Warszawa, Bydgoszcz, Rzeszów, Kielce... prezydenci m.in. tych miast deklarują, że nie zamierzają wydać Poczcie Polskiej spisów wyborców. I to mimo że operator pocztowy poprawił swoje pismo z prośbą o przekazanie spisów - i ponowił żądanie, opatrując je tym razem podpisem kwalifikowanym. Samorządy nadal jednak mówią "nie". Co więcej, wielu prezydentów miast skierowało już do prokuratury doniesienia ws. działań Poczty.

O przekazanie jej spisów wyborców Poczta Polska zwróciła się do gmin w nocy ze środy na czwartek: wniosek wysłany został z konta wybory2020@poczta-polska.pl, a podpisany był jako "Poczta Polska".

Spółka zwracała się w nim o "przekazanie danych ze spisu wyborców (...) w terminie nie dłuższym niż dwa dni robocze licząc od dnia otrzymania wniosku". Chodziło m.in. o imiona i nazwiska, numery PESEL i adresy zamieszkania.

W czwartek przed południem samorządowcy otrzymali natomiast pismo szefa Państwowej Komisji Wyborczej, który stwierdził, że takie żądanie ze strony Poczty Polskiej jest uprawnione, tyle że podstawą wydania danych może być wyłącznie wniosek podpisany elektronicznie przez upoważnioną do tego osobę.

Chwilę później od rzeczniczki Poczty Polskiej usłyszeliśmy: "Wysłaliśmy to niezwłocznie, jak był ten mail przygotowany, dlatego to wyszło w nocy, żeby dać samorządom jak najwięcej czasu. Natomiast oczywiście ten mail będzie jeszcze powtórzony z podpisem kwalifikowanym".

Operator pocztowy pismo faktycznie poprawił: żądanie przekazania spisów wyborów ponowił we wniosku z podpisem kwalifikowanym.

Mimo to - jak donosi reporter RMF FM Mariusz Piekarski - wielu samorządowców nadal nie zamierza wydać Poczcie list: jak bowiem zaznaczają, uzupełnienie podpisu pod wnioskiem spółki to usunięcie tylko jednej wady.

Nadal, co podkreślają, nie została podana podstawa prawna żądania - a kluczową kwestią jest dla samorządów właśnie to, na jakiej podstawie Poczta Polska miałaby uzyskać i przetwarzać dane ze spisów wyborców.

Z analiz prawnych Związku Miast Polskich wynika, że źródłem prawa w tej sprawie nie może być - także dla Poczty - polecenie premiera.

Według samorządów, spółka nie może powoływać się również na konieczność wypełnienia obowiązków wynikających dla niej z zapisów tarczy antykryzysowej: w tym dokumencie bowiem zapisano, że obowiązki te dotyczą jedynie wyborów korespondencyjnych - a takich nikt dotąd nie zarządził. Co więcej, ustawa w tej sprawie wciąż nie została nawet uchwalona przez parlament - w tej chwili zajmuje się nią Senat.

Obecnie samorządy obowiązuje wciąż - i jedynie - kalendarz wyborczy zarządzonych na 10 maja tradycyjnych wyborów.

Włodarze miast zwracają również uwagę, że nie tylko nie ma w tej chwili podstawy prawnej dla wydania spisów wyborców - ale są paragrafy za bezprawne wydanie danych.

Prezydenci miast - m.in. Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, Opola Arkadiusz Wiśniewski czy Lublina Krzysztof Żuk - donoszą, że napływają do nich wiadomości od mieszkańców ich miast, którzy nie zgadzają się na udostępnienie ich danych pocztowej spółce.

"Żądają nieprzekazywania danych osobowych, pochodzących ze spisu wyborców, Poczcie Polskiej" - usłyszeliśmy od Krzysztofa Żuka.

Prezydenci miast zawiadamiają prokuraturę

Co więcej, wielu prezydentów miast złożyło już do prokuratury zawiadomienia na działania Poczty Polskiej.

Zapowiadając na czwartkowej konferencji prasowej skierowanie takiego zawiadomienia, Aleksandra Dulkiewicz wskazała: "Podstaw prawnych jest kilka, jedna z nich to art. 107 ustawy o ochronie danych osobowych łącznie z art. 248 pkt 2 Kodeksu karnego".

Wspomniany art. 248 pkt 2 Kk stanowi: "Kto w związku z wyborami do Sejmu, do Senatu, wyborem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, wyborami do Parlamentu Europejskiego, wyborami organów samorządu terytorialnego lub referendum używa podstępu celem nieprawidłowego sporządzenia listy kandydujących lub głosujących, protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".