Posłanka Kinga Gajewska w Otwocku została wciągnięta przez policjantów do radiowozu mimo podania informacji, że posiada immunitet. Według Donalda Tuska Gajewska informowała o „250 tysiącach migrantów wpuszczonych przez PiS”. Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że interwencję wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej wyjaśnia wydział kontroli. Później opublikowano także nagrania incydentu z rejestratorów, które mieli na sobie funkcjonariusze.

Do incydentu doszło w pobliżu miejsca, w którym odbywało się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami Otwocka.

Gajewska w rozmowie z reporterką RMF FM Anną Zakrzewską przekazała, że do interwencji policji doszło po tym, gdy przez megafon informowała mieszkańców Otwocka o "250 tysiącach migrantów wpuszczonych do Polski przez obecny rząd".

Zostałam tylko pouczona przez pana - nie wiem, czy to komendant, czy pana policjant - że nie podoba mu się moje zachowanie. Na szczęście całe zdarzenie jest też nagrywane przez kamery policyjne, wielokrotnie informowałam o tym i tłum, że jestem posłanką. Niestety, jak znam to państwo, którym rządzi PiS, po prostu nagranie skasuje się - tłumaczyła Gajewska w rozmowie z TVN24.

Donald Tusk, a także inni politycy opozycji umieścili w mediach społecznościowych nagrania pokazujące jak funkcjonariusze wciągają posłankę do radiowozu. Na nagraniach słychać też jak świadkowie tej sytuacji, w tym inni politycy PO, informują mundurowych, że posłanka ma immunitet. Policjanci zdają się jednak na to nie reagować.

Później były premier odniósł się też do tej sytuacji w Polsat News. Wieczorem posłanka KO, która do przechodniów, do mieszkańców Otwocka przed budynkiem, nikogo nie zaczepiając, mówiła o aferze wizowej, o tych 250 tys. migrantów, których PiS wpuścił do Polski, została zatrzymana przez policję. Wykręcono jej ręce i wprowadzono do tzw. (policyjnej) suki. To są standardy już naprawdę bardzo niepokojące - powiedział lider PO.

Jak sprawę komentuje policja?

Stołeczna policja oświadczyła, że funkcjonariusze interweniujący wobec posłanki KO nie mieli świadomości, że mają do czynienia z parlamentarzystką.

"Policjanci, podejmując interwencję w Otwocku, wobec jednej z osób nie mieli świadomości, że mają do czynienia z Panią Poseł. Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano" - oświadczenie tej treści we wtorek po godz. 19 umieściła Komenda Stołeczna Policji na swoim profilu na portalu X.

"Podkreślamy, że dzisiejsza interwencja nie miała charakteru zatrzymania. Polegała ona na doprowadzeniu osoby podejrzanej o wykroczenie do radiowozu celem legitymowania. Zaprzestano czynności niezwłocznie po okazaniu legitymacji" - dodano. 

Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że interwencję wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej wyjaśnia wydział kontroli. 

"Ta interwencja jest przedmiotem wyjaśnień Wydziału Kontroli. Podkreślamy, że policjanci nie znają wszystkich osób posiadających immunitet. Niezbędną wiedzę uzyskują dopiero po okazaniu legitymacji" - poinformowano na profilu KSP na portalu X.

Później policja opublikowała także nagrania incydentu z rejestratorów, które mieli na sobie funkcjonariusze.