Wiślaczki zmierzą się na własnym parkiecie z węgierskim MiZo Pecs. W ostatnich dwóch latach koszykarki z Krakowa grały z Węgierkami cztery razy – zawsze wygrywały i będą dziś faworytkami. Natomiast Gdynianki zmierzą się na wyjeździe ze Spartakiem Moskwa.

Wisła Can-Pack w fazie grupowej grała świetnie, dzięki temu w dwóch rundach play-off zespół będzie rozstawiony – co daje przewagę własnego parkietu. W rywalizacji do dwóch zwycięstw przewaga może okazać się decydująca. W grupowych rozgrywkach polski zespół wygrał 9 meczów, rywalki jedynie cztery. Trzeba uważać jedyni w defensywie, bo o ile zawodniczki Wisły Can-Pack świetnie grają w ataku, to w obronie zdarzają im się wpadki. Tracą zbyt wiele punktów. Jeśli uda się temu zaradzić koszykarki MiZo nie będą trudną przeprawą.

Trudniejsze zadanie czeka zawodniczki Lotosu. Wyjazdowy mecz w Moskwie – to nigdy nie jest proste zadanie. W zespole zabraknie pozyskanej w ostatniej chwili Amerykanki Roneeki Hodges. Hodges pojawi się w Polsce najpóźniej w środę, ale także w piątkowym rewanżu w Gdyni ze Spartakiem nie pojawi się na boisku - poinformował trener Lotosu, Jacek Winnicki. W tych meczach nie wystąpi również Ewelina Gala. Obie koszykarki nie zostały potwierdzone do gry w Eurolidze, a takiego zgłoszenia można dokonać najpóźniej 72 godziny przed pierwszym spotkaniem kolejnej fazy. Bo głównym celem Lotosu w tym sezonie nie jest Euroliga, a obrona prymatu na krajowych parkietach.

Do Moskwy gdyńska ekipa pojechała w 10-osobowym składzie. Wszyscy skazują nas na porażkę. Zdajemy sobie sprawę, że wygrać w Moskwie ze Spartakiem, który jest nie tylko obrońcą trofeum, ale także głównym faworytem tego sezonu, będzie niezwykle trudno. Jednak na pewno podejmiemy rękawicę - dodał szkoleniowiec.

Lotos zmierzył się ze Spartakiem dwa razy w fazie grupowej i oba spotkania zakończyły się sukcesem zespołu rosyjskiego - w Gdyni zwyciężyły 77:70, a przed własną publicznością 85:60.