Zamachowiec z Norwegii miał na muszce kilku europejskich przywódców, w tym kanclerz Angelę Merkel - spekulują niemieckie media, powołując się na manifest Andersa Behringa Breivika. Policja sprawdza, czy Breivik miał związki z neonazistami w RFN.

Tygodnik "Der Spiegel" napisał w internetowym wydaniu, że w liczącym ponad 1500 stron manifeście zamachowca nazwisko Merkel pada wielokrotnie. Breivik piętnuje m.in. nowy traktat UE, za pomocą którego europejscy przywódcy - wymienieni z nazwiska prezydent Francji Nicolas Sarkozy, Merkel oraz byli szefowie dyplomacji Niemiec Frank-Walter Steinmeier i Wielkiej Brytanii David Miliband - chcą pozbawić państwa Unii suwerenności.

Według "Spiegla" w jednym fragmencie Breivik uznaje Merkel za "najmniej podłego przywódcę w Europie", jednak ocenia, że niemiecką kanclerz zdyskredytowała jej przyjazna wobec imigrantów polityka oraz poparcie dla "okropnego traktatu UE".

Dalej zamachowiec stawia Merkel w jednym rzędzie z "(Jose Manuelem) Barroso, (Tony) Blairem, (Gordonem) Brownem i Sarkozym, którzy są nowoczesnymi imperialistami i których należy zwalczać". "Jedynie zdecydowana polityczna zmiana może uchronić Wielka Brytanię, Niemcy i Francję przed zamachami terrorystycznymi" - napisał Breivik, cytowany w relacji "Spiegla".

Część niemieckich polityków ostrzegła, że również w tym kraju może dojść do zamachów, podobnych jak te w Norwegii. Dlatego - jak twierdzą - należy zaostrzyć przepisy, zezwalające policji na prewencyjne gromadzenie danych telekomunikacyjnych. "Obserwacja komunikacji za pośrednictwem internetu i rozmów telefonicznych musi być możliwa. Tylko wówczas, gdy policja może śledzić komunikację dotyczącą planowania zamachów, jest w stanie zapobiec podobnym czynom i chronić życie ludzi" - ocenił polityk bawarskiej chadecji CSU Hans-Peter Uhl w rozmowie z gazetą "Passauer Neue Presse".