Barcelona i Real przyzwyczaiły nas, że na trybunach ich stadionów zasiadają bardziej widzowie niż kibice. To zmienia się podczas El Clasico, kiedy nawet sportowi turyści zamieniają się w zagorzałych kibiców, a stadion zaczyna żyć. Przed nami kolejny hiszpański klasyk. O 21:00 Real Madryt zagra z FC Barceloną. Czy rzeczywiście jest to nadzwyczajne przeżycie? Czy ten mecz ponownie zyskał na znaczeniu? Jak wpływ miał na to trener Barcelony – Xavi? O tym wszystkim opowiedział nam Jakub Kręcidło z Canal+ Sport. Rozmawiał z nim Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski RMF FM: Wróciłeś z Hiszpanii, gdzie rozmawiałeś z byłymi piłkarzami, trenerami, ludźmi futbolu. Jakie wrażenia tuż przed El Clasico przywiozłeś do Polski?

Jakub Kręcidło: Przede wszystkim wrażenie jest takie, że będzie to pierwszy klasyk od dawna, który rzeczywiście budzi emocje w całej Hiszpanii. Patrzymy na Barcelonę, która jest w formie; patrzymy na Real, który też jest w formie i wreszcie widzimy dwie drużyny wyglądające tak, jak powinny wyglądać. Te poprzednie klasyki były rozgrywane pomiędzy drużynami, z których przynajmniej jedna była pogrążona w kryzysie. Przeważnie dotyczyło to Barcelony. Teraz widzimy, że sytuacja wreszcie zaczyna się wyrównywać. Pod kątem piłkarskim to może być bardzo wyrównane spotkanie. Tym bardziej, że Barcelona i Real przystępują do niego chyba w najlepszej formie w tym sezonie. Z drugiej strony Hiszpanie mówią, że może to być klasyk pozbawiony emocji. Chodzi o sytuację w tabeli. Ten mecz nikomu nic nie daje. Real ma komfortową przewagę w tabeli. Barcelona miała walczyć o wicemistrzostwo, ale jeśli ten mecz wygra czy przegra, to dla niej nic się nie zmieni. Z trzeciej jeszcze strony - jak podkreślał Carlo Ancelotti - klasyk to zawsze klasyk. Trener mówił mi, że presja pojawia się zawsze; niezależnie od tego czy grasz o mistrzostwo czy grasz po prostu klasyk bez większego wpływu na ligową tabelę.

W Hiszpanii zwykło się mawiać, że czasem lepiej przegrać mistrzostwo byle wygrać El Clasico.

Były momenty, gdy mówiło się, że klasyk jest ważniejszy niż samo mistrzostwo. Chodziło o to, kto wiedzie prym w momencie kiedy Barcelona i Real były klubami dominującymi w Europie. Dziś rola obu klubów jednak zeszła na dalszy plan. Prymat w Hiszpanii tez nie jest rzeczą dwóch klubów, bo widzimy, że do walki o mistrzostwo włączyło się Atletico, Sevilla. To już nie jest dominacja Realu i Barcelony, które jeszcze niedawno były elitarne. One mają swoje problemy, ale też wreszcie wydaje się, że wychodzi dla nich słońce. Carlo Ancelotti wykonuje bardzo dobrą pracę tak samo jaki Xavi. Za ten postęp Barcelonie trzeba po prostu przyklasnąć. Sporo mówiło się o tym, że z głębokiego kryzysu, w jakim znalazła się Barcelona, zespół będzie wychodził latami. Okazało się, że wystarczyły mniej więcej cztery miesiące pracy Xaviego, by ta drużyna wracała na dobre tory.

O Xaviego chciałbym zapytać, bo mam wrażenie, że odkąd przejął on Barcelonę, to wróciła ona nie tylko na salony piłkarskie, ale też weszła znów do trendów w mediach nie tylko tych społecznościowych.

Najczęściej używanym słowem pod Camp Nou - stało się słowo optymizm. Słychać to na każdym kroku, bo Barcelona Xaviego rzeczywiście roście. Sergio Busquets mówił mi, że oni kupi Xaviego przede wszystkim dlatego, że jego metody działają. Oni widzą, że ta codzienna praca na treningach przynosi efekt. Później są efekty w trakcie meczu. Te zagrania na boisku pomagają legitymizować cały projekt trenera i całą drużynę. Trudno się dziwić, że w sytuacji, kiedy były czasy depresji za kadencji Ronalda Koemana, kiedy więcej mówiło się o Barcelonie w kontekście kryzysu poza sportowego; teraz widzimy, że wracają znów tematy piłkarskie. Teraz nie mówi się o odejściu Messiego i innych negatywnych kwestiach. Mówi się o tym, ze nastoletni Gavi gra fenomenalny futbol; że 19-letni Pedri robi na boisku rzeczy, które nie mieszczą się w głowie piłkarzom trzydziestoparoletnim. Dodatkowo forma Frenkiego de Jonga. Ferran Torres przyszedł i strzela. Pierre Emerick-Aubameyang nie jest piłkarzem skończonym, ale jednak daje tej drużynie coś pozytywnego. Efekt Xaviego to duża doza optymizmu dla kibiców i całej drużyny, która znowu sprawia wrażenie, że ma radość z gry w piłkę. Tego w Barcelonie nie było od dawna. I to jest miła odmiana dla fanów Barcy.

W Realu natomiast w świetnej formie jest Karim Benzema, ale może go zabraknąć w meczu z Barceloną. Podobnie Ferland Mendy.

Mendy jest dalej od występu niż Benzema. Sytuacja z Karimem ma się wyjaśniać do ostatniej chwili. Carlo Ancelotti mówił mi, że Rodrygo jest w porządku, Mendy - w miarę w porządku, a z Karimem to zobaczymy. Ewentualny brak Benzemy byłby problemem dla Realu Madryt. Widzieliśmy w tym sezonie mecze Królewskich bez Francuza. Wtedy na pozycji numer 9 błąkali się piłkarze niczym dzieci we mgle. Marco Asensio, Isco, Rodrygo - to nie są typowe dziewiątki. Nie są to ludzie, którzy mają umiejętności jak Karim. On w tym sezonie gra jak najlepszy piłkarz na świecie. Już w tym roku Benzema ma swój rekord pod kątem liczby bramek w tym sezonie. To mówi samo za siebie. Do tego dokłada mnóstwo asyst, więc mówimy o piłkarzu z absolutnego topu. Jak podkreślał w rozmowie ze mną Pichi Alonso - były piłkarz Barcelony a dziś komentator stacji Movistar - jest jeszcze sporo dobrego przed Benzemą. Javier Saviola mówił, że to nie jest jeszcze najlepszy Benzema; że wciąż może zrobić większy krok do przodu. Nie wiem jak miałby on wyglądać, bo wydaje mi się, że trudno grać lepiej niż Karim Benzema.

Podobno El Clasico jest dla kibica przeżyciem mistycznym. Zgadzasz się?

Zgodzę się z tym, że to przeżycie nietuzinkowe. Atmosfera przed meczami Barcelony czy Realu Madryt jest taka, że czuć ją w mieście na kilka godzin przed meczem; im bliżej stadionu tym mocniej. Klasykiem natomiast żyje się długo. Byłem w czwartek w Madrycie i już w centrum miasta widziałem reklamy meczu na drzwiach sklepów. W mieście porozstawiane były instalacje związane z meczem. Jest szereg atrakcji związanych z tym wydarzeniem. Miasto żyje. Oczywiście nie jest tak, że żyjesz tym meczem tyle ile żyło się potencjalną remontadą Realu w meczu z PSG w Lidze Mistrzów. Choć nie zmienia to faktu, że w porównaniu ze zwykłym meczem, klasyk generuje zupełnie inną atmosferę i inną "napinkę" wśród kibiców jednej i drugiej strony. W dniu meczu żyjesz tym wydarzeniem od samego rana. Ja byłem na trzech klasykach i to było coś wspaniałego. Wtedy ci kibice, którzy są na Camp Nou czy na Santiago Bernabeu - a będący przecież zwykle bardziej widzami - wtedy zamieniają się w zagorzałych kibiców i te stadiony naprawdę żyją.

Opracowanie: