"Każdy wyborca musi wylegitymować się przed listonoszem i podpisem potwierdzić odbiór pakietu wyborczego. Nawet wtedy, gdy listonosz potem włoży karty do głosowania do skrzynki na listy. PiS zapomniał bowiem zmienić zasady doręczania pakietów wyborczych w głosowaniu korespondencyjnym" - donosi "Gazeta Wyborcza".

Dziennik przypomina art. 53e paragraf 6 Kodeksu wyborczego, który głosi: "Pakiet wyborczy doręcza się wyłącznie do rąk własnych wyborcy, po okazaniu dokumentu potwierdzającego tożsamość i pisemnym pokwitowaniu odbioru".

Tego przepisu - jak zauważa "Wyborcza" - "nie znosi i nie zawiesza żadna z trzech uchwalonych przez PiS w marcu i kwietniu nowelizacji kodeksu wyborczego, które weszły lub mają wejść w życie przed zaplanowanymi na 10 maja wyborami prezydenckimi".

Co więcej - jak podkreśla gazeta - jedna z nowelizacji rozszerzyła zastosowanie tego przepisu: z osób z niepełnosprawnościami na wszystkich głosujących korespondencyjnie, czyli - jeśli PiS przeforsuje swój projekt - na wszystkich wyborców.

"Wyborcza" zwraca uwagę, że zgodnie z pozostającymi wciąż w mocy zapisami Kodeksu wyborczego, "nie ma możliwości, by ktoś odebrał pakiet wyborczy w imieniu wyborcy albo by zostawić go mimo nieobecności wyborcy - w takim wypadku listonosz musi zostawić awizo".

Mówi o tym paragraf 8 art. 53e: "W przypadku nieobecności wyborcy pod wskazanym adresem doręczający umieszcza zawiadomienie o terminie powtórnego doręczenia w oddawczej skrzynce pocztowej lub, gdy nie jest to możliwe, na drzwiach mieszkania wyborcy. Termin powtórnego doręczenia nie może być dłuższy niż 1 dzień od dnia pierwszego doręczenia".

Z kolei zgodnie z paragrafem 9, "pakiety wyborcze niedoręczone w trybie określonym w § 4 i 6-8 są przekazywane obwodowej komisji wyborczej ds. przeprowadzenia głosowania w obwodzie do zakończenia głosowania".

Obowiązku weryfikacji tożsamości wyborcy i złożenia przez niego podpisu nie zmieni przyjęta już przez Sejm ustawa o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym w tegorocznych wyborach prezydenckich, którą zajmuje się obecnie Senat.

Jak zauważa "Wyborcza": "O art. 53e kodeksu wyborczego też nie ma w niej ani słowa. Specustawa PiS dotyka jednak w części obszaru regulowanego przez ten artykuł, stanowiąc, że pakiet wyborczy doręcza się ‘bezpośrednio do oddawczej skrzynki pocztowej wyborcy lub pod adres wyborcy’. Tyle że ta zmiana to jedna z trzech części przepisu, bo reszta procedury pozostaje nienaruszona: nie zniesiono obowiązku weryfikacji tożsamości wyborcy ani pisemnego pokwitowania odbioru pakietu wyborczego".

Listonosz musi nas wylegitymować i odebrać podpis. 30 mln podpisów

"Zgodnie z prawem listonosze doręczający pakiety wyborcze będą musieli zapukać do drzwi każdego wyborcy, sprawdzić jego tożsamość oraz przedstawić do podpisu potwierdzenie odbioru pakietu wyborczego, który zawiera karty do głosowania i koperty. Nie ma mowy o odbieraniu pakietów w czyimś imieniu" - zaznacza "Gazeta Wyborcza".

Zauważa również, że "w warunkach epidemii koronawirusa oznacza to dziesiątki milionów bliskich kontaktów między ludźmi": uprawnionych do głosowania jest bowiem 30 mln Polaków.

Co ciekawe, Poczta Polska, by zdążyć roznieść 30 mln kopert, musi zacząć to robić - jak pisze gazeta - na początku maja.

Tymczasem, przypomnijmy, ustawa o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym wciąż jest w Senacie, który zajmie się nią dopiero na posiedzeniu 5 i 6 maja. Później dokument wróci - z poprawkami - do Sejmu.

Czy zostanie uchwalony? Nie ma wciąż pewności, jak zagłosują posłowie Porozumienia Jarosława Gowina, który od tygodni sprzeciwia się, ze względu na epidemię koronawirusa, wyborom w maju - a bez ich głosów PiS nie będzie w stanie ustawy przez Sejm przeprowadzić.