Grupa historyków Ruchu Chorzów tworząca książki o historii klubu dokonała niezwykłego odkrycia. Przeglądając sterty starych klubowych dokumentów, trafiła na ważny i starty list gratulacyjny. W nim ówczesny prezes PZPN Kazimierz Glabisz gratuluje Ernstowi Wilimowskiemu zdobycia 4 goli w meczu z Brazylią na mistrzostwach świata we Francji w 1938 roku. Od lat trwa bowiem spór między historykami polskiego futbolu czy Wilimowski faktycznie tego dokonał, bo relacje prasowego z tego meczu nie były jednoznaczne. „W naszej ocenie na ten moment sprawa wydaje się oczywista” – mówi Damian Sifczyk, współautor książek o Ruchu. Na temat tego niezwykłego odkrycia rozmawiał z nim Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

1938 rok był niezwykle ważny dla polskiego futbolu. W tym roku po raz pierwszy narodowa kadra zagrała na mistrzostwach świata. Co ciekawe na mundialu we Francji rozegrała tylko jedno spotkanie i to przegrane, ale nawet po samym turnieju mówiło się o nim bardzo dużo.

Biało-Czerwoni zmierzyli się wtedy z reprezentacją Brazylii. W strugach ulewnego deszczu przegrali 5:6. Polacy - debiutujący na tym turnieju - dzielnie walczyli w tym meczu, goniąc wynik. Po 90 minutach był remis 4:4. W dogrywce lepsi okazali się Brazylijczycy.

Po tym spotkaniu bardzo dużo mówiło się o Brazylijczyku Leônidasie, który zdobył 3 gole. Sporo mówiło się również o Ernście Wilimowskim, który czterokrotnie wpisał się na listę strzelców. Tym samym został pierwszym piłkarzem w historii MŚ, który dokonał tej sztuki.

Historycy od lat spierali się jednak, czy ówczesny piłkarz Ruchu dokonał tej sztuki. W relacjach prasowych z tego meczu pojawiała się bowiem informacja, że autorem ostatniego trafienia dla Polski był nie Wilimowski, a Fryderyk Scherfke, który zdobył pierwszego gola w tym meczu.

Trudno było - opierając się na prasie - jednoznacznie wskazać, kto jest strzelcem tej bramki. Istnieje nagranie, w którym Wilimowski mówi, że to on. Istnieją również materiały, w których Scherfke mówił, że to on był autorem ostatniego trafienia dla Polski w tym meczu - wyjaśnia Damian Sifczyk.

Dokument, który zmienia wszystko

W kwietniu grupa historyków zajmująca się tworzeniem książek o Ruchu Chorzów, przeglądając stery klubowych dokumentów, dokonała niezwykłego odkrycia. W jednej z teczek znaleziono list z września 1938 roku. Pod nim jest podpisany Kazimierz Glabisz - ówczesny prezesa PZPN, który gratuluje Wilimowskiemu zdobycia 4 goli w tym meczu.

Znaleźliśmy to przez przypadek w kwietniu w jednym z pomieszczeń klubowych Ruch, gdzie zostały przetransportowane nowe dokumenty. Nie wiedzieliśmy zupełnie, co tam jest, a sami - razem z Grzegorzem Joszko - szukaliśmy zupełnie czegoś innego. Moją uwagę przykuła jednak jedna ze starych teczek. W niej znalazłem gazetę z 1938 roku, a pod nią właśnie ten dokument. Ja jak go zobaczyłem, nawet niecenzuralnie krzyknąłem, że mamy jakiś dokument z PZPN - uśmiecha się Damian Sifczyk.

Sam list - skierowany do Ruchu Hajduki Wielkie, bo taką nazwę w 1938 roku nosił Ruch Chorzów - nie ma uroczystego charakteru. Jest to pismo na oficjalnym papierze PZPN.

Można powiedzieć, że to taki papier firmowy PZPN z lat 30. Prezes PZPN składa w nim gratulacje, że dwóch piłkarzy Ruchu, czyli Gerard Wodarz i Ernst Wilimowski zostali uhonorowani państwowymi odznaczeniami. Wodarz otrzymał srebrny Krzyż Zasługi, zaś Wilimowski - brązowy Krzyż Zasługi. Przy okazji Wodarzowi pogratulowano również 25 występów w reprezentacji narodowej, a Wilimowskiemu - tak mimo chodem - wspaniałych występów w reprezentacji i 4 goli zdobnych na mundialu we Francji - mówi współautor książek o historii Ruchu.

Te ostatnie zdanie nie było najważniejszą częścią tego dokumentu, ale dla nas, współczesnych okazje się bardzo istotne. List napisano bowiem tylko kilka miesięcy po mundialu we Francji, gdy emocje już opadły i potwierdza on, że Wilimowski jest autorem 4 goli na MŚ - uważa Damian Sifczyk.

W naszej ocenie sprawa wydaje się oczywista. Piątek gola w meczu Polski z Brazylią na mundialu we Francji zdobył Wilimowski. Nie ma na dziś pewniejszego potwierdzenia tego, niż pismo prezesa PZPN - wyjaśnia Damian Sifczyk.

Dokument trzeba było ratować

Odnaleziony list był w fatalnym stanie. Ten dokument, który jest bardzo stary, bo przecież z 1938 roku i nie był należycie przechowywany, rozsypał się częściowo na podłogę, gdy go odnaleźliśmy - podkreśla współautor książek o historii Ruchu.

Wszystkie osoby zajmujące się historią Ruchu zaraz zaczęły szukać miejsca, w którym niezwykły dokument mógłby przejść rekonstrukcję. Tę udało się przeprowadzić w Bibliotece Śląskiej. List znajduje się również w IV część I tomu "Historii Ruchu Chorzów", którą współtworzy Damian Sifczyk, a która niedawno się ukazała.

Z powodu odkrycia tego dokumentu przesunęło się nawet wydanie książki, bo musieliśmy go w niej umieścić - dodaje współautor.

Damian Sifczyk zaznacza również, że to odkrycie jest bardzo ważne dla piłkarskich historyków w Polsce, bo ten dokument to unikat, którego nie ma nawet Polski Związek Piłki Nożnej. PZPN ma niewiele przedwojennych dokumentów. Większość uległa zniszczeniu w czasie Powstania Warszawskiego, gdy stolicy kraju została niemal zrównana z ziemią. List gratulacyjny z 1938 roku to nie jedyny unikatowy dokument, w którego posiadaniu są historycy Ruchu.

Części dokumentów nie ma nawet PZPN. Myślę, że w tej chwili Ruch posiada w swoich zasobach większą liczbę przedwojennych dokumentów Polskiego Związku Piłki Nożnej niż sam PZPN. Chcąc poznawać historię przedwojennej polskiej piłki, trudno nie przyjechać do Chorzowa, nie zapoznać się z archiwum Ruchu - nie kryje Sifczyk.  

Jak na razie nikt z Polskiego Związku Piłki Nożnej nie kontaktował się z historykami Ruchu w sprawie niezwykłego odkrycia.

Opracowanie: