Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych zremisowała z Litwą 31:31 w towarzyskim meczu w Elblągu. Jutro w Olsztynie odbędzie się spotkanie rewanżowe.

Dziś polscy szczypiorniści zagrali pierwszy z czterech meczów sparingowych. W niedzielę - rewanż z Litwinami, a 1i 13 czerwca w Kielcach i Warszawie mecze z wicemistrzami świata i Europy - Chorwatami.

Spotkania z Litwą trener Bogdan Wenta potraktował jako okazję do przyjrzenia się głębokiemu zapleczu drużyny narodowej. Kilku zawodników debiutowało, a z podstawowych kadrowiczów zagrali tylko jego podopieczni z Vive Kielce, m.in. Mariusz Jurasik, Patryk Kuchczyński czy Mateusz Jachlewski.

Początek meczu należał do gospodarzy, którzy objęli prowadzenie w drugiej minucie po strzale Michała Adamuszka. Od tego momentu trwała wyrównana walka "bramka za bramkę". Po kwadransie gry prowadzili Polacy 8:6, ale dwie minuty później zrobiło się 9:8 dla rywali. Kolejne gole były dziełem Bartłomieja Tomczaka oraz Arkadiusza Miszki i biało-czerwoni odzyskali prowadzenie. Jednobramkową przewagę utrzymali do przerwy, a zapewnił im ją 30 s przed końcem tej części gry Maciej Mroczkowski.

Po przerwie Polacy długo utrzymywali dwu-, trzybramkowe prowadzenie. W 38. minucie było 20:18, a w 45. - 24:22. Pięć minut przed końcem spotkania urosło ono do pięciu trafień - 29:24. Wystarczyło jednak kilka niecelnych podań, błędów w ataku i goście szybko zaczęli zmniejszać straty. Zdobyli cztery ostatnie gole w meczu i zremisowali, o co wielkie pretensje miał później trener Bogdan Wenta.

Nie wiem, co myśleli niektórzy moi zawodnicy w ostatnich minutach. Że już po meczu, że już wygrali? To jest reprezentacja, tutaj gra się o wynik w każdym spotkaniu. Nie wolno w ten sposób roztrwonić przewagi. Przecież my nawet nie oddaliśmy rzutu na bramkę - stwierdził po meczu Wenta.