Od dzisiaj można już dostać się szlakiem przez Dolinę Roztoki do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Ze szlaku trzeba było usunąć połamane drzewa, które naniosły potężne lawiny. Do udrożniania szlaku trzeba było użyć "czołgu".

Roztoka - nie do poznania, ogromne lawiny wykosiły las, ale mamy Wojtek Stawy - niezawodnego rajdera i czołg. Ten duet przenosi co chce, oczywiście ze wsparciem mocnego zespołu z TPN - można przeczytać na fanpage'u schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. 

Pokazano tam także filmik, jak "czołg" usuwa powalone na szlak drzewa. To tak naprawdę nie jest czołg, choć porusza się na gąsienicach. To używany w szwedzkiej armii pojazd terenowy tzw. wszędołaz - Hagglund Bandvagn 206. Ten pojazd od pewnego czasu dowozi zaopatrzenie do schroniska. Właściwie nie do samego schroniska, bo tam nie jest w stanie dojechać żaden pojazd, a do kolejki linowej, którą zaopatrzenie pokonuje ostatni fragment drogi. 

Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich od dwóch tygodni odcięte było od świata. Pod koniec stycznia z powodu dużych opadów śniegu i olbrzymiego zagrożenia lawinowego, gospodarze schroniska apelowali, by nikt nie próbował się do nich dostać. Turyści, którzy tam przebywali zrezygnowali z zejścia i postanowili wrócić ze schroniska następnego dnia, kiedy sytuacja lawinowa nieco się poprawiła. 

Potem ze względu na ryzyko schodzenia lawin, zamknięto Drogę do Morskiego Oka, którą prowadzi pierwszy fragment szlaku do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Wczoraj drogę otwarto dla turystów, ale okazało się, że na dalsze fragmenty szlaku - w Dolinie Roztoki - zeszły cztery potężne lawiny, które połamały drzewa i całkowicie uniemożliwiały przejście. 

Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich jest najwyżej położonym schroniskiem w polskiej części Tatr - leży na wysokości 1670 m n.p.m. To także jedyne schronisko w naszych Tatrach, do którego nie można dojechać żadnym pojazdem. Nie prowadzi tam żadna droga.