"Przyjedźcie 1 października do Warszawy" – mówił do mieszkańców Skarżyska-Kamiennej lider PO Donald Tusk. "Chcę, abyśmy głośno i wyraźnie powiedzieli, że nie chcemy już więcej władzy, która nie umie kochać innych ludzi" – dodał.

Przyjedźcie 1  października do Warszawy. Nazywamy to spotkaniem Polek i Polaków "Marszem miliona serc" - zaapelował do mieszkańców Skarżyska-Kamiennej lider Platformy Obywatelskiej.

Jak cała Polska zobaczy nas wszystkich na ulicach Warszawy dwa tygodnie przed wyborami, to wszyscy odzyskają też wiarę, że to, co wydawało się przez lata niemożliwe, jest możliwe, dzięki wam. Niech do ostatniego dnia kampanii towarzyszy wam wiara w zwycięstwo, nadzieja na lepszą przyszłość - mówił Tusk. Dodał, że "niech was miłość nie opuszcza".

Kiedyś bardzo dawno temu powiedziałem, że miłość jest ważniejsza od władzy. Pisowcy się z tego śmiali, a wydaje się to dosyć oczywiste. Bo najgorsza to jest władza bez miłości. Chcę, żebyśmy też wszyscy pokazali się w Warszawie z tymi biało-czerwonymi sercami i w tych sercach będziemy mieli naszą ojczyznę, i naszych bliskich - mówił przewodniczący PO. Dodał, że "chcę, abyśmy głośno i wyraźnie powiedzieli, że nie chcemy już więcej władzy, która nie umie kochać innych ludzi".

Zwracam się do tych, którzy dzisiaj rządzą Polską. Jeśli nie potrafisz kochać swoich bliskich. Jeśli nie potrafisz pokochać ludzi, Polek i Polaków, którzy może mają trochę inne poglądy, ale są sobą. Chcą lepszej Polski, chcą dobrego życia. Jeśli nie potraficie kochać, to przeproście i odejdźcie - powiedział Tusk.

"Na taki sygnał czekają wyborcy opozycji"

Nie jest jasne czy na marszu pojawią się liderzy pozostałych partii opozycyjnych.

Apeluję, aby podpisać pakt sejmowy podczas marszu miliona serc - powiedział PAP Robert Biedroń. To dobry moment, żeby pokazać, że chcemy wygrać te wybory i współpracować tworząc wspólny rząd po wyborach. Na taki sygnał czekają wyborcy opozycji - podkreślił lider Nowej Lewicy.

Liderzy Lewicy przed Wielkanocą przekazali do przewodniczącego PO Donalda Tuska, prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza i szefa Polski 2050 Szymona Hołowni tzw. pakt sejmowy, który zakłada m.in. aby w kampanii wyborczej nie atakować się, wspierać się, a także aby po ewentualnej wygranej w jesiennych wyborach podpisać dokument o współrządzeniu.

Jak dotąd liderzy opozycyjnych formacji nie odrzucali wprost pomysłu Lewicy, ale jasno nie deklarowali, że takie zobowiązanie podpiszą.

"Wszyscy jesteśmy poruszeni informacją o losach Wawrzyka"

Tusk nawiązał też do informacji o tym, że były minister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk trafił do szpitala w Warszawie w stanie zagrażającym życiu.

Wszyscy w Polsce jesteśmy poruszeni informacją o losach byłego ministra (Piotra) Wawrzyka. Te wieści, które do nas dochodzą nie są aż tak dramatyczne. Na pewno - i mówię to od serca - wszyscy życzymy (mu) powrotu do zdrowia, bo nikomu nie życzymy nieszczęść, nikomu nie życzymy załamania psychicznego czy jakichś poważniejszych spraw - podkreślił Tusk.

Przyznał jednocześnie, że sytuacja ta przypomina mu "bardzo podobne sytuacje, które się zdarzają w Polsce od lat, z niepokojącą intensywnością".

Podał przykład "handlu respiratorami, które nie działały". Wtedy też działy się takie dziwne rzeczy - nagle gość, który odpowiadał za te machinacje z respiratorami gdzieś wyjechał do Albanii, z jakimiś służbami specjalnymi, później wrócił w urnie, ale do końca nie wiadomo, czy to on. To nie są żarty, bo mówimy albo o tajemniczych zgonach albo o tajemniczych zniknięciach, a gdzieś w tle są brudne pieniądze, brudne interesy, egoizm tej władzy - podkreślił.

Dodał, że to, czego dzisiaj jesteśmy świadkami "to jest w soczewce cała polityka PiS, Kaczyńskiego i Morawieckiego".

Tego człowieka spotkał dramat. Już od wielu dni mówiliśmy, wiedzieliśmy o tym że PiS - jak często w takich sytuacjach - szuka kozła ofiarnego. Albo słupa, na którego można później zwalić winę. A oni dzisiaj mówią, że on jest ofiarą opozycji - mówił Tusk.

Dodał: "wbrew temu, co mówi telewizja pisowska i propapaganda PiS ja nie rządziłem w Polsce przez ostatnich osiem lat". To nie ja aresztowałem najbliższego współpracownika pana Wawrzyka w kwietniu, w związku z jakimiś ciemnymi interesami. To nie ja wyrzuciłem pana Wawrzyka - to Morawiecki i Kaczyński. I oni dziś próbują sugerować, że dramat tego człowieka jest winą opozycji albo klasycznie - winą Tuska - powiedział.

Wskazał, że "nagle w szpitalu znalazła się policja, służby specjalne, nagle tak bardzo zadbali, by prawda nie wyszła na jaw". Chcą odwrócić zawsze o 180 stopni prawdę o tych zdarzeniach - powiedział.