Pierwsza kolejka nowego sezonu PKO BP Ekstraklasy za nami. W dziewięciu spotkaniach padło łącznie 26 bramek. Zwycięstwa faworytów, piękne bramki i odrabianie strat – ten weekend z naszą ligą musiał trochę rozpieścić kibiców. Oby to był początek interesującego i emocjonującego sezonu!

Początek rozgrywek od razu wykreował nam kilku kandydatów do zgarnięcia nagród indywidualnych. Oczywiście to dopiero przystawka. Sezon przecież będzie długi, ale na przykład trzy trafienia Tomasa Pekharta w meczu Legii z ŁKS-em wzbudziły w Warszawie nadzieje na to, że Czech zostanie po raz drugi królem strzelców ekstraklasy. Droga do zostania najskuteczniejszym zawodnikiem na pewno jest długa, ale początek można uznać za wyborny.

Dobrą formę od początku sezonu pokazuje w Rakowie Częstochowa Łukasz Zwoliński. W swoim ekstraklasowym debiucie w nowych barwach wbił dwa gole Jagiellonii Białystok. Świetnie sezon rozpoczął Filip Marchwiński z Lecha. To piłkarz, którego kibice znają już od kilku sezonów. Zaczynał w bardzo młodym wieku. Teraz ma świetną okazję, by pokazać piłkarską dojrzałość. W pojedynku "Kolejorza" z Piastem Gliwice pokazał swoje możliwości.

Sezon od zwycięstw rozpoczął cały zestaw faworytów do ligowego podium, bo w poniedziałek w meczu otwarcia Pogoń Szczecin pokonała na wyjeździe Wartę Poznań 1:0. Gdyby starać się uszeregować "ważność" zdobytych punktów, to najcenniejszy wydaje się sukces Lecha, bo wyjazd ze zwycięstwem z Gliwic nie dla wszystkich będzie prosty.

Łatwo nie musi być nawet przy prowadzeniu 2:0. Stal Mielec poprzedni sezon rozpoczęła od niespodziewanego pokonania w Poznaniu Lecha. Teraz prowadziła już 2:0 z Cracovią, ale po przerwie piłkarze "Pasów" wyrównali.

Takich sytuacji było w tej kolejce więcej. Lech przegrywał z Piastem, by ostatecznie wygrać. Widzew także z nawiązką odrobił straty w pojedynku z Puszczą Niepołomice. Absolutny, ligowy beniaminek może nie pokazał wielkich walorów piłkarskich w debiucie, ale gol Artura Siemaszki był naprawdę piękny.

Niespodziankę chciał sprawić także inny beniaminek. Ruch Chorzów prowadził do przerwy z Zagłębiem Lubin, ale przegrał 1:2. Dużo było w tym spotkaniu podtekstów. W końcu trener "Miedziowych" Waldemar Fornalik przed laty grał w Ruchu, a później już jako szkoleniowiec prowadził zespół "Niebieskich". Ozdobą spotkania była taka akcja:

Spośród 26 bramek z tej pierwszej kolejki więcej goli padło po przerwie. Aż 17.

Jeśli chodzi o emocje w końcówkach spotkań to najwięcej działo się w Łodzi. Tam i Widzew, i Puszcza z golami w doliczonym czasie gry. Teraz pora na emocje w eliminacjach europejskich pucharów. Pytanie jak nasze kluby będą łączyć wakacyjną grę na dwóch frontach jak zwykle pozostaje uzasadnione.

Krytycy ekstraklasy najbardziej lubią wytykać błędy piłkarzy. Często bardzo proste albo kompromitujące. I w tej kategorii w weekend coś się działo. Bramkarz Górnika Zabrze Daniel Bielica postanowił kiwać się z rywalem we własnym polu karnym, co nie skończyło się dobrze. Ostatecznie Zabrzanie przegrali u siebie z Radomiakiem 0:2

W ostatnim meczu 1. kolejki punktami podzieliły się Korona Kielce i Śląsk Wrocław. Padł remis 1:1. Obie bramki padły po przerwie. Wyrównujący gol dla Kielczan był bardzo szczęśliwy.

Komplet wyników 1. kolejki PKO BP Ekstraklasy:

Warta Poznań - Pogoń Szczecin 0:1

Legia Warszawa - ŁKS 3:0

Stal Mielec - Cracovia 2:2

Raków Częstochowa - Jagiellonia Białystok 3:0

Piast Gliwice - Lech Poznań 1:2

Górnik Zabrze - Radomiak 0:2

Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów 2:1

Widzew Łódź - Puszcza Niepołomice 3:2

Korona Kielce - Śląsk Wrocław 1:1