"Bardzo chcemy wrócić do szkoły i uczyć się dalej. Nie wiem, co robić. Proszę, nie wyrzucaj Denisa ze szkoły" - pisze do dyrektor szkoły nr 57 w Gdańsku matka nastoletniego ucznia z Ukrainy, który mieszkał w Gdańsku. Do swojej ojczyzny pojechał na ferie, w trakcie których wybuchła wojna. Chłopiec z matką utknął wtedy w Charkowie.

W szkole numer 57 w Gdańsku uczy się bardzo wiele dzieci z różnych państw, w tym z Ukrainy. Dlatego po feriach dyrektor szkoły poprosiła wszystkich wychowawców i nauczycieli, by sprawdzili, czy wszyscy uczniowie są bezpieczni. Wiadomość, którą dyrektor szkoły otrzymała od matki jednego z nastoletnich uczniów, była przerażająca.

Mama Denisa napisała, że aktualnie są w Ukrainie i nie mogą wrócić, bo miasto jest otoczone przez okupantów i nie mogą go opuścić. Denis i jego mama byli wtedy w Charkowie. 

Cytat

„Strzelają do cywilów. Bardzo chcemy wrócić do szkoły i uczyć się dalej. Nie wiem co robić w tej sytuacji. Proszę, nie wyrzucaj Denisa ze szkoły. Na pewno wrócimy. Dziękuję wszystkim obywatelom Polski za wsparcie i pomoc.”

 - odczytuje fragment listu Anna Listewnik, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 57 w Gdańsku.

"Wiemy, że jest bezpieczny"

Szkoła i uczniowie starają się utrzymać kontakt z nastolatkiem. Z ostatnich informacji wynika, że matce i chłopcu udało się przedostać do miasta Sumy. „Jest w piwnicy. Wiemy, że jest bezpieczny. Kontakt utrzymują z nim jego koledzy z klasy, z oddziału przygotowawczego” - mówi Anna Listewnik. 

O niezwykle trudnej sytuacji Denisa poinformowani zostali inni uczniowie. Rozmawiali z nimi wychowawcy oraz szkolna pedagog, która sama pochodzi z Ukrainy. Jak przyznaje, było to dla niej dużym wyzwaniem. W niedzielę – dzień przed powrotem do pracy – przeszła także specjalne szkolenie, dotyczące tego, jak rozmawiać z dziećmi o wojnie. 

Uczniowie informacje o sytuacji Denisa przyjęli bardzo różnie. 

„Część dzieci, jak widziałam, płakało. Część, jak myślę, udaje, że są bardzo spokojni, ale problem może pojawić się później”- mówi szkolna pedagog Svitlaną Saseyi. Jednocześnie przyznaje też, że o tak trudnej sytuacji łatwiej jest rozmawiać z dziećmi kilkuletnimi niż kilkunastoletnimi, które często chowają w sobie emocje. 

„Denis, jesteś w naszych głowach, w naszych sercach. Czekamy na ciebie. Wierzmy w to, że wszystko będzie w porządku. Czekamy na twoją rodzinę. Rozmawiałem z Arturem, z Aleksandrą, z Ilją. Oni wszyscy na ciebie czekają. Uważaj na siebie. Bądź bezpieczny. Przyjeżdżaj" - mówi Svitlana Saseyi pytana o to, co powiedziałaby Denisowi, gdyby mógł ją teraz usłyszeć. 

Posłuchaj całej rozmowy z dyrektor SP 57 w Gdańsku Anną Listewnik oraz szkolnym pedagogiem Svitlaną Saseyi. 



Opracowanie: