"Państwo służycie dzisiaj Rzeczypospolitej samym tym, że jesteście" – mówił w czasie spotkania z Powstańcami Warszawskimi prezydent Andrzej Duda. "Jesteście wielkim świadectwem postawy, jaką człowiek, jaką obywatel, jaką człowiek młody powinien mieć wobec swojej Ojczyzny i wobec swoich rodaków" - wskazał.

Spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z Powstańcami Warszawskimi odbyło się w Parku Wolności na terenie Muzeum Powstania Warszawskiego.

Bardzo dziękuję za to kolejne zaproszenie tutaj w niezwykle ważne dla Polski, ale także dla mnie osobiście, miejsce. Na przestrzeni ostatnich lat mówiłem wielokrotnie, jak wielka jest wartość czynu powstańczego, pamięci o Powstaniu Warszawskim i Powstańcach Warszawskich, dla mnie osobiście, ale przede wszystkim, jak niezwykła, państwowotwórcza jest wartość tego czynu zbrojnego, tej pamięci, tej obecności dla Rzeczypospolitej - powiedział prezydent. Każdemu z powstańców, któremu dziś, przed momentem, miałem zaszczyt wręczyć odznaczenia państwowe powiedziałem, że ta służba dla Rzeczypospolitej trwa tutaj, w tym momencie. Przez państwa obecność ta służba dla Rzeczypospolitej jest realizowana - podkreślał. 

Prezydent ocenił, że "każda forma służby w Powstaniu Warszawskim była nieoceniona i była jednakowo ważna". Ta walka z karabinem w dłoni na linii, przenoszenie meldunków, poczty powstańczej, służba w szpitalu - każda forma była służbą dla Rzeczypospolitej - zaznaczył. Dzięki waszej obecności to utrwalanie pamięci i budowanie postaw jest możliwe w sposób zupełnie niezwykły, przede wszystkim w tym miejscu - dodał, zwracając się do Powstańców Warszawskich.

Andrzej Duda przywołał słowa papieża Jana Pawła II, który mówił podczas pielgrzymki w 1979 r, że Warszawa w roku 1944 "zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi".

Papież mówił, że Warszawa została opuszczona przez swoich sojuszników, za co dostał ogromne brawa, od was, bo to była prawda, o której mówiono bardzo niechętnie, zwłaszcza poprzez oficjalne kanały, i na Wschodzie, i na Zachodzie - powiedział prezydent.

Dziękuję wam za to, że przekazaliście tę wrażliwość tak, że my nie opuszczamy dzisiaj (Ukrainy - przyp. red.), mimo że nie mamy sojuszu podpisanego na papierze, mimo że nie zobowiązywaliśmy się do tego, że będziemy bronić. Mimo że nie zobowiązywaliśmy się nigdzie formalnie do tego, że będziemy pomagać jako państwo, jako naród, jako społeczeństwo, że będziemy wspierać często ponad nasze siły i możliwości. Dziękuję wam za to, bo nie oblicza się tego w kategoriach opłacalności - podkreślał Duda. 

Jeszcze raz, z całego serca dziękuję za tamten czyn zbrojny, za niezwykły dziś przykład oddania ojczyźnie do samego końca, za bohaterstwo, za całą tamtą wielką lekcję, którą dzisiaj, poprzez kolejne pokolenia odrabiamy, czerpiąc wzorce, ale także szukając takich rozwiązań, które będą pozwalały zwyciężać, które będą pozwalały Polskę obronić - mówił prezydent. Niech żyją powstańcy warszawscy, cześć i chwała bohaterom, wieczna pamięć poległym, niech żyje Polska - zakończył.

Trzaskowski: Bez was nie bylibyśmy bezpieczni

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w czasie spotkania z Powstańcami stwierdził, że co roku w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego padają słowa wielkie, chwytające za dusze. Słusznie, bo takich słów trzeba używać, gdy oddajemy hołd bohaterom, bez których nie byłoby naszej wolności - podkreślił. Czasami te wielkie słowa, jak “danina krwi" są wielką abstrakcją. W dzisiejszych czasach, gdy za naszą wschodnią granicą trwa wojna, okazuje się, że to nie jest abstrakcja, okazuje się, jak te wartości są istotne - powiedział.

