Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia sprawę śmierci zwierząt znalezionych w schronisku dla psów w miejscowości Posadówek w gminie Lwówek w Wielkopolsce. Służby powiadomili wolontariusze dwóch fundacji przeprowadzający tam kontrolę. W środę z placówki zabrano 47 psów. Reporter RMF FM rozmawiał z jedną z osób przeprowadzających kontrolę w schronisku.

Śledczy z Nowego Tomyśla wyjaśnią sprawę śmierci zwierząt znalezionych w schronisku dla psów w miejscowości Posadówek w Wielkopolsce. O zaniedbaniach policję powiadomili wolontariusze przeprowadzający interwencję w schronisku, do których dotarły doniesienia o złym traktowaniu zwierząt.

Cytat

Było widać, że skóra i kość tylko. Psy były wygłodzone i zziębnięte. My przemarzliśmy po kilku godzinach, ale te zwierzęta były po prostu zziębnięte. Dodatkowo w budach, gdzie powinna być słoma, były mokre szmaty, które potęgowały zimno. One nie miały się, gdzie ogrzać. Zwierzęta były poranione. W większości miały przerośnięte pazury, co świadczy o tym, że te psy nie były wyprowadzane i to wbrew temu, co mówili opiekunowie
mówi Piotr Rapacz z Fundacji Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt, która przeprowadzała interwencję w schronisku.

Oficer prasowy policji w Nowym Tomyślu sierż. szt. Mariusz Majewski powiedział PAP, że w środę funkcjonariusze, po zawiadomieniu o możliwości znęcania się nad zwierzętami w schronisku, udali się na miejsce. Przeprowadzili oględziny, wykonali dokumentację fotograficzną, zabezpieczyli wszystkie rzeczy mogące mieć znaczenie w sprawie - powiedział.

Na miejscu odkryto ciała martwych zwierząt - psów i kota - które przechowywane były w zamrażarkach. Policja, pod nadzorem nowotomyskiej prokuratury, wszczęła postępowanie prowadzone na podstawie przepisów dotyczących znęcania się nad zwierzętami.

Jak to się zaczęło?

W środę w schronisku interweniowali działacze Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo CANE oraz Fundacji Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt (WIOZ). Druga z organizacji poinformowała w czwartek w mediach społecznościowych, że kilka dni temu odebrała zgłoszenie od mężczyzny, którego adoptowany ze schroniska w Posadówku pies zdechł. 

W sobotę adoptował psa i niestety w poniedziałek pies umarł w konwulsjach. Młody pies. Dziwna sprawa. Zgłosił to do nas i postanowiliśmy się tam zjawić. Zrobić niespodziewaną wizytę - mówi w rozmowie z RMF FM Piotr Rapacz z Fundacji Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt. O warunkach panujących w przytulisku miały również poinformować nauczycielki, które w ramach wycieczki szkolnej odwiedziły ośrodek.

WIOZ oraz Fundacja na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo CANE zawiadomiły wcześniej policję i prokuraturę o przystąpieniu do kontroli. Na miejscu wolontariusze spotkali się z odmową wpuszczenia ich na teren schroniska. Usłyszeliśmy, że w schronisku jest parwowiroza - bardzo niebezpieczna choroba. Dziwne, bo jednak kilka dni wcześniej jej nie było, a teraz nagle jest. Wycofaliśmy się i poprosiliśmy służby o interwencję - wyjaśnia rozmówca RMF FM.

"Zwierzęta żyły w dramatycznych warunkach"

Po przyjeździe służb i wejściu na teren schroniska, pierwsze co nam się rzuciło w oczy to kojce. Powiedzieliśmy sobie "kurde, naprawdę fajne kojce tu są". I niestety tylko one były fajne. To, co się działo później, było dramatyczne - mówi Piotr Rapacz.

Z relacji wolontariusza wynika, że po wejściu na teren schroniska zostały znalezione wygłodzone i chore psy. Wiele z nich było zaniedbanych, żyło w brudzie. Po wejściu do obszaru objętego kwarantanną, w budach znalezione martwe zwierzęta. Jeden amstaff zmarł zagłodzony i jeszcze paradoksalnie ktoś dosypał mu karmy do miski. Tylko, że nie miał już kto tego zjeść - relacjonuje Piotr Rapacz.

Wolontariusze największego szoku doznali w budynku schroniska, gdzie odkryto miejsce do sterylizacji zwierząt oraz zamrażarki z martwymi ciałami. Jak przekazuje Rapacz, miejsce nie było przystosowane do jakichkolwiek zabiegów, a widok zwierząt w chłodniach był przerażający.

Cytat

Te zwierzęta żyły w dramatycznych warunkach. To, co zobaczyliśmy w lodówkach... Trudno to opisać, trudno to wyrzucić z pamięci. Wychudzone, powykręcane ciała. Psy umarły z głodu. Nie da się powstrzymać łez, kiedy człowiek o tym mówi. To bardzo oddziałuje na wyobraźnię
mówi łamiącym się głosem Piotr Rapacz.

W sumie na terenie schroniska znaleziono 47 psów, które w mniejszym lub większym stopniu były zaniedbane. Od razu zaczęto szukać dla nich tymczasowych domów. Dziś już wszystkie są w bezpiecznych miejscach.

Historia schroniska

Opisujący w czwartek sprawę "Głos Wielkopolski" podał, że schronisko w Posadówku prowadzone jest przez Stowarzyszenie Integracji Społeczności Lokalnych "Wielkopomoc". Cytowany w artykule burmistrz Lwówka Piotr Długosz zaprzeczył, by było to gminne schronisko. Korzystaliśmy z jego usług zgodnie z gminnym programem ochrony zwierząt i płaciliśmy za wykonane usługi, ale nadzór nad tym miejscem prowadzi powiatowy lekarz weterynarii - zaznaczył.

Dodał, że samorząd nie miał wcześniej sygnałów o złych warunkach panujących w Posadówku, aż do ubiegłego tygodnia, gdy do urzędu miała wpłynąć informacja dotycząca problemów z adopcją. Rozmawiałem o tym z kierownikiem schroniska, który zapewnił mnie, że kwestia była związana z oczekiwaniem na stosowne dokumenty" - powiedział cytowany burmistrz. Dodał, że na zlecenie gminy schronisko zostało skontrolowane przed trzema lub czterema laty. "W ostatnim czasie ze względu na pandemię schroniska nie odwiedzaliśmy - przyznał.

Z kolei "Gazeta Wyborcza" opisała, że schronisko w Posadówku powstało w miejscu, w którym fundacja Barka w 1995 r. wydzierżawiła od ówczesnej Agencji Własności Rolnej teren i następnie stworzyła domy wspólnotowe dla osób bezdomnych. Wówczas członkowie wspólnoty wraz z mieszkańcami wsi założyli Stowarzyszenie Integracji Społeczności Lokalnych "Wielkopomoc", które przejęło od Barki prowadzenie wspólnoty - podano.

Jak opisała "Gazeta Wyborcza" w założonym przed 10 lat schronisku członkowie wspólnoty mieli opiekować się bezdomnymi zwierzętami, jednak od dwóch lat fundacja Barka jest w sporze sądowym z prezesem Stowarzyszenie Integracji Społeczności Lokalnych "Wielkopomoc". Jak podała "Wyborcza" fundacja wypowiedziała umowę bezpłatnego użyczenia domów wspólnoty. Jej przedstawiciele przyznają, że nie mają żadnego wpływu na to, co dziś się tam dzieje - zaznaczono w artykule.

Barka wydała oświadczenie

Jesteśmy wstrząśnięci informacjami o absolutnie niedopuszczalnych warunkach, w jakich przebywały psy w schronisku Zwierzakowo w Posadówku, prowadzonym przez Stowarzyszenie Integracji Społeczności Lokalnych Wielkopomoc, którego prezesem jest Hieronim Włodarczyk - napisała w specjalnym oświadczeniu Fundacja Barka.

Fundacja Pomocy Wzajemnej Barka od kilku lat nie jest już związana ze Stowarzyszeniem "Wielkopomoc". Stowarzyszenie to zostało wykluczone z Sieci Barka i otrzymało wypowiedzenie użyczenia terenu w Posadówku. Liczne naruszenia, oszustwa finansowe i prawne, brak rozliczeń zbiórek publicznych, niewłaściwe traktowanie mieszkańców domu wspólnotowego, kontynuowane mimo wezwań do zaprzestania, były powodem wypowiedzenia. O naszych podejrzeniach dotyczących tych nieprawidłowości od 2020 roku informowaliśmy Starostę, włodarzy gmin współpracujących ze Stowarzyszeniem, Policję, Prokuraturę i Sąd w Nowym Tomyślu.

Fundacja w 2020 roku otrzymała zakaz wchodzenia na teren schroniska do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Jak przekazują przedstawiciele fundacji, do dziś odbyła się tylko jedna rozprawa.

Osoby bezdomne mieszkające we wspólnocie, które nie zgadzały się na niegodne i przestępcze działania Stowarzyszenia, opuściły to miejsce dwa lata temu. Wszyscy ubolewamy nad tym, że tak okrutny los spotkał bezbronne zwierzęta. Żyjemy nadzieją, że te, które przeżyły da się uratować. Fundacja Barka współpracuje z Wielkopolskim Inspektoratem Ochrony Zwierząt interweniującym w Posadówku - czytamy w oświadczeniu Fundacji Barka.

Śledczy zajmują się sprawą

Sprawą schroniska zajmuje się policja pod nadzorem prokuratury. Postępowanie prowadzone jest na podstawie przepisów dotyczących znęcania się nad zwierzętami, za co grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności - przekazuje RMF FM rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, Łukasz Wawrzyniak.

Fundacja na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo CANE oraz Fundacja Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt (WIOZ) zapowiadają, że to nie koniec działań podejmowanych w tym miejscu. Naszym celem jest zamknięcie tego schroniska, by nie ucierpiało już żadne zwierzę - przekazują.



Opracowanie: