"Rosja eksportuje terror. Świat nie może się wahać, musi działać szybciej niż ona. Świat wahał się, gdy Rosja zajęła Krym. Tragedie wyprzedzają życie. Gdy wolny świat się zastanawia, terroryści wykorzystują ten czas, by zabijać" - powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas przemówienia online na Światowym Forum Ekonomicznym w szwajcarskim Davos.

Zełenski zaczął swoje wystąpienie, prosząc publiczność zebraną w Davos o minutę ciszy, by upamiętnić ofiary katastrofy śmigłowca, w której w środę rano zginęło 14 osób, w tym szef MSW Ukrainy Denys Monastyrski oraz by oddać cześć ofiarom wojny na Ukrainie.

Prezydent podkreślił, że "apeluje o szybkość" w podejmowaniu decyzji dotyczących pomocy dla Ukrainy, ponieważ, gdy świat się waha, terroryści działają. Tyrania postępuje szybciej niż demokracje - dodał.

Ocenił, że dostawy zachodniej broni dla jego kraju powinny docierać szybciej. Szybciej niż Rosja jest w stanie przeprowadzać swoje ataki. Nic się nie zmieniło, nadal potrzebujemy amunicji - dodał.

Powiedział, że "wojna spowolniła" w zimie, ludzie są nią zmęczeni, ale nadal walczą "w swych codziennych bitwach".

Ale jesteśmy silni. To nie my zaczęliśmy tę wojnę, ale my będziemy musieli ją skończyć - podkreślił Zełenski.

Odnosząc się ponownie do katastrofy śmigłowca, w której zginęło 14 osób, powiedział, że ze względu na doświadczenie jakie zyskał od początku rosyjskiej agresji, uważa, że "nie ma wypadków na wojnie" i każda śmierć w czasach wojny jest jej skutkiem. Dodał, że nie obawia się o swoje własne bezpieczeństwo po tej tragedii.

Zełenski przypomniał, że trzy lata temu po raz pierwszy wziął udział w szczycie w Davos. Teraz na tym forum mówi się o tym, że "świat walczy z Putinem". Za trzy lata w Davos będzie się mówić o czymś innym, a to znaczy, że wygramy tę wojnę. Świat znowu zwycięży. Tylko tyle można powiedzieć w ciągu paru minut - dodał na zakończenie swego wystąpienia.

Stoltenberg: Musimy Ukrainie pomóc na polu bitwy

Wojna najpewniej skończy się przy stole negocjacyjnym, ale musimy Ukrainie pomóc na polu bitwy - powiedział natomiast sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

Pozycja NATO nie zmienia się i pozostajemy na stanowisku, że Ukraina zostanie członkiem Sojuszu - zapewnił Stoltenberg. Obecnie priorytetem jest kontynuowanie wsparcia i zapewnienie, że Ukraina przetrwa i wygra tę wojnę jako niezależne państwo europejskie. Dlatego dostarczamy Kijowowi bezprecedensowe wsparcie - dodał.

Tak ważne jest to, żeby Putin nie wygrał tej wojny, bo będzie to nie tylko straszne dla Ukrainy, ale i dla nas wszystkich. To będzie sygnał dla innych autorytarnych władców, że łamiąc międzynarodowe prawo, używając siły, mogą osiągnąć swoje cele. Dlatego jeśli chcemy negocjować pokój w Ukrainie, musimy dostarczyć Kijowowi broń - zaznaczył szef NATO.

Uzbrojenie to droga do pokoju. To może brzmieć jak paradoks, ale naszą jedyną opcją jest przekonanie Putina, że nie wygra na polu bitwy - ocenił Stoltenberg. Zaznaczył jednak, że chociaż "wszyscy jesteśmy zainspirowani postawą Ukraińców, niebezpieczne jest niedocenianie Rosji, która mobilizuje coraz więcej ludzi, ściągą od innych autorytarnych reżimów więcej broni i planuje nowe ofensywy".

Musimy udowodnić, że demokracja może wygrać z tyranią i opresją - podkreślił.