Uświadamiamy sobie ponad wszelką wątpliwość, że musimy wam podziękować za to, że jesteśmy dzisiaj bezpieczni - powiedział prezydent stolicy. Bez was, bez doświadczenia Powstania Warszawskiego, być może bezpieczni byśmy nie byli - dodał.

Dokładnie wiemy, co to znaczy walczyć za wartości, oddawać życie. Wiemy, co to znaczy, że miasto jest zrównane z ziemią. Ale na końcu Warszawa odrodziła się jak Feniks z popiołów - mówił Trzaskowski. Najważniejsze jest to, że bez was nie bylibyśmy bezpieczni, bez was ta nasza droga do wolności byłaby dużo, dużo trudniejsza i za to trzeba wam podziękować. Dzisiaj młodym pokoleniom trzeba to właśnie tłumaczyć, kiedy zadawane są pytania o sens Powstania Warszawskiego - podsumował. 

Tysiące przejechanych kilometrów, aby spotkać się z przyjaciółmi

Jednym z uczestników spotkania był Jan Bąk ps. Słodki, który w czasie powstania był w grupie kapitana "Jura". Jak powiedział PAP, przejechał prawie dwa tysiące kilometrów, aby być na uroczystościach w Muzeum Powstania Warszawskiego. Dzisiejsze spotkanie to dla mnie wspomnienia - podkreślił.

Bąk podczas okupacji mieszał na ul. Marszałkowskiej. Ćwiczyłem się w tym, aby wziąć udział w powstaniu. Kiedy już ono wybuchło, miałem 14 i pół roku, byłem w grupie kapitana "Jura" - wspominał. Wziął udział w całym powstaniu.

Nasza jednostka była przenoszona trzy razy. Na ul. Królewskiej po raz pierwszy zetknęliśmy się z Niemcami. Potem zostaliśmy przeniesieni na ul. Sienną, choć tylko na dwa dni, bo w tej okolicy zrobiło się niebezpiecznie. Natomiast do końca powstania byliśmy już na ul. Złotej - powiedział.

Podczas powstania "Słodki" był łącznikiem. Często był także wysyłany na ul. Świętokrzyską. Na rogu ul. Marszałkowskiej był szpital oraz dowództwo. To dam dostawałem dzienne hasła i odezwy, które następnie przynosiłem do swojej grupy - powiedział PAP.

Spotkania w Muzeum Powstania Warszawskiego są okazją do spotkań z kolegami z okresu powstania. Jerzy Zawadzki ps. Mały powiedział PAP, że "najbardziej wspominam to, które miało miejsce podczas 70. rocznicy, ponieważ spotkałem swojego dawnego kolegę z oddziału, z którym nie widziałem się siedemdziesiąt lat". Niestety, on w zeszłym roku zmarł - dodał.

Braliśmy razem udział w akcji na Nordwache (posterunek żandarmerii niemieckiej - red.). W czasie tamtych uroczystości mój kolega wspominał, jak tańczyłem kozaka. Nie wiedziałam, co mógł mieć na myśli, ale myślę, że chodziło mu o jedną sytuację z tej akcji. Jak już wpadliśmy do biur Nordwache, to wsiał tam wielki portret Hitlera. Któryś z powstańców go zdjął i położył na biurku. Ja go z tego biurka złapałem i cisnąłem z całej siły o parkiet. Zacząłem skakać po nosie i oczach tego Hitlera. On to widocznie nazwał tańczeniem kozaka - wspominał Zawadzki.

W spotkaniu uczestniczyła również Michalina Nastkiewicz (po mężu Kuc) ps. Krystyna, która podczas powstania była łączniczką między Ostrołęką a Warszawą, a kiedy była taka potrzeba, pomagała również w sanitariacie. W czasie powstania byłam w krótkiej sukieneczce i boso. Bez domu, bez rodziców, których już nie było - wspominała w rozmowie z PAP.