"Jest ogromne zainteresowanie. Widać, że to jest przełomowy rok wyborczy" - mówi w rozmowie z naszą dziennikarką w Brukseli Jacek Waldhaus ze Sztabu Pomocy Belgia. W 2019 r. do wyborów zapisało się 11 680 osób. W tym roku chętnych do wzięcia udziału w głosowaniu jest dwa razy więcej - ponad 20 tysięcy osób.

Polonia w Belgii jest dumna, że do wyborów zarejestrowało się więcej Polaków niż w większej i liczniejszej Francji. Jest to prawdziwy rekord. 

Tym razem powołano też większą liczbę komisji wyborczych. Jest ich jedenaście : 7 w Brukseli, 2 w Antwerpii, 1 w Gandawie i 1 w Leuven. Rozmówca RMF FM obawia się jednak kolejek. "Trochę zapomniano o północy i zachodzie kraju" - komentuje Waldhause.

Ważne, żeby pamiętać, że komisje będą czynne od 7h do 21h. Waldhaus uprzedza też, że jeżeli wszyscy przyjdą na miejsce głosowania np., w porze objazdowej, to w kolejce będzie trzeba spędzić w niektórych punktach nawet do 5 godzin.

Największym jednak zagrożeniem jest to, że może nie udać się policzyć wszystkich głosów razem z tymi z wynikami referendum, a jeżeli komisja nie zdąży wysłać protokołów to wszystkie głosy z tej komisji będą nieważne. 

"Najbardziej zagrożona jest pod tym względem Gandawa, bo tam zarejestrowało się ponad 3 tys. osób, więc ryzyko niepodliczenia głosów jest ogromne" - mówi Waldhaus. "Jest to niesprawiedliwe wobec Polonii bo w Polsce nie ma tego problemu".  Podobna sytuacja może być także w Antwerpii gdzie znajdują się dwa punkty komisji i gdzie zarejestrowało się ponad 2 tys. osób.

Polacy mieszkający za granicą zadeklarowali chęć wzięcia udziału w wyborach na niespotykaną dotąd skalę. Niemal dwukrotnie przekroczono liczbę zgłoszeń w poprzednich wyborach. Za granicami Polski zarejestrowało się do oddania głosu ponad 608 tys. wyborców. 4 lata temu w zagranicznych komisjach oddano 314 tysięcy głosów.