"Wygląda na to, że z meczu na mecz nadzieja w nas rośnie. Ludzie jakby się troszeczkę budzili i budowali, choć jest jeszcze sporo do życzenia" - powiedział trener polskich szczypiornistów Bogdan Wenta po meczu z Koreą Południową. Polacy wygrali 25:20 (10:11), co oznacza, że biało-czerwoni zagrają w drugiej rundzie turnieju.

Zaczyna to, jako grupa, coraz lepiej funkcjonować. W pierwszej połowie może ta nasza gra nie była za dobra. Na szczęście obrona nas trzymała i mimo że, jak mówiąc naszym żargonem, z przodu była "kiszka", to nie pozwoliliśmy im odskoczyć - mówił Wenta.

Koreańczycy z meczu na mecz grali coraz lepiej, wczoraj też niełatwo sprzedali skórę niedźwiedziowi (Szwedom). Tych szans kilka było, żeby już w pierwszej połowie prowadzić, natomiast w drugiej z minuty na minutę rosła nasza przewaga. Szybkość Koreańczyków była imponująca. Niektórzy komentowali, że może lepiej zamknąć oczy w obronie, żeby nie reagować na te ich zwody - dodał.

"Zagraliśmy lepiej niż z Argentyną"

Korea w drugiej połowie trochę opadła z sił. Jeśli przetrzymaliśmy ich w obronie, to oddawali piłki lub oddawali rzuty z nieprzygotowanych sytuacji, a Sławek to bronił. Zagraliśmy dużo lepiej niż z Argentyną. Realizowaliśmy wszystkie wytyczone zadania taktyczne. Arbiter mi powiedział po meczu, że w Bundeslidze nie zagwizdałby mi żadnej z tych kar. Tutaj sędziowie dostali odpowiednie rozporządzenia, no i trzeba to przyjąć na kark i nie marudzić - mówił po meczu Artur Siódmiak.

Mieliśmy wiele sytuacji. Gdybyśmy je w pierwszej połowie wykorzystali, byłoby wszystko OK. Po przerwie wzięliśmy się do roboty i wygraliśmy - podkreślał Bartosz Jurecki.

Zachowaliśmy cierpliwość do końca. Myślę, że Koreańczycy w drugiej połowie padli też siłowo. Nie było już takiego tempa, jakby trochę odpuścili. Jesteśmy mocni i idziemy do przodu. To ważne, musimy cały czas iść do góry po schodkach, nie cofać się. Ta drużyna ma charakter, potrafi walczyć - dodał Tomasz Tłuczyński.

To był trudny mecz. W pierwszej połowie było naprawdę bardzo ciężko, ale w drugiej wpadliśmy w swój rytm: zafunkcjonowała obrona i padały łatwe bramki z przodu - mówił Patryk Kuchczyński.

Tak sobie zakładaliśmy, że po tym meczu będziemy mieli komplet punktów i zagramy ze Szwedami o miejsce w finale. Plany się spełniły, choć nie było dzisiaj łatwo. W pierwszej połowie wielu z nas nie mogło się odnaleźć, ja między innymi. Chylę czoła przed chłopakami, w drugiej połowie pokazaliśmy w obronie, że potrafimy grać. W pierwszej połowie gubiliśmy się. To nie była nasza gra, nie było tej płynności. Do wielu rzeczy można mieć zastrzeżenia. Cieszę się, że mamy to za sobą - podsumował Marcin Lijewski.