Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu chce, by sprawą śmierci 28-letniego Norwega Leo K., który zmarł po interwencji policji zajęli się śledczy spoza okręgu wrocławskiego. Taki wniosek trafił dziś do prokuratora regionalnego.

Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu prowadząca śledztwo dotyczące śmierci 28-letniego Leo K. - zawodnika futbolu amerykańskiego grającego w Panthers Wrocław - poinformowała dziś, że skierowano wniosek, o przekazanie tego postępowania prokuraturze spoza okręgu wrocławskiego.

To jest standardowa procedura w tego typu sytuacjach - mówi prok. Anna Placzek-Grzelak, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Taki ruch wykonuje się m. in, by uniknąć podejrzeń o stronniczość. W komunikacie prokuratury podkreślano, że "wszelkie insynuacje pojawiające się w artykułach prasowych, poddające w wątpliwość obiektywizm i rzetelność prokuratorów, w tym wskazywanie na zatrudnienie małżonka referenta sprawy, nie mają wartości merytorycznej".

Zaznaczono też, że przed skierowaniem wniosku należało podjąć niezbędne i konieczne czynności dowodowe. Inaczej "narażałoby to interes śledztwa i stanowiło zagrożenie dla wyjaśnienia wszelkich okoliczności śmierci". 

Co się stało?

Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że 25 sierpnia 2023 r. w godzinach nocnych, w związku ze zgłoszeniem zakłócania ciszy nocnej i spokoju na jednym z wrocławskich osiedli, patrol policji interweniował wobec 28-letniego mężczyzny, obywatela Norwegii. 

Podczas czynności, w rozmowie z funkcjonariuszami, przyznał on, że jest po wpływem alkoholu oraz narkotyków. Jak podała w komunikacie Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu - w trakcie interwencji, mężczyzna stawał się coraz bardziej pobudzony i agresywny, szarpał się i wyrywał, wezwano w związku z tym kolejne partole policji. Mężczyzna został obezwładniony. 

Ze względu na duże pobudzenie zatrzymanego oraz jego stan psychofizyczny na miejsce wezwano również pogotowie ratunkowe, które zastosowało wobec niego środki uspokajające. W pewnym momencie mężczyzna stracił przytomność i konieczne było podjęcie resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Po przywróceniu czynności życiowych Leo K. został przewieziony do szpitala, gdzie po około godzinie zmarł - czytamy dalej.

Z kolei policja w opublikowanej przez siebie informacji zaznaczyła, że "wstępna analiza sprawy, na chwilę obecną nie wykazała nieprawidłowości podczas podejmowanych działań".

Sekcja zwłok mężczyzny trwała dwa dni. Są wstępne wyniki są, ale prokuratura nie udziela na ich temat informacji, zasłaniając się dobrem śledztwa i skierowaniem wniosku o prowadzenie postępowania przez inną jednostkę. 

Na wyniki badań toksykologicznych, które zostały zlecone, trzeba zaczekać kilka tygodni.