Etiopczyk Bazy Hayla z czasem 2:11.27 i Kenijka Caroline Kilel (2:27.01) wygrali 21. Poznań Maraton i osiągnęli najlepsze wyniki w historii poznańskich zawodów. Biegacze z Afryki zdominowali zawody, najlepszy z Polaków - Krzysztof Gosiewski zajął siódme miejsce.

Ponad 3500 zawodników wzięło udział w 21. edycji maratonu w Poznaniu.  Organizatorzy w porównaniu do poprzednich lat zmienili trasę, która miała być szybsza i faktycznie taka była. Zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet pobito rekordy imprezy rozgrywanej od 2000 roku.

Kenijka Caroline Kilel poprawiła rekord poznańskiego maratonu o blisko pięć minut. Trasa była bardzo przyjemna i szybka. Bardzo dobrze mi się biegło. Pogoda dla mnie była OK, nie było wcale zbyt ciepło – mówiła na mecie Kenijka.

16 stopni Celsjusza to jednak nie jest do końca wymarzona temperatura dla niektórych zawodników.  Mimo wygranej, Etiopczyk Hayla nie był zadowolony. Jak dla mnie, było trochę za gorąco, dlatego z wyniku nie jestem zadowolony, liczyłem na lepszy – podkreślił zwycięzca zawodów.

Mieszane uczucia na mecie miał najszybszy z Polaków Gosiewski, który finiszował na siódmej pozycji w czasie 2:20.48.

To jest mój dopiero czwarty maraton, ale mimo to jest to wynik poniżej planu. Miało być nawet pięć minut szybciej. Sam biegłem od 10. kilometra, a w pojedynkę jest trudniej niż w teamie. Zrobiłem co mogłem i już w pewnym momencie po prostu chciałem być najszybszym Polakiem. Startowałem tutaj po raz pierwszy i było naprawdę super. Dużo ludzi na ulicach, dużo krzyku, słowa otuchy, wsparcia. Dziękuję, pomogliście mi przetrwać najtrudniejsze chwile – przyznał lekkoatleta Zawiszy Bydgoszcz.

Dyrektor maratonu Łukasz Miadziołko nie ukrywał satysfakcji, że elita, zarówno wśród pań, jak i panów, nie zawiodła. Sami zawodnicy też mogli mieć powody do satysfakcji, bowiem za pierwsze miejsce otrzymali 20 tysięcy złotych premii plus dodatkowe 10 tys. za pobicie rekordu.

Zaproszeni przez nas biegacze zrealizowali cele. Ten wynik wśród pań jest naprawdę fantastyczny i jest to najlepszy rezultat osiągnięty w Polsce w tym roku. Po cichu liczyliśmy, że granica 2:10 wśród panów zostanie złamana, ale też nie ma co żałować – podsumował Miadziołko.