw świata. W kluczowych meczach z powodu kontuzji Gierżot jednak nie grał. Wychowanek Akademii Jastrzębskiego Węgla w kończącym się sezonie reprezentował klub Stal Nysa. Drużyna zajęła ostatecznie 7. Miejsce, a Gierżot już zimą był chwalony przez ekspertów za dobrą grę. Teraz przed młodym zawodnikiem pierwszy wyjazd na zgrupowanie seniorskiej kadry:

Trzeba grubym sitkiem odcedzać wszystko, co ludzie mówią i pamiętać, że ja jeszcze w siatkówce nic nie wygrałem i nic nie osiągnąłem. Zagrałem, powiedzmy 2/3 dobrego sezonu i to niczego nie zmienia. Co do powołań, to nie czułem żadnej presji. Myślę, że chce jedynie sobie udowodnić, że to nie jest szczyt  moich marzeń. Choć oczywiście wiem, że powołanie to wielka rzecz. Cieszę się, że jestem w kadrze, ale gdybym się w niej nie znalazł to nie byłym rozczarowany. Pamiętajmy, jaki mamy urodzaj na pozycji przyjmujących. Przede mną długa droga, ale cieszę, że jestem w tym gronie i będę mógł się rozwijać - zaznaczył.

Gierżot dużo zawdzięcza trenerowi Danielowi Plińskiemu. Przed lat był to świetny reprezentacyjny środkowy. To właśnie Pliński prowadził młodzieżową reprezentację, w której występował Gierżot. Teraz obaj miniony sezon spędzili w klubie z Nysy. Zawodnik podkreśla, że świetnie współpracuje mu się z trenerem Plińskim.

Czuję jaką wiedzę chce mi przekazać. Przede wszystkim czuje się przy nim pewny siebie. Trener daje luz i  swobodę zawodnikowi na boisku, ale też potrafi trzymać mocno za twarz. W moim przypadku to wszystko przyniosło świetne efekty. Trener pozwolił mi grać, dał mi dużo swobody, duży margines błędu. Poczułem się świetnie na boisku. Podobne wsparcie dawał mi prezes klubu. Dawano mi do zrozumienia, że jestem młodym zawodnikiem, który ma grać dla siebie, bez presji. Dzięki temu to wszystko się we mnie obudziło. Mogę się określić jako produkt Stali Nysa, choć oczywiście trenerzy Cuprum Lubin i Jastrzębskiego Węgla też dali mi podstawy, które pozwoliły mi się znaleźć tu, gdzie jestem. W Nysie jednak rozwinąłem się najmocniej. Tu uwolnił się mój potencjał, który miałem głęboko w sobie - podkreślił.

Warto podkreślić, że Gierżot w młodym wieku zdecydował się na duże poświęcenie związane z siatkówką. Już jako 12-latek wyjechał z rodzinnego domu w Policach, by uczyć się w Akademii Jastrzębskiego Węgla. Dla młodego chłopaka to była kolosalna zmiana:

Pierwsze dwa lata były koszmarne. Miałem taką dziecięcą jeszcze tęsknotę za rodzicami. Byłem sam w środowisku ludzi z różnych zakątków Polski, ale wszyscy mieli dużo bliżej do domu. W tamtym okresie też niezbyt dobrze funkcjonowałem w grupie, właśnie z uwagi na stres. Sądzę, że nie wszyscy by to wytrzymali - wspominał. 

Młody zawodnik zaznaczył jednak, że później sytuacja zaczęła się normalizować, a lata spędzone w Jastrzębiu go zahartowały. Jestem chyba aż nazbyt samodzielny. Mieszkam bez rodziców 9 rok a mam 21 lat. Jestem dumny, że sobie z tym poradziłem. Z jednej strony chcę być dobrym siatkarzem, ale zależy mi też na tym, żeby być dobrym człowiekiem. Dawno nauczyłem się takich prostych czynności jak wstawianie prania, korzystanie ze zmywarki, utrzymywanie porządku w domu. Takie podstawowe rzeczy to od dawna dla mnie coś normalnego - podkreślił.

Siatkówka nie wypełnia Michałowi Gierżotowi całego czasu. Siatkarz ma także inne, pozasportowe pasje, które dają mu poczucie oddechu. To gra na pianinie oraz szachy:

To nie jest dodatek do siatkówki. Nie chcę, żeby moje pasje, hobby kojarzyły mi się z siatkówką. To ma być możliwość odcięcia się od codzienności. Te pasje wyciągnąłem z domu. Przebywałem w nim mało, ale jakieś bakcyle złapałem. Na przyszły sezon będą chciał przywieźć sobie pianino do Nysy. Brakowało mi go w ostatnim czasie. Miałem okresy, że chciałem zamknąć się w sobie, odpocząć. Pianino świetnie mi w tym pomaga. To mój numer jeden, jeśli chodzi o pasje. W szachy gram z nudów gdy mam za dużo myśli w głowie.  Myślę, że te pasje będą towarzyszyć mi do końca życia - dodał.

 

Opracowanie: