Akcja pomocy Ryszardowi Szurkowskiemu zatacza coraz szersze kręgi! W akcję włączył się m.in. były polski kolarz Cezary Zamana. Legendarny polski sportowiec Ryszard Szurkowski jest od blisko pięciu miesięcy sparaliżowany. 10 czerwca uległ wypadkowi podczas wyścigu weteranów w Kolonii. Środowisko chce mu pomóc, organizując akcję zbierania pieniędzy na specjalistyczne leczenie.

Paweł Pawłowski RMF FM: Wszyscy włączają się w pomoc Ryszardowi Szurkowskiemu. Pan również na to się zdecydował.

Cezary Zamana: Jako mały chłopiec grałem z kolegami w kapsle i pisaliśmy na tych kapslach nazwisko "Szurkowski". Później zostałem kolarzem, a potem miałem styczność z Ryszardem Szurkowskim jako trenerem. Nie sposób nie włączyć się w wielką akcje pomocy legendzie polskiego kolarstwa. Pomoc Ryszardowi Szurkowskiemu jest obowiązkiem każdego kolarza. Ten kasz kolarski peleton w takiej sytuacji jest jedną rodziną. Nikt nie może być obojętny. A tu mamy do czynienia z legendą. Ta informacja dotarła do sympatyków nie tylko kolarstwa.

Jak kibice mogą włączyć się w pomoc?

Do akcji włączyła się fundacja z Poznania. Można to łatwo znaleźć w internecie. Ja też mam pewien pomysł, żeby coś zainspirować. Żeby ta akcja nie skończyła się szybko, ale żeby ta pomoc dla legendy była stabilna.

Pan ma konkretny plan i konkretne pomysły.

Czekam na zgodę od pana Ryszarda, bo chcę wyprodukować specjalną kartę, specjalny numer z wizerunkiem. Chcemy przygotować specjalny pakiet startowy na 20 imprez, które organizujemy przez cały rok - w terenie i na szosie. Ryszard jest bardzo silną osobowością i w takich sytuacjach pokazuje, że jest silnym człowiekiem i że nie można się poddawać.

Czy ma pan jakieś wieści od Ryszarda Szurkowskiego?

To co jest nieprawdopodobne w tej historii, to fakt, że Ryszard Szurkowski zdecydował, że chce być w tej sytuacji sam. Nie chciał tego publikować. Nie było tej informacji na zewnątrz. Sam dowiedziałem się o tym niedawno. Ale nie jest to na razie moment, żeby pukać w drzwi i pytać, co u pana Ryszarda słychać. Z tego co wiem, podobno miał kilka sekund, kiedy stanął na nogi, co jeszcze 2 tygodnie temu wydawało się nieprawdopodobne. Dlatego pan Ryszard ma na pewno teraz wielu kibiców, którzy trzymają kciuki za to, żeby doszedł do siebie; będzie miał wielu kibiców, którzy będą kibicować mu w tym najważniejszym wyścigu życia.

(az)