Po zamknięciu oddziału covidowego w szpitalu powiatowym w Zakopanem od poniedziałku zostaje przywrócony oddział ginekologiczno-położniczy. Z powodu braków kadrowych, będzie działał tylko w zakresie ginekologii. Położne obawiając się, że to koniec zakopiańskiej porodówki, pikietowały pod leczniczą. Dyrekcja zapewnia, że szuka specjalistów.

Podczas trwającej dwa lata pandemii oddział ginekologiczno-położniczy zakopiańskiego szpitala był trzykrotnie przekształcany w oddział covidowy. Podczas przekształceń z pracy zrezygnowała część położnych oraz lekarze. Obecnie w szpitalu pracuje trzech ginekologów i 14 położnych, co nie pozwala na pełne zabezpieczenie dyżurów.

Dyrekcja zakopiańskiego szpitala im. dra Chałubińskiego zapewnia, że poszukuje lekarzy ginekologów, neonatologów oraz położnych, aby przywrócić pełne funkcjonowanie oddziału wraz z traktem porodowym.

Protest położnych

W piątek pod szpitalem pojawiły się położne, które nie wierzą w zapewnienia dyrekcji. Miały ze sobą transparenty, na których napisano: "Góralska siła, góralska wiara, nie pozwoli zrobić Betlejem z Podhala", "Góralu czy Ci nie żal rodzącą posyłać w dal" oraz "Wasze zdrowie w waszych rękach".

Cały czas mamy rzucane kłody pod nogi. Dyrekcja nie ma do nas szacunku, nie ma komunikacji i brakuje decyzji podejmowanych na czas. Czas pandemii okazał się złotym środkiem, żeby znowu położyć nas na kolana. Byliśmy pierwszym oddziałem, który został przekształcony na covidowy i jako ostatni ma być przywrócony do normalnej działalności. Jeszcze przed wybuchem pandemii odeszli lekarze ginekolodzy z oddziału, a podczas pierwszej fali odeszło siedem położnych. Dyrekcja nie zastanowiła się, dlaczego tak się stało. Te położne, które ciężko pracowały na oddziale covidowym bez żadnego wsparcia, chociażby psychologicznego, a cały czas miały do czynienia ze śmiercią - żaliła się położna Ewa Sieczka.

Chcemy, żeby mieszkanki powiatu Tatrzańskiego mogły rodzić dzieci w Zakopanem. Mamy informację, że od poniedziałku rusza oddział i mają być przeprowadzone operacje ginekologiczne, natomiast kobiety w ciąży nie mogą tutaj szukać pomocy. Tak naprawdę po covidzie nie mamy jasnej deklaracji - kiedy otworzy się o porodówka w Zakopanem - dodała położna.

Dyrektorka: Nie rozumiem zamieszania

Dyrektorka zakopiańskiego szpitala Regina Tokarz przekonuje jednak, że nie jest planowane zamkniecie porodówki.

Nieprawdą jest, że w zakopiańskim szpitalu kiedykolwiek była mowa o zamknięciu oddziału ginekologiczno-położniczego. Oddziału rozpoczyna swoją działalność od poniedziałku, po zawieszeniu związanym z przekształceniem oddziału dla pacjentów chorych na covid. Było to spowodowane tym, że decyzją wojewody od dwóch lat szpital był szpitalem covidowym. Teraz staramy się wrócić do normalnej działalności. Na początku oddział będzie działał w zakresie samej ginekologii. Chcemy zatrudnić specjalistów z neonatologii, aby podnieść poziom referencyjności naszego szpitala. Oddział jest świeżo wyremontowany, ma założone nowe instalacje, są nowe łóżka, wyremontowana jest porodówka, więc nie rozumiem całego zamieszania - powiedziała podczas briefingu prasowego dyrektor szpitala Regina Tokarz.

Dyrektorka dodała, że jeszcze przed świętami Wielkanocnymi chce wznowić działalność porodówki.

Dyrektorka stwierdziła, że całe zamieszanie wokół u oddział ginekologiczno-położniczego to brak porozumienia z położonymi.

Wniosek o kontrolę NIK-u

Obecna podczas pikiety posłanka Jagna Marczułajtis-Walczak (PO) zapowiedziała, że w najbliższym czasie złoży wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli doraźnej w szpitalu powiatowym w Zakopanem w celu sprawdzenia zatrudnienia położnych oraz zamykania i ponownego uruchamiania oddziału ginekologiczno-położniczego.

Jako matka, jako kobieta i córka położnej, która pracowała tutaj przez 30 lat, oraz posłanka z tego terenu, (...) myślę o tych kobietach, które chcą tu urodzić dzieci. Bezpieczeństwo kobiet w ciąży, kobiet rodzących - to są przecież priorytety rządu. Kobiety, które są w ciąży potrzebują wsparcia, szkoły rodzenia, żeby przygotować się do porodu. Czy kobiety z Podhala muszą uprawiać turystykę porodową? Czy my, żyjąc w XXI wieku, musimy wysłuchiwać dramatycznych apeli położnych, że są traktowane przedmiotowo? Przecież to są kobiety, które pomagają (...) przyjść dzieciom na świat, a nie ma nic ważniejszego dla rodziny i dla państwa, żeby było nas więcej - mówiła Marczułajtis-Walczak.