Rozpacz Turków i euforia Niemców. Po niezwykle emocjonującym meczu na stadionie w Bazylei, reprezentacja Niemiec, strzelając decydującego gola już w doliczonym czasie gry, pokonała Turcję 3:2 i awansowała do wielkiego finału Euro 2008. W czwartek poznamy drugiego finalistę. Rewelacyjni Rosjanie zmierzą się z faworytami całego turnieju – Hiszpanami.

Od razu po pierwszym gwizdku sędziego do ataku ruszyli Turcy. Niemieccy kibice przecierali oczy ze zdumienia, bo w pierwszych 10 minutach ich ulubieńcy bardzo rzadko przekraczali połowę rywala. Już w 6. minucie uderzeniem z dystansu chciał zaskoczyć Lehmanna Kazim Kazim, ale niemiecki golkiper spisał się bez zarzutu.

Turcy w dalszym ciągu atakowali, grając momentami jak Rosjanie z Holandią, nie dając faworytom chwili oddechu. W 9. minucie kolegów z pola znów musiał ratować Lehmann, który wygrał pojedynek z Altintopem. Podopieczni Fatima Terima wciąż przeważali, czerpiąc przy tym ogromną radość z gry. Szczególnie aktywny był Kazim Kazim, który strzelał z niemal każdej pozycji. I raz był bardzo bliski szczęścia, gdy piłka po jego uderzeniu w 13. minucie trafiła w poprzeczkę.

Niemcy, którzy grali bardzo ostrożnie i zachowawczo, zostali skarceni w 22. minucie. W poprzeczkę znów trafił Kazim, ta spadła na 5. metrze pod nogi Ugura Borala. Ten bez problemu wpakował ją do siatki. Jednak Niemcy nie byli by Niemcami, gdyby nie potrafili stworzyć czegoś z niczego.

Ich pierwsza groźna akcja przyniosła wyrównanie. W 26. minucie piłkę w pole karne posłał Podolski. Tureckiego obrońcę wyprzedził Schweinsteiger i ładnym strzałem doprowadził do wyrównania. Do końca pierwszej połowy wynik się nie zmienił, choć Turcy, których bramka dla Niemców ani trochę nie zdeprymowała, kilka razy zagrozili jeszcze bramce Lehmanna.

Po przerwie Niemcy uspokoili i uporządkowali grę. Szarżować przestali też Turcy. Na stadionie Świętego Jakuba kibice obserwowali coraz więcej piłkarskich szachów i morderczej walki w środku pola. Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce dopiero w 73. minucie i stworzyli ją Niemcy. Jednak po strzale Hitzlspergera piłka powędrowała obok słupka.

Od tego momentu mecz stał się bardzo szybki i emocjonujący a niemieccy piłkarze poszli za ciosem. Okres swojej przewagi zwieńczyli golem w 79. minucie. Bardzo dobre dośrodkowanie w tureckie pole karne posłał Lahm, na 10. metrze najwyżej wyskoczył Miroslav Klose, lekko uderzył piłkę głową i po chwili utonął w objęciach kolegów.

Znani z niesamowitych końcówek piłkarze Fatima Terima rzucili się do szaleńczych ataków. I turecka nawałnica po raz kolejny zakończyła się sukcesem. Semih Senturk, piłkarz, który doprowadził do rozpaczy Chorwatów, uczynił to ponownie. Mijała 86. minuta, kiedy piłkę na krótki słupek bramki strzeżonej przez Lehmanna zagrał Sabri, a Senturk nie dał szans niemieckiemu bramkarzowi.

Sędzia doliczył 3 minuty do regulaminowego czasu gry. I gdy mijała już ta druga, Niemcy zadali nokautujący cios. W pełne czerwonych koszulek pole karne wpadł osamotniony Lahm i piekielnie mocnym strzałem pokonał Rustu Cerbera. Turcy już się nie podnieśli. Nie mieli czasu.

W finale rywalem trzykrotnych mistrzów Europy będzie zwycięzca czwartkowego półfinału między Rosją i Hiszpanią.

Bramki: 0:1 Ugur Boral (22), 1:1 Bastian Schweinsteiger (26), 2:1 Miroslav Klose (79-głową), 2:2 Semih Senturk (86), 3:2 Philipp Lahm (90).

Niemcy: Jens Lehmann - Arne Friedrich, Per Mertesacker, Christoph Metzelder, Philipp Lahm - Bastian Schweinsteiger, Simon Rolfes (46. Torsten Frings), Michael Ballack, Thomas Hitzlsperger, Lukas Podolski - Miroslav Klose (90+2. Marcell Jansen).

Turcja: Rustu Recber - Sabri Sarioglu, Mehmet Topal, Gokhan Zan, Hakan Balta - Kazim Kazim (90+2. Tumer Metin), Hamit Altintop, Mehmet Aurelio, Ayhan Akman (81. Mevlut Erdinc), Ugur Boral (84. Gokdeniz Karadeniz) - Semih Senturk.