Szczecińskie krokusy mają swoich obrońców. To strażnicy miejscy, którzy pilnują, by kobierce fioletowych kwiatów nie zostały zadeptane przez tych, którzy za wszelką cenę chcą zrobić sobie zdjęcie na środku rabaty. Jak przestrzegają, selfie wśród krokusów może kosztować więcej niż fotografia z misiem na Krupówkach.

Krokusy stały się szczecińskim przebojem. Na Jasnych Błoniach pojawiły się już fioletowe kobierca, a wraz z nimi rzesze osób, które to barwne zjawisko chcą uwiecznić na zdjęciu. Niestety, często takie zdjęcia powstają bez poszanowania zieleni. 

Apelujemy, by przy fotografowaniu kwietnych kobierców, które lada moment pojawią się już w pełnej krasie nie deptać krokusów. Nie wolno ich zrywać, chodzić po nich i - o zgrozo - kłaść się na krokusowych dywanach, by w tak upozowanych ujęciach robić sobie selfie - przypomina Joanna Wojtach, rzeczniczka szczecińskiej straży miejskiej. Strażnicy teraz szczególnie często będą zaglądać w miejsca, gdzie kwitną krokusy i pilnować, by nie zostały zadeptane.

Przypominamy, że takie zachowanie jest wykroczeniem. Strażnik miejski może nałożyć mandat karny w wysokości nawet 500 zł lub oddać sprawę do sądu, gdzie ta kara będzie nawet dziesięciokrotnie wyższa. Zdjęcie z biały misiem na Krupówkach może okazać się tańszą pamiątką niż położenie się na krokusach w Szczecinie  - dodaje Joanna Wojtach.

Krokusów w Szczecinie jest coraz więcej. Kilka lat temu Zakład Usług Komunalnych zasadził cebulki na skarpach przy Wałach Chrobrego. Znalazło się tam 150 tysięcy cebul fioletowej odmiany oraz 73 tysiące cebul jasnofioletowych z ciemnymi żyłami. Przy wjeździe Trasą Zamkową do miasta znalazło się kolejnych ćwierć miliona tych kwiatów. Krokusy zdobią też Aleję Kwiatową.