​W hiszpańskiej ekstraklasie wciąż nie ma mocnych na Barcelonę. Podopieczni trenera Ernesto Valverde wygrali w siódmej kolejce z Las Palmas 3:0 i prowadzą w tabeli z kompletem punktów. Niedzielny mecz na Camp Nou odbył się bez udziału kibiców.

​W hiszpańskiej ekstraklasie wciąż nie ma mocnych na Barcelonę. Podopieczni trenera Ernesto Valverde wygrali w siódmej kolejce z Las Palmas 3:0 i prowadzą w tabeli z kompletem punktów. Niedzielny mecz na Camp Nou odbył się bez udziału kibiców.
Mecz odbył się przy pustych trybunach /ALEJANDRO GARCIA /PAP

Sytuacja w mieście jest napięta. Trwa tam referendum w sprawie niepodległości Katalonii, którego legalności nie uznaje rząd w Madrycie. W niedzielę policja wkroczyła do wielu lokali i skonfiskowała urny oraz karty wyborcze. Na ulicach dochodzi często do przepychanek i walk z funkcjonariuszami.

Dlatego klub zdecydował, że zagra bez kibiców.

Biorąc pod uwagę wyjątkowy charakter wydarzeń, zarząd klubu zdecydował, że spotkanie z Las Palmas zostanie rozegrane przy zamkniętym stadionie, po tym jak organ zarządzający profesjonalnymi ligami piłkarskimi odrzucił wniosek o przełożenie meczu - napisano w oświadczeniu.

Pod względem sportowym w Barcelonie wszystko odbyło się zgodnie z przewidywaniami - "Blaugrana" łatwo poradziła sobie z 17. w tabeli Las Palmas po bramkach Sergio Busquetsa (49.) i dwóch Argentyńczyka Lionela Messiego (70. i 77.), który zanotował także asystę.

Messi ma już 11 goli ligowych i zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji strzelców. Do siatki trafił o sześć razy więcej niż najlepsi rywale.

We wcześniejszym niedzielnym spotkaniu w San Sebastian padło aż osiem bramek - Real Sociedad zremisował z Betisem Sewilla 4:4.

O godz. 20.45 swój mecz rozegra Real Madryt, który do lidera traci już 10 punktów. Rywalem "Królewskich" na Santiago Bernabeu będzie Espanyol Barcelona.


(ł)