Duda: Ukraina potrzebuje nowoczesnych czołgów i pocisków

Z kolei w swoim wystąpieniu prezydent Andrzej Duda przypomniał, że w ubiegłym tygodniu przebywał z wizytą w Ukrainie i spotkał się z prezydentem Zełenskim. Wiem, że Ukraina wymaga i domaga się broni, broni i jeszcze raz (...) broni. A to dlatego, że ta wojna jest rzeczywiście bardzo trudna, ciężka, nie widać jej końca - powiedział prezydent.

Jak zauważył, "Rosji nie udaje się pokonać jak dotąd". To w dalszym ciągu Rosja, rosyjscy żołnierze na linii frontu, obawiamy się, że teraz właśnie przygotowują nową ofensywę, być może nastąpi ona w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Są takie obawy bardzo poważne i uzasadnione - powiedział.

Stąd - kontynuował prezydent - "potrzeba wysłania nowego sprzętu, nowych zasobów wojskowych, militarnych na Ukrainę". Jak podkreślił, chodzi przede wszystkim o nowoczesne czołgi i pociski, aby "Ukrainę obronić, by mogła się bronić, ale przede wszystkim, aby zatrzymać rosyjską ofensywę". Odpowiadając na pytanie, czy dotychczas Ukrainie dostarczono wystarczającą liczbę broni, prezydent powiedział: "Obawiam się, że nie".

"Sytuacja robi się trudna"

Jak mówił, pomoc, która była dotąd wysyłana Ukrainie, "nie wystarczy, to zdecydowanie nie wystarczy". Więcej naszej pomocy, więcej naszych zasobów, sprzętu jest potrzebne, zdecydowanie więcej, bo sytuacja robi się trudna - przekonywał.

Prezydent mówił również o tym, iż obawia się, że "może nie teraz jeszcze, ściśle biorąc, ale w ciągu kilku miesięcy, może nawet tygodni, że wydarzy się ów kluczowy moment tej wojny, moment, w którym będziemy musieli sobie zadać pytanie wprost: czy ten kraj przetrwa czy nie? Czy Ukraina przeżyje czy nie?".

Duda przypomniał, że Polska jest sąsiadem Ukrainy. Rozumiemy Ukraińców i wiemy, że oni istotnie i w samej rzeczy chcą być częścią politycznej wspólnoty zachodniej, zachodniego społeczeństwa, członkami tego społeczeństwa, a tym samym - uczestnikami i mieszkańcami zachodniej strefy bezpieczeństwa, także członkami UE, także członkami NATO - wskazywał prezydent.

Ale - jak zaznaczył - "po pierwsze i przede wszystkim, muszą przetrwać, muszą przeżyć, utrzymać swój kraj, zachować go, zachować suwerenność, pozostać wolni i to jest absolutnie sprawa bezwzględna pierwszorzędna". A my musimy im w tym pomóc - podkreślał.

My jesteśmy członkami krajów demokratycznych, także dla nas ten głos, głos ukraińskiego społeczeństwa, ich wola, wola tego narodu, powinna mieć znaczenie kluczowe. Ta wola i chęć przemożna bycia w europejskim gronie - zaznaczył prezydent, dodając, że "powinniśmy ten głos usłyszeć i im w tym pomóc".

Pytany, czy Polacy nie męczą się już rolą gospodarzy dla Ukrainy i ile jego zdaniem może trwać taka sytuacja, jaka obecnie ma miejsce, Duda podkreślił, że jest niezwykle dumny z Polaków, których nie trzeba było zachęcać do udzielenia pomocy sąsiadom z Ukrainy, którzy - jak zauważył - są obecnie w niezwykle trudnej sytuacji.

Prezydent zaznaczył, że jeśli jest cokolwiek, co można zrobić dla obrońców Ukrainy, którzy codziennie bronią swojego kraju, to jest to chronienie ich rodzin: dzieci, żon, sióstr i to Polacy starają się robić najlepiej jak to możliwe.

Drugą kwestią - podkreślił Andrzej Duda - jest dalsza pomoc Ukrainie. Przypomniał, że Polska jest zaangażowana w dostawy sprzętu wojskowego dla Ukrainy, bo ona potrzebuje go do obrony. Wyraził też nadzieję, że pokona ona Rosję